Tonick Tonick
264
BLOG

Jak to w Łodzi bywało.

Tonick Tonick Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Z cyklu Łódź i sieć, dawniej lubczasopismo zlikwidowane przez administrację salon24.


Przemysł lekki w Łodzi zaimplementowały w Łodzi Pruskie władze zaborcze.
Cytat z Wikipedii Kolonizacja fryderycjańska – akcja osadnicza, przeprowadzona przez króla Prus Fryderyka II w drugiej połowie XVIII wieku i początkach wieku XIX we wschodnich Prusach.

Kolonizacja fryderycjańska odegrała ważną rolę w germanizacji wschodnich terenów Prus, zwłaszcza nowo podbitych obszarów, jak np. ziem Górnego Śląska, zamieszkanych przez przeważający element polski, również na obszarze zaboru pruskiego. W samym tylko roku 1763 osiedlono na Górnym Śląsku 61 tysięcy, zaś przez następne 40 lat około 110 tysięcy Niemców[1]. W 1773 wydano edykt popierający osadnictwo na Śląsku[2]. Na obszarze zaboru pruskiego w jej ramach powstała między innymi wieś Nowosolna koło Łodzi.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolonizacja_fryderycja%C5%84ska. 
Pierwsza wzmianka w dokumencie z 1332 roku (wieś Łodzia); prawa miejskie w 1423 roku. Do końca XVIII wieku Łódź rozwija się jako małe miasteczko rolnicze, będące lokalnym ośrodkiem handlowym oraz rzemieślniczym. W szczytowym okresie rozwoju „Łodzi rolniczej” na początku XVII wieku, miasteczko liczy ok. 800 mieszkańców. Po II rozbiorze Polski w 1793  trafia do zaboru pruskiego. W 1798, wskutek sekularyzacji dóbr kościelnych, staje się miastem rządowym. Od 1807 należy do Księstwa Warszawskiego, od 1815 do Królestwa Polskiego. W 1820 – decyzją władz rządowych – włączenie Łodzi do grona osad przemysłowych i przeznaczenie jej roli ośrodka tkackiego i sukienniczego. Decyzja ta jest początkiem okresu rozwoju „Łodzi przemysłowej”. W krótkim czasie powstaje jeden z największych ośrodków przemysłowych w Europie. Tę niecodzienną i niepowtarzalną przemianę zawarto w krótkim stwierdzeniu: „Ex navicula navis"] Z Łódeczki Łódź].  Szybki rozwój Łodzi nastąpił głównie dzięki ściągnięciu do Łodzi Niemców, z zakładów tkackich i wykorzystania ich pieniędzy i umiejętności dla tworzenia nowych fabryk. Prusy skwapliwie przyjęły dobrowolną akcję osadniczą Królestwa polskiego i Księstwa Warszawskiego upatrując w niej możliwość rozszerzenia swoich wpływów co czyniły już wcześniej. Prusacy dofinansowywali też fabryki powstające w Łodzi robiąc na tym znakomite interesy. Czynili to także przy pomocy przysłanych na te tereny wcześniej osadników. Do Łodzi napływał też kapitał Żydowski. Obce pieniądze robiły w Łodzi znakomite interesy, nie dopuszczając aby w tym miejscu interesy robił także kapitał Polaków, co nie sprzyjało ich zainteresowaniu kolonizacją tych ziem. Co dziwne, także przedwojenne władze sanacyjne, nie sprzyjały Łodzi i Polakom tutaj zamieszkałym, Dotując min fabryki Grochmana i Scheiblera olbrzymimi kwotami z powodu informacji o możliwym ich upadku"
Prusacy, Zainteresowali się Łodzią gdyż była to okolica bogata w wodę (Łódź jest przecinana przez 21 rzeczek i strumieni, które obecnie prawie wszystkie znajdują się w podziemnych kanałach.), Oraz typowo rolnicza, co powodowało że była także bardzo zasobna w tanią siłę roboczą. Tak Łodzi systematycznie niszczonej przez rozmaite władze centralne zostało zresztą do dziś. Sąsiadujące zabory powodowało że władze księstwa i Królestwa były od zaborców silnie zależne i w zasadzie nie pozwalano tutaj rozwijać własnych działań pro przemysłowych, a jeśli już nawet takie się pojawiały, były niszczone przez zasobniejszą Pruską czy rzadziej Rosyjską konkurencję, wzbogaconą na czerpaniu korzyści z kolonizacji i wykorzystywaniu pozostałych polskich ziem znajdujących się pod zaborami. Ponieważ po pierwszym okresie władzy Prus nad okolicą Łodzi i władzy zależnej od Rosji Księstwa i Królestwa Polskiego w czasie którego zaczęły ruszać manufaktury, Władza na tych terenach należała już bezpośrednio lub pośrednio do Cara, ten licząc na stworzenie w tej okolicy swego rodzaju rozsiewalnika technologii, oraz rynku zbytu dla rosyjskiej bawełny, obsadzał swoimi urzędnikami administrację, którzy starali się nie dopuścić aby pieniądze z przemysłu Łódzkiego trafiały w ręce Polaków, co mogło prowadzić do przeznaczenia ich części na walkę niepodległościową, lub dążenie do zmniejszenia zależności od władzy cara. To prowadziło do promowania Prusaków wyznania protestanckiego, czy żydów, kosztem raczkujących zakładów w których najczęściej udziały tylko mieli Polacy. Car doprowadził w ten sposób do pauperyzacji Polaków na tym terenie, Oraz nałożenia na nich urzędniczej i przemysłowej czapy, nie nieidentyfikującej się ani z Polską ani z Polakami. Obrazem tego czasu jest w Łodzi min pałac którego właściciel chcąc się pochwalić przed carem swoim majątkiem zapytał go o to czy może wybrukować bramę swojego pałacu złotymi sturublówkami. Car nie chcąc z nim otwarcie walczyć dał zgodę ale jedynie na taki bruk w którym konie mówiąc wprost nie będą dawały odchodów na jego podobiznę. Więc bruk miał być monetami ułożonymi na sztorc. Po zakończeniu caratu i rozbrojeniu w Łodzi władz okupacyjnych, nadszedł upragniony na ziemi łódzkiej czas niepodległości.
Nie był on jednak czasem w pełni radosnym,. Łódź była miastem bogatych przemysłowców niszczących konkurencję polską, aby nie utracić swoich wpływów.
Cyt za money.pl
"Samarytanizm gospodarczy, czyli jak zniszczono łódzki przemysł włókienniczy

Symptomatyczny dla stosunku sanacji do gospodarki, a szczególnie małego biznesu, jest przypadek łódzkiego przemysłu bawełnianego. Działania państwa doprowadziły do zapaści sektora i zejścia do podziemia. Ale może od początku.

Państwo według sanacji miało po samarytańsku ratować duże firmy prywatne, żeby nie wysyłać na bruk na raz wielu pracowników. Dlatego jedna z największych fabryk włókienniczych w Europie - Zjednoczone Zakłady Włókiennicze K. Scheiblera i L. Grohmana SA - gdy Wielki Kryzys zagroził jej istnieniu, mogła liczyć na pomocną rządową dłoń.

Zakłady zatrudniały około 10 tys. pracowników i władza nie chciała pozwolić, żeby trafili na bezrobocie. Banki prywatne nie chciały już kredytować działalności, więc w maju 1930 roku podjęto decyzję, że kredyt da BGK.

Kredyt w wysokości 22,3 mln zł (dzisiejsze - 223 mln zł) trafił do firmy, co jednak na długo nie pomogło i w połowie 1931 roku firma miała deficyt 22,1 mln zł. „Karol Szrajber junior i Henryk Grohman załamują ręce i proszą rząd o pomoc” - opisuje Suchodolski.

Władze udzielają gwarancji, tolerują zaległości podatkowe... i wszystko na nic. W końcu BGK przejmuje za długi 55 proc. akcji firmy w 1933 roku. Tym samym upaństwawia prywatną firmę. Ale w ciągu trzech lat „pomagania” prywatny jeszcze zakład wykończył prawie całą branżę w Łodzi. Jak to zrobił?

Scheibler  i Grohman wymyślili sobie, że pomoc państwa wykorzystają do wybicia konkurencji, bo przez nią marże były za niskie. Gdyby się udało, to działaliby na większą skalę i udałoby się zarobić. Korzystając z kredytów państwowych banków i łagodnego podejścia państwa, sprzedawali swój produkt poniżej kosztów wytwarzania. Mniejsi producenci, już bez pomocy państwa, które nie rekompensowało im sztucznie zaniżonych cen, po prostu padali.

Szacuje się, że po fali upadłości pracę w mniejszych firmach straciło łącznie 20 tys. ludzi. Wszystko po to, żeby uratować miejsca pracy dla 10 tys. zatrudnionych w źle zarządzanej firmie. Innymi słowy z 30 tys. pracujących legalnie, zostało 10 tys., choć gdyby sztucznie nie utrzymywano nierentownej firmy, mogłoby nadal pracować dwa razy więcej. Miasto liczyło wówczas ponad 600 tys. mieszkańców."
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/pilsudczycy-pilsudski-sanacja-stulecie,137,0,2420873.html

Komentarz do artykułu . Wikipedia tak określa podkreślonoe w artykule nazwisko fabrykanta. "Karol Wilhelm Scheibler " inne informacje można znaleźć na http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35136,10078586,Scheibler_i_Grohman___wspolny_interes_spadkobiercow.html?disableRedirects=true

https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Grohman 
Po odzyskaniu niepodległości, która w tym terenie była wsparta minn przelaniem krwi obywateli polskich głównie, ale przyznać trzeba wtedy nie jedynie w wojnie z bolszewicką Rosją, Łódź mocno zależna od niepolskich pieniędzy, nie rozwijała się tak szybko jak można by się spodziewać,  z powodu zainteresowania właścicieli przemysłu głównie maksymalizacją zysków poczucia niejako tymczasowości i odstawania od polskiej większości w Łodzi. Pamiątką z tego czasu jest historia strajków wyzyskiwanych w ten sposób mieszkańców oraz upadku przemysłu który usiłowali budować łódzcy Polacy.
Z Powodu tolerowania przez przedwojenne władze sytuacji wyzyskiwania Polaków przez właścicieli firm, w Łodzi niestety zrodził się silny nurt bolszewicki zwany komunistycznym, mający i kontakty i powiązania z rosyjskimi bolszewikami, oraz często nawet powiązania rodzinne, z racji wcześniejszych zaborów. Z tego czasu wzięło się min powiedzenie Nasze kamienice wasze ulice, cytowane chętnie przez wszystkie partie socjalne, a mające obrazować to jak Polacy są traktowani we własnej ojczyźnie. To nie był dla Łodzi tak dobry czas, jak mógłby być, gdyby fabryki choćby usiłowało przejąć państwo, albo choćby umożliwić  Polakom równorzędną konkurencję. Trzeba jednak rozumieć że państwa, a zwłaszcza ich urzędnicy podlegają lobbingowi i korupcji, które szaleją zwłaszcza w czasach niepewności, oraz przymykają oko nawet na drastyczne łupienie własnych obywateli, pod warunkiem, że władze mniejszych obszarów nie stawiają ostro żądań, odłączenia się od jedności jaką państwo powinno stanowić.  Poza tym Polska przedwojenna nie miała wiele przemysłu, a będąc krajem z gruntu rolniczym w swoich początkach musiała bardzo szanować obcy kapitał, aby nie zmienił on kraju w którym będzie lokowany. Sytuacja ta doprowadziła jednak do tego że Łódź w wojnę weszła ze stosunkowo dużą ilością komunistów jak na przedwojenną Polskę, oraz znaczącą ilością Żydów, odmiennie niż w innych wielkich miastach mających swą liczną reprezentację biedoty żydowskiej, którą Niemcy osadzili głównie na dzisiejszej dzielnicy Bałuty. Sprawa była skomplikowana bardziej niż w innych miastach, bowiem w Łodzi jak w wieży Babel z racji pomieszania kultur i religii było wiele rodzin o korzeniach żydowsko polskich, czy żydowsko niemieckich, rosyjsko żydowskich a nawet niemiecko polskich. Kolejność którą przytaczam nie jest przypadkowa, W odróżnieniu od czasu zaborów, żydom znacznie łatwiej było się poruszać w przedwojennej Polsce niż potomkom kolonistów pruskich. Przedwojenne Państwo Polskie bowiem tolerowało obywateli polskich pochodzenia z państw zaborczych, ale już obywatele robili to z ostrożnością. Trzeba mieć też świadomość że z racji naprawdę ciężkich warunków w jakich przyszło żyć łodzianom, śmiertelność wśród mniej zamożniejszej części społeczeństwa była spora, co spowodowało że było sporo rodzin np z żydowskimi dziećmi, mimo że ojczym czy macocha byli innego pochodzenia. A ich małżonek był np pół Polakiem. Takie dzieci były odbierane rodzicom i także osadzane w obozach. Taka w tym czasie była polityka Niemiec. Łódź dla swoich żydowskich obywateli niestety okazała się miejscem ich upodlenia i niszczenia przez Niemców. Czasami także Niemców miejscowych, co później po wojnie było starannie ukrywane przez sowieckich namiestników, chcących korzystać z mniejszego związku z Polską obu narodowości do wykorzystania ich w urzędach mających kontrolować społeczeństwo polskie dla ich pożytku i wizji świata. Przed wojną w Łodzi lub jej okolicach mieszkali obok siebie Głosińscy z Meserszmitami, Goebelsowie z Grossami, Kowalscy z Kohlami, Szrajberowie z Stańczykami, Shultzowie z Kohlami i Wiśniewskimi,  Klajnowie z Broniarkami, Hartmanowie obok Pohlów i Kaczmarków. 
Tak czy inaczej sporo ponad 100 000 łódzkich żydów W czasie wojny straciło życie, wysyłani byli przez Rumkowskiego, Którego Niemcy zrobili naczelnym żydów. Najpierw wysłał on na śmierć ich dzieci, bo dorośli zatrudnieni min w fabrykach produkujących mundury dla Niemców, byli bardziej przydatni. Później wysyłał kolejnych żydów, a na końcu podobno został sam wysłany.  Wojna to tragiczny czas w życiu nie tylko Łódzkich żydów. Znamienna jest historia
https://reportaze-sadowe.wprost.pl/historia-prl/530574/mordowala-na-raty.html
Obozu dla polskich dzieci na ulicy przemysłowej w Łodzi.  Oraz niektórych jego bandytów. Zwanych Kapo. Np pani Pohl, vel Pol, vel wróblewska najpierw za mordowanie dzieci skazanej na karę śmierci zamienioną aktem łaski na 25 lat więzienia i zwolnionej po niecałych dwu latach. Takich ludzi w Łodzi było tysiące.
Po wojnie Komuniści wykorzystywali min ich oraz ich rodziny jako najkrócej trzymanych na smyczy uzależnień agentów. Podobnie zresztą działo się  wobec innych nacji silnie skonfliktowanych z Polską. między innymi Żydami czy Ukraińcami. Łódź w komunizm weszła lekko, min z powodu przedwojennego ruchu komunistycznego. Przez chwilę nawet sowieci myśleli o zrobieniu jej powojenną stolicą Polski. Ten pomysł jako z gruntu niedopuszczalny dla Polaków upadł bardzo szybko. Komunizm w Łodzi z jednej strony cieszył się sporym poparciem dużej grupy chłopstwa wpuszczonej do miasta jako siła robocza w zakładach przemysłowych, a z drugiej przedwojennych komunistów. Ale był także bardziej niż gdzie indziej znienawidzony, bo zamiast wolności danej na tym obszarze Polakom, przyniósł kolejne uzależnienia, często od tych samych nacji, od których Polacy w Łodzi byli uzależnieni od zawsze. W Łodzi jednak do dziś żyje sporo protestantów czy żydów. Boom przemysłu włókienniczego rozbudowanego przez komunistów bez logiki i rachunku ekonomicznego, upadł, tak z powodu wrogich  wobec Polaków działań Leszka Balcerowicza, po upadku komunizmu  a zaraz potem przejścia w często obe ręce budynków i maszyn, a czasem całych fabryk, oraz niszczenia części z nich. Zostały w Łodzi tysiące betonowych bloków zaludnionych ludnością w 1 lub drugim pokoleniu miejską, którzy trudno odszukiwali się w nowej rzeczywistości. Ratunkiem są Polskie i zagraniczne uczelnie do których przybywają studenci także z całego województwa a czasem nawet innych okolic Polski. Przez chwilę Łodzianie mający jednak duże doświadczenie w opracowywaniu wzorów ubiorów, oraz produkcji materiałów i szyciu, usiłowali odtworzyć przemysł odzieżowy prywatnie. Pod Łodzią powstały największe w Europie rynki hurtowe i półhurtowe odzieży. Jednak i one notują znaczne obniżenie obrotów z powodu braku handlu z Rosjanami i innymi państwami post sowieckimi które były głównymi odbiorcami łódzkiej produkcji. To był ewidentny błąd. W ten sposób bowiem obcięto branżę która w pewien sposób drenowała te państwa, uzależniając je troszkę od Polski. Całkowicie nie skorzystano też z potencjału handlowego do promowania Polski i budowania własnych powiązań na postsowieckich rynkach. Łodzianie stopniowo zajmują się inną działalnością. Otworzono pod Łodzią sporo dużych firm, a w samej łodzi głównie montownie i fabryki sprzętu agd, komputerów. Łodzianie to dość gospodarni ludzie. Nauczyła ich tego historia regionu. Zawsze silnie związanego z Polską, a przez to bardzo silnie obsadzanego interesami obcych państw i narodów, a zwłaszcza historia ostatnich kilkudziesięciu lat. Jeśli mówi się o wybrzeżu jako rozsiewalniku idei wolności, to oczywiście warto to pamiętać. Tak jak pytania łódzkich robotnic zadawane komunistycznym oficjelom, o to dlaczego ciężką trującą i nisko płatną pracą niszczą Łodzian. Dziś Łódź jest ostro krytykowana przez ludzi z innych okolic za wybór pani Zdanowskiej na prezydenta Łodzi. Może w części dzieje się tak że władze z Warszawy, albo przysyłały nam namiestników z zewnątrz, albo promowały ludzi którzy w jakiejś części pauperyzowały ziemię łódzką. Pani Zdanowska w tym kontekście mając polskie nazwisko, stwarza wrażenie polityka lokalnego, wprawdzie z marnym dorobkiem, ale za to z dobrym PR. Dla Łodzian może też oszustwo mieć mniejsze znaczenie, bo oszukiwani są od dla nich zawsze (czyli kilku pokoleń.) Czas byłby aby ktoś zechciał to zmienić zyskując poklask tej największej ilości łodzian. Żyjącej w cieniu innych kultur, nie jedynie z racji mniejszych umiejętności czy oczekiwań. Ale z Powodu tego że Łódź jest dla sąsiedniej Warszawy cierniem, raz z powodu oceny najgłupszych łodzian kolaborujących z komunistami, a raz drugi z powodu zbyt bliskiego położenia, które z racji niewielkiej odległości między miastami, w razie sukcesu drenowała by warszawski rynek. Jest jeszcze jeden kłopot. Łodzianie dość często pracują w Warszawie. Oraz są odbierani w niej jako Słoiki, ludzie zabierający rodowitym warszawiakom lepiej płatną pracę. Gdyż pracując ciężej są skłonni zarabiać mniej, chcąc poratować własne rodziny z Łodzi w której nadal jakoś szybki rozwój jest jedynie hasłem z gazet, a nie rzeczywistością. Nawet pociągi z Łodzi do Warszawy nie jeżdżą zbyt szybko, bo dla środowiska pani Zdanowskiej ważniejszy był własny pomnik w postaci dworca fabrycznego niż to aby pociągi z Łodzi do Warszawy mogły jechać powyżej 200km/h. Teoretycznie taki dojazd obecnie jest możliwy przez 75 minut. Ale większa ilość pociągów jedzie i tak w czasie zbliżonym do 100 minut. Dla Mojego miasta nie ma uczciwych propozycji. Niezależnie od czasu, obowiązującej władzy i polityki w danym momencie. Łodzianie muszą zrozumieć że nie ma nikogo poza nimi kto chciały im pomóc. Oraz jak najszybciej przejąć władzę we własne polskie ręce.

Tonick
O mnie Tonick

Kliknij Quo vadis Ziemio? Jak studiować W hołdzie Powstaniu - Notka ukryta przez redakcję salon24 pływam jedynie pod prąd

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka