Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
3404
BLOG

Notatki do bilansu 2010

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 66

To był zły rok. Fatalny dla Polski, kiepski dla świata, nienajlepszy dla mnie.

1.      Katastrofa 10 kwietnia była – sama w sobie – nieopisaną tragedią, zabierając w okrutny sposób życie prawie setce wspaniałych ludzi, ale także przez swoje dalsze konsekwencje, zatruła w poważnym stopniu polskie życie publiczne. Trzy są co najmniej przyczyny tego stanu rzeczy. Po pierwsze – głębia polskich podziałów politycznych, która każe jednej stronie podejrzewać drugą o najgorsze: w skrajnej wersji, podziały te nakazują wykluczać politycznych oponentów z kręgu Polaków, być może także ludzi. Po drugie – wrodzona i częściowo naturalna skłonność wielu z nas do nieprzyjmowania do wiadomości hipotez innych niż tajemno-spiskowe o wydarzeniach strasznych – jest to refleks myślenia magicznego, który w wydarzeniach tak straszliwych, że niezrozumiałych dla ludzkiej wyobraźni, każe znajdować rękę złoczyńcy. Po trzecie wreszcie – niezręczność reakcji rosyjskiej na katastrofę. Wydarzenia nadzwyczajne wymagają reakcji nadzwyczajnych, nie-standardowych. Po tym, co się stało 10 kwietnia rano, Rosjanie powinni byli od razu powiedzieć polskiemu rządowi: „Wiemy, że w zasadzie do nas należy śledztwo. Ale ponieważ teraz pod lotniskiem smoleńskim leży skrwawiony kawałek Polski wraz ze zwłokami piastunów polskiej suwerenności i państwowości, to jeśli chcecie – wy się tym zajmijcie od początku do końca. My teren szczelnie zabezpieczymy, hermetycznie ogrodzimy, dostarczymy wam wszelkiej pomocy technicznej i logistycznej, jakiej będziecie chcieli – ale wy róbcie to, co uważacie za stosowne. To Wasza tragedia, Wasi zmarli, Wasz wrak”. Niestety, do takiej decyzji – którą na dodatek trzeba podjąć w czasie kilku minut, nawet nie godzin - potrzeba prawdziwych mężów stanu. Rosja takich dziś nie ma. Inna rzecz, że teraz, z perspektywy czasu, jest jasne, że gdyby nawet Polska od początku do końca prowadziła śledztwo, żadne tłumaczenie inne niż spisek lub przynajmniej zbrodnicza nieudolność nie zadowoliłoby niektórych. To nawet wbrew oczywistej absurdalności pomysłu, że ktoś chciałby zabijać prezydenta – z całym, horrendalnym ryzykiem tkwiącym w takiej decyzji - na pięć minut przed nowymi wyborami, w sytuacji, gdy bił rekordy niepopularności na swym urzędzie.

2.      Dla polskiego systemu politycznego katastrofa 10 kwietnia miała skutki bardzo niedobre – znów, pomijając nawet naczelny aspekt, a mianowicie stratę tylu wspaniałych ludzi, zarówno z prawicy jak i lewicy polskiej polityki. W czasie wyborów prezydenckich wydawało się, że nastąpi przemeblowanie, które budziło optymizm: że główna partia opozycyjna osadzi się na pozycji łączącej etyczny konserwatyzm z ekonomicznym interwencjonizmem i będzie racjonalnie, skutecznie kontrowała rząd liberalno-prawicowy, konsolidując rolę realnej alternatywy politycznej. Znakomity wynik wyborczy Jarosława Kaczyńskiego mógł wieścić takie właśnie przemeblowanie. Niestety, nic takiego się nie stało; szef PiS szybko zdezawuował zarówno swą strategię wyborczą jak i głównych współpracowników, przypisując swą przedwyborczą retorykę nie pryncypiom a pastylkom. Chełpiąc się tym, że już w czasie kampanii w tajemnicy podjudzał niektórych działaczy swej partii przeciw szefom własnej kampanii (wywiad w Rzeczpospolitej), nie zostawił grupie zdolnych współpracowników miejsca w swej partii, stając się w ten sposób akuszerem partii rozłamowej, a na dodatek z góry rozgrzeszył ich, wypłukując pojęcie „lojalności” z jego tradycyjnego znaczenia. Czy PJN ma szanse zaistnieć na poważnie w polskiej polityce? Ambitny program powrotu do spokojnego XIX-wiecznego mieszczańskiego ideału (uwaga: ironia!) może sugerować, że partia znajdzie sobie miejsce w polskim społeczeństwie, bo taki syndrom jest do „zagospodarowania”; z drugiej strony, prosta arytmetyka polskiego systemu wyborczego pokazuje, że PJN może być poważnym bytem tylko zamiast a nie obok PiS-u. Dla dwóch takich partii w polskim, coraz bardziej dwupartyjnym systemie, miejsca nie ma. Czy PiS będzie się w przyspieszonym miejscu zwijać, ustępując pola koleżankom i kolegom z PJN? Ryzyko dla prawicy jest takie, że PiS się zwinie, ale PJN pozbawiona zasobów, kadr i struktury, podzieli los partii Palikota, co przy trwałej słabości lewicy oznaczać będzie konsolidację hegemonii PO, która jak niegdyś Partia Kongresowa w Indiach, Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna w Meksyku lub obecnie ANC w RPA będzie stanowiła de facto monopartię w demokratycznym otoczeniu. To nie będzie dobre dla Polski. (O tym szerzej napiszę w Rzeczpospolitej).

3.      Na świecie – bardzo dużo się działo, ale nic specjalnie dobrego. Wymuszone kryzysem subwencje Obamy dla bankrutujących firm podkopały poparcie, jakim ten Prezydent cieszył się na początku swej kadencji, co osłabiło niestety jego mandat do przewodzenia także światu demokratycznemu (a w płaszczyźnie krajowej - przesłoniło niewątpliwy sukces, jakim była reforma systemu opieki zdrowotnej – na warunki amerykańskie rewolucyjna, choć w skali europejskiej bladziutka). Wykupywanie przez UE ekonomicznie załamujących się peryferii – Grecji i Irlandii, a w perspektywie także Portugalii i Hiszpanii, połączone z kryzysem Euro  – wzmocniło re-nacjonalizacyjne tendencje w ponadnarodowej strukturze europejskiej. W Azji Wschodniej – wzmożone napięcie na półwyspie koreańskim, związane z dynastycznym przekazywaniem władzy, osłanianym przez wzmożoną agresję przeciwko Południowi. Ostatnie autokracje światowe, a więc nie tylko Korea Północna, ale także Kuba, Myanmar (Birma), Zimbabwe i Białoruś (bez zrównywania tych różnych przypadków) przechodzą wyraźne kryzysy wieku starczego; poza szczególnym przypadkiem Korei to już chyba ostatnie drgnięcia. Oby. Chińczycy nadal trzymają mocno, a to dzięki niezwykłemu, stałemu 10-procentowemu wzrostowi gospodarczemu, który – jak mogłem to obserwować w sierpniu – owocuje samo-zadowoleniem klasy średniej, do której głosy dysydentów – w tym Laureata Nobla – słabo jeszcze docierają. (Choć eksperci ekonomiczni wskazują na coraz większe niebezpieczeństwo przegrzania ekonomicznego Chin, z coraz realniejszą groźbą inflacji, mającej – jak wiadomo – konfliktogenny potencjał). Bliski Wschód, po krótkim okresie optymizmu, wywołanego szansą na negocjacje izraelsko-palestyńskie, znów odnotował regres wywołany nieprzejednaną polityką premiera Benjamina Netanjahu, związaną z bezprawną rozbudową osiedli izraelskich na terenach okupowanych. Pamiętam z mojej wizyty w Izraelu i na terytoriach okupowanych przed ponad rokiem i z rozmów z przyjaciółmi palestyńskimi, np. na uniwersytecie Al Quds pod Ramallah, jak tragicznie Palestyńczycy – także ci bardzo umiarkowani - pozbawieni są jakiejkolwiek przestrzeni działania i nadziei, między radykałami z Hamasu i agresywnością okupanta. Na początku kadencji obecnego prezydenta USA wydawało się, że polityka Obamy i Clinton będzie miała jakiś dyscyplinujący wpływ na Izrael. Niestety, żadnych efektów to na razie nie dało, a Palestyńczycy na terytoriach okupowanych, a zwłaszcza w Strefie Gazy, nadal traktowani są jak podludzie przez bezwzględnego okupanta, cieszącego się wszelako demokratycznym poparciem większości swych obywateli pierwszej kategorii, żyjących stale w cieniu zagrożenia egzystencjalnego. Jakieś recepty, pomysły? Nie jestem taki szalony.

4.      Jeszcze słowo o dwóch krajach, które w moim życiu stały się specjalnie wygodnymi i bliskimi mi hotelami („… bo inne kraje są hotele”). W Australii wygrała wybory kandydatka Partii Pracy, ale różnice programowe między nią a jej rywalem z Partii Liberalnej trzeba było wyszukiwać przy pomocy mikroskopu, więc żadnego znaczenia to nie miało. Póki gospodarka i waluta trzymają się tak dobrze, jak teraz, politykę może zastąpić mikro-zarządzanie. We Włoszech, brewerie starego satyra w coraz większym stopniu wystawiają ten piękny kraj na pośmiewisko, a tradycyjne źródło mandatu Berlusconiego do rządzenia (wyrażające się w stwierdzeniu: „Robi to samo, co my wszyscy, ale na większą skalę i bezkarnie”) poddane zostaje coraz większej erozji: ostateczny cios zostanie mu zadany, jak przewiduję, przez jego dotychczasowych aliantów a nie przez rozgadaną opozycję – zgodnie zresztą ze starą rzymską tradycją.

5.      W moim życiu, 2010 będę pamiętał jako rok nieudanej próby wejścia na poważnie do polskiego życia publicznego. Nie udało się uzyskać ponad-partyjnego poparcia dla mojej kandydatury na RPO, więc zdecydowałem nie kandydować, choć do ostatniej chwili gotów byłem przyjąć ponad-partyjną nominację. Moja decyzja o ostatecznym niekandydowaniu, mimo pewnego nagłośnienia mojej kandydatury, wynikała nie tylko z prostego rachunku głosów (szans w tej sytuacji nie miałem najmniejszych), ale także z przekonania, że bez poparcia więcej niż jednej partii nie będę miał zadowalającego mandatu niezbędnego na tym stanowisku. No nic, zderzyłem się – w sumie, mało boleśnie, choć dla mnie rozczarowująco – z realiami polityki. Zwyciężczyni tej rozgrywki, Pani Profesor Irenie Lipowicz, życzę sukcesów, bo to będzie dobre dla Polski. Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, że gdybym został tym RPO, nie miałbym czasu na kilka ciekawych podróży (z których czasem zdawałem sprawę w S24), a także napisanie i prawie już ukończenie kolejnej książki dla Oxford University Press, czyli wydawnictwa w branży cenionego. Do awansu ani angażu nie jest mi potrzebna, ale zawsze to miło wertować albumy w poszukiwaniu ilustracji na okładkę. W tej chwili największe szanse ma Piero Della Francesca.

6.      Więc nawet jeśli zamrugała do mnie z popielnika ta iskiereczka, to bajka była krótka, otrzepałem się i zacząłem snuć rozmaite inne projekty, które oby choćby w części spełniły się w 2011, a ten powinien być – musi być – lepszy od 2010. Czego wszystkim Państwu życzę.

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka