Magda Figurska Magda Figurska
600
BLOG

Truskawki, maliny i śliwki robaczywki

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 2

 

QCHNIA POLITYCZNA
 
 
Truskawki, maliny i śliwki robaczywki
 
 
 
Truskawki
 
Gdyby jakiś niezależny od „salonu” językoznawca pokusił się o analizę zasobu słownego premiera Tuska, zaznaczając jednocześnie co bardziej niezorientowanym „młodym, wykształconym”, że  nie nazywa się to bynajmniej „lektyka” i nie ma nic wspólnego z hołdami składanych premierowi przez media, mogłoby dojść do obnażenia smutnej prawdy. Smutnej dla wyborów,  że nie słuchają lub nie rozumieją, co ma do powiedzenia szef rządu, i smutnej dla Donalda Tuska, że właśnie tylko to chce im przekazać, nader rzadko używając słów, które przynależne są i przystoją głowie rządu. Zamiast nich w swoistym idiolekcie (na Boga nie współczesnego Dyzmy, jak sądzą niektórzy, którego karierę przecież zrządził przypadek), ale świadomego polityka ze sporym stażem, królują głównie słowa: grać, gracz, granie, ugrać, pograć, dograć, nieco rzadziej: wygrać, zdecydowanie często: ograć i: przegrać.
Nie ogrywaj, bo będziesz ograny.
Nie dali się nabrać unici na ponoć afrodyzjak – truskawki z Kaszub. Nie pomogły bączki za 1 milion (80 zł sztuka), którymi słaby rząd i słaba dyplomacja, podobnie jak niskiego lotu kultura, z animowanym filmikiem za 600 tys., którymi rząd Tuska chciał uwieść Brukselę. Polska, wydając na prezydencję ponad 500 mln złotych nie porwała do tańca Europy; mało tego, zamknięto przed nią szklane drzwi szczytów eurolandu, nawet jeśli podpisze nowy traktat o pakcie fiskalnym. Nawet jeśli zrzuci się na renty dla greckich pedofilów. Donald Tusk z wojownika natychmiast przeistoczył się w przegranego. „Trudno, nie wszystko można wygrać” – stwierdził smutno na konferencji prasowej, choć wcześniej, ogłaszając sukces Polski i polskiej prezydencji, miał walczyć jak lew z podziałem na euroland i resztę.
Jesteśmy w tej reszcie, jak mówią,  „w karcie dań”.
Dodam, że bezpośrednio pod czarną polewką. Między ruskimi a leniwymi.
Kto w rezultacie może czuć się najbardziej ogranym? Przecież nie rząd ani Tusk, który za pieniądze podatników już szlifuje dotychczas obcy całkowicie mu język wierząc w to, co schodzący z areny dziejów Jerzy Buzek spekuluje w programie „Piaskiem po oczach”. Że „fotel szefa Komisji Europejskiej jest absolutnie w naszym zasięgu” i najlepiej, żeby objął go działający polityk, a najlepiej premier. Czyli każdy zachwala swojego mopa.
Ograni mogą czuć się wszyscy Polacy. Bo wszyscy jesteśmy pacjentami. I wszyscy droższymi lekami musimy zapłacić za bizantyjską prezydencję. A mieli ugrać 300 miliardów. Okazało się, że tylko sześć i  nie złotych tylko euro. I nie ugranych, ale przegranych. Dla Polaków: Game over Dla premiera: Next level. Pozostały tylko plamy po truskawkach.
 
 
Maliny
 
 
Zwolennicy Platformy Obywatelskiej, zwanej Partią Miłości, i jej Słoneczka Peru, Kaszub, Sopotu i czegokolwiek jeszcze, zwani lemingami, o nieskażonych myśleniem umysłach, zielonych jak murawa „orlików” - wpuścili swego guru w maliny. Wyćwiczeni w odruchowym stawianiu krzyżyków przy nazwisku premiera, tym razem kliknęli i poooooszło! Wysiłek przeczytania i rozumienia pytania, to dla nich zbyt wiele. Tym bardziej, że było czarno na białym: Tusk albo Kaczyński.  Jak mogliby zagłosować na osobnika, który nie ma nawet konta i prawa jazdy? Takim więc kiksem czy raczej samobójem lemingi rozstrzygnęły plebiscyt, zorganizowany po raz drugi przez „Puls Biznesu” oraz organizację „Pracodawcy Rzeczypospolitej” na Gospodarcze Maliny, czyli antywyróżnienie dla osób i instytucji, które w roku 2011 psuły polską gospodarkę, szkodziły przedsiębiorczości, bądź niszczyły standardy rynku kapitałowego. W uzasadnieniu przyznania Gospodarczej Maliny dla premiera Donalda Tuska, który uzyskał 57,7% głosów i tym samym zmiażdżył konkurentów (J.Kaczyńskiego – 26,1% głosów  i J.Rostowskiego – 16,2% głosów) czytamy: Za brak reform gospodarczych, przeprowadzenie pseudoreformy OFE, podwyżki podatków, obawy przed prawdziwą deregulacją gospodarki, utrzymywanie nadmiernej biurokracji, zapowiedź podwyżki składki rentowej dla pracodawców, stworzenie rządu celebrytów politycznych zamiast gabinetu ekspertów.
Aby wyjaśnić, dlaczego owoc maliny jest symbolem tej dość specyficznej nagrody, którą laureaci wstydzą się odebrać, wystarczy zajrzeć do słownika idiomów języka angielskiego, w którym wyraz raspberry” (malina), występuje w wyrażeniu „blowing a raspberry”, co oznacza lekceważenie i pogardę przez wystawienie języka. A co przyjęło się w corocznych antyOskarach, tzw. Złotych Malinach, czyli nagrodach przyznawanych od 1980 roku w Stanach Zjednoczonych za najgorsze aktorstwo, reżyserię, scenariusz, piosenki filmowe oraz filmy.
Ani zwycięzca, ani nikt z kancelarii Premiera nie pojawił się na uroczystej gali, by odebrać statuetkę i dyplom, co może tylko znaczyć, że sponsoring lektoratu przez Naród dla swego władcy, przynosi już pozytywne rezultaty.
 
Śliwka robaczywka
 
Dla jednych kokosy, dla innych gruszki ulężone kłamstwem. III RP jak wielki, ograbiony sad, w którym  rządzący siedzą koło zlikwidowanego płotu, obok przemrożonych biedą zimowych jabłek i myślą, co by tu jeszcze ugrać. Nie zostało już nic, wszystko przerobione przez media na niestrawną pulpę, wszystkie soki wyciśnięte do ostatniej kropli, zhandlowane skrzynki i palety, rozgrabione słoiki i puszki. Jedyna jawna informacja to cena jabłek. Wszystko inne tajne lub niepojęte ludzkim umysłem. Grupa przestępcza  nadal w mundurach generałów wypoczywa w Egipcie. Niech no tylko odważy się w ciągu pięciu lat wprowadzić ponownie stan wojenny! Kibic Legii nie miał takiego szczęścia, a Adam Słomka zakłócił powagę sądu, bo ośmielił się pokazać zdjęcia ofiar stanu wojennego.
Co tam malina, śliwka robaczywka by się przydała jako odznaczenie.
Niech noszą w klapie do końca swoich dni. „Czas karłów” właśnie nastał.
Za wszystkie kłamstwa smoleńskie, które poszły w świat, za szkalowanie polskiego munduru, za udawane śledztwo, za podległość Rosjanom, za zacieranie śladów, firmowanie raportu Anodiny, za nagonkę na wszystkich dążących do prawdy, za matactwa, nagłe, niewyjaśnione zgony, samobójstwa i przerwy na wietrzenie sali. Za Polskę, którą zhańbili.  
Proponuję więc plebiscyt wśród Czytelników Warszawskiej Gazety  na rodzimą,  swojską nagrodę Śliwki Robaczywki, z widoczną larwą, która zżera zdrowy miąższ Narodu. „Odznaczmy”  tych wszystkich, którzy działają wbrew Polsce i jej racji stanu, ujawnijmy szkodników politycznych, gospodarczych, kulturowych, medialnych. W ramach szerokiej, obywatelskiej kapituły, zgłaszajmy (na adres redakcji) propozycje kategorii i nominowanych. Dajmy im wygrać jeszcze raz!
 
 
 Tekst opublikowany w nr.3/2012 Warszawskiej Gazety 
 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka