Magda Figurska Magda Figurska
421
BLOG

Lobbyści, szantażyści i akwizytorzy

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 3

QCHNIA POLITYCZNA

Lobbyści, szantażyści i akwizytorzy       
 
 
Noworoczne przyjęcie Naczelnej Rady Adwokackiej. Warszawa, 14 stycznia 2011 roku. Tym razem nie w siedzibie przy ulicy Świętojerskiej, lecz w Polskiej Radzie Biznesu, by usprawiedliwić zaproszenie biznesmanów: Zbigniewa Niemczyckiego, Jan Kulczyka i Ryszarda Krauzego. Obecny jest też szef resortu sprawiedliwości, Krzysztof Kwiatkowski. W pewnej chwili, szef NRA, Andrzej Zwara, członek Platformy Obywatelskiej i właściciel kancelarii obsługującej spółki Krauzego, zaprasza na podest ministra sprawiedliwości, by wręczyć mu prezent, który środowisko adwokackie(!) przygotowało ministrowi: kompleksową nowelizację kodeksu spółek handlowych (k.s.h.). Przez salę przechodzi szmer i śmiech. Okazuje się, że kompleksowa nowelizacja dotyczy tylko jednego artykułu – 585 k.s.h. W ekspresowym tempie sejm nowelizuje ustawę, by zdążyć przed procesem Ryszarda Krauzego. Nowelizacja k.s.h. wchodzi w życie 14 lipca, a tydzień później - 21 lipca sąd umarza postępowanie w sprawie Ryszarda Krauzego.
 
Wiele zmieniło się od czasu afery Rywina, a właściwie afery Agory, której kierownictwo aktywnie lobbowało w sprawie ustawy o radiofonii i telewizji. „Grube ryby” nie muszą już wysyłać swoich akwizytorów na arenę jaskini legislacji. Po korytarzach sejmu snuje się już tylko Jaś Osiecki, ostatni akwizytor raportu Anodiny. Reszta działa półjawnie, w knajpach, kasynach i na cmentarzach lub całkiem jawnie, na salonach, wykorzystując swoje wpływy i gruby notes kontaktów i układów z władzą. Lobbing na telefon. Jak pizza.
 
Później wybuchła afera hazardowa, podobna do afery Rywina i znowu  w kręgu podejrzeń znalazła się ekipa rządząca z wysoko postawionymi osobami. Chociaż nie padło słowo o łapówce wiemy kto, kiedy,  komu i co obiecywał załatwić na 90%. Sprytnym zagraniem Tuska było obciążenie konkretnych ludzi, a nie całej partii, oraz bezbłędne postawienie na Mirosława Sekułę, chemika, który w nagrodę za skuteczne „posprzątanie” afery, utopienie jej w komisji i wyciszenie, otrzymał stołek podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów.
 
Afera hazardowa, której podobno nie było, dała jednak rządzącym nauczkę: nie wszystko musi i powinno być jawne. Społeczeństwo, które za dużo wie, jeszcze więcej przypuszcza, wikła się w przeróżne spiskowe teorie, które nikomu nie służą. Bo w strategii zarządzania krajem musi być margines tajemnicy dla rządzących. On daje poczucie władzy, nieomylności, co przekładając na język biznesu, pomaga łowić ryby w mętnej wodzie. By żyło się lepiej.
 
Obawa więc przed powtórzeniem się podobnej afery, szczególna podejrzliwość opozycji wobec budowy stadionów, autostrad czy orlików, a także perspektywa kolejnych prywatyzacji, zwanych kręceniem lodów, zrodziła potrzebę usankcjonowania ustawą tego, co w zamyśle rządzących powinno być utajnione. Sceneria nocna i czas – ostatnie posiedzenie Sejmu przed wyborami 2011 r. mówiły same za siebie. Uchwalona ustawa o dostępie do informacji publicznej, w zapisie dotyczącym „ważnej informacji gospodarczej”, która nie będzie ujawniana, mogła być również efektem lobbingu.
 
Kryzys polskiego prawa stał się faktem a źródłem jego kryzysu jest samo prawo, które obejmuje coraz więcej dziedzin życia. To cecha charakterystyczna nie tylko dla rządów totalitarnych, ale i liberalnych,  których interwencjonizm państwowy, po gospodarce, finansach i wielu innych dziedzinach, wdarł się w obszary zarezerwowane dotąd dla człowieka, jego moralności i obyczajów. Jednocześnie duża niedookreśloność pozwalająca na dowolną interpretację sprzyja wieloznaczności prawa, jego upolitycznieniu i  zideologizowaniu. Rodzi też patologie w procesie jego tworzenia i procedowania. Prawo powstaje w prywatnych kancelariach, którym zamiast państwa płacą spółki - państwowe lub prywatne, opiniowane jest w instytucjach podporządkowanych służbowo i politycznie rządowi a uchwalane jest przez większość parlamentarną. A więc raj dla lobbystów. Od leków, paliw, gazu, kasyn, burdeli, narkobiznesu, dopalaczy,  C2H5OH, CO2, świeżego powietrza, deszczówki, GMO, aborcji, pedałów, lesbijek, Komunistycznej Partii Polski i innych spod znaku sierpa i młota,  przeróżnych organizacji pozarządowych, banków i koncernów, przy których unijna dyrektywa ws. klatki dla kur wydaje się absurdalnym żartem. Złe prawo rodzi absurdy. Towarzystwo Promocji Ryb składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Prokuratora Generalnego, że przed Wigilią stanął w obronie karpi, Edmund Klich krzyczy, że trzeba podsłuchiwać, premier Tusk i szef ABW, że trzeba utajniać, a MSW planuje  czarną listę domen, które mają być blokowane. Duszą lobbysty pochwalić się może też prezydent B.Komorowski, który w leśniczówce Ryszarda Krauzego, razem z J. Palikotem, lobował za nierozwiązywaniem WSI.  Przychylność Janusza Palikota dla lobbystów znana jest i w działalności komisji „Przyjazne Państwo”. Szczególnie dla tych z TESCO, którzy napisali sobie ustawę oraz ze stowarzyszenia „Bez Dioksyn”, które stworzyło sobie projekt nowelizacji ustawy o odpadach medycznych, autorstwa właściciela firmy produkującej urządzenia do autoklawowania.
 
Całkiem sprawnym i skutecznym akwizytorem okazał się sam premier, choć ostatnio pogubił się nieco, dla kogo pracuje. By więc nie wyjść na nielojalnego, najpierw podpisuje wszystko, jak leci, później czyta, ucieka na urlop, by po powrocie zapewnić, że wszystko można jeszcze odkręcić. Tak jak akces do ACTA.
 
Gdy w roku 2008  WikiLeaks ujawnił sposób tworzenia traktatu ACTA, został okrzyknięty jako portal szkodliwy dla demokracji, propagujący kolejną teorię spiskową, wręcz political fiction. Dzisiaj ta fikcja coraz bardziej jest prawdziwa, nie tylko w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich w USA. Także perspektywy kariery Donalda Tuska. Dowodzi, że nie tylko u nas prawem rządzi polityka,  a polityką  pieniądz. Odnośnie ACTA nie jest to jednak nasz pieniądz ani nasza polityka. Ani ochrona naszych marek, bo z markowych towarów mamy tylko wódkę, ogórki kiszone i oscypka, którego podróbki i tak ściga Unia.
 
I nic w polskim prawie nie zmieni, bo nasze prawo, w sposób skuteczny,gwarantuje ochronę własności intelektualnej na dwóch podstawowych polach: prawa autorskiego oraz praw patentowych. I łącznie z prawem unijnym, jest bardziej restrykcyjne niż ACTA. Jeśli więc już protest, to przeciw tworzeniu prawa, które musi być jawne i przejrzyste na każdym etapie. ACTA takie nie jest. Nie znamy nazwisk autorów porozumienia, konsultacje toczone były za zamkniętymi drzwiami i w wąskim gronie,  kryteria zaproszonych konsultantów nieznanea podpisanie umowy miało być wymuszone na państwach presją polityczną. Co znajduje potwierdzenie w tajemniczym telefonie ambasady USA do polskiego Sejmu z pytaniem, czy porozumienie ACTA zostało podpisane, a także z żądaniem wyjaśnień, jak doszło do głosowania w sprawie dezyderatu.
 
Również na terenie Polski obowiązywała niepisana tajemnica; minister B.Zdrojewskiodmówił ujawnienia dokumentów związanych z negocjowaniem traktatu oraz imienia i nazwiska osoby odpowiedzialnej za przygotowanie stanowiska Polski i prowadzącej negocjacje. Sekretarz stanu w kancelarii MKiDN, w odpowiedzi na interpelację poselską  wyjawił tylko, że informacje te mają status „zastrzeżonych”, cały traktat powstawał w tajemnicy i  przez długi czas materialna zawartość dyskutowanych w trakcie spotkań tematów była nieznana. Okazuje się więc, że procedując prawo można dyskutować na nieznany temat, można pomijać konsultacje społeczne, można utajniać, co się chce i można kłamać, że nie mamy wyjścia, bo wszyscy podpisali akces.
 
Pozostaje tylko pytanie, jaką tajemnicę skrywa ta umowa handlowa, w której ochrona własności intelektualnej jest jedynie drobnym dodatkiem? Jakie koncerny i systemy finansowe i za ile, uciekając się do szantażu legislacyjnego, zorganizowały spisek, który trzyma w szachu cały świat, Unię i poszczególne kraje oraz  jej przywódców?  Kto steruje polską młodzieżą, głównie uczącą się lub bezrobotną, która dała się wyprowadzić na ulicę,  zamieniła maskę „Oburzonych” na „Anonimowych” ale nie protestowała, gdy w maju, do mieszkania studenta z Tomaszowa Mazowieckiego zawitali nieproszeni goście z ABW?
Wkrótce się dowie, że zagrożenie nadchodzi z zupełnie innej strony.
 
 
 Tekst opublikowany w nr.5/2012 Warszawskiej Gazety

 

foto: http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90439,4249866.html

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka