Actonik Actonik
40
BLOG

Kondensatory

Actonik Actonik Polityka Obserwuj notkę 1

Żałobie narodowej towarzyszy aura emocjonalna, której – czy tego chcą czy nie – ulegają wszyscy Polacy. Jesteśmy jak kondensatory, które ładują się pozytywnymi bądź negatywnymi ładunkami. Po zakończeniu ceremonii pogrzebowych można spodziewać się „wzrostu napięcia”.
 
Nieważne jest źródło tych emocji: w jakim stopniu są one pochodną poczucia straty i osobistego żalu, obywatelskiego wstrząsu po śmierci Prezydenta i wielu Rodaków, ludzkiego współczucia w obliczu gwałtownej śmierci 96 osób oraz tragedii ich rodzin, czy – wreszcie – w jakimś stopniu podsycanej w mediach histerii narodowej (choć nie wolno ich czynić jedynymi odpowiedzialnymi za ten stan rzeczy). Istotne jest to, jakiego rodzaju są te emocje.
Prasa od początku przepuszczała głosy skrajne. Początkowo zdawało się, że są one jedynie marginesem wśród głosów autentycznie wstrząśniętych skalą wypadku. Najpierw były to jakieś pohukiwania na tych, którzy wcześniej mieli czelność krytykować śp. Lecha Kaczyńskiego, a teraz okazują rzekomo nieszczery żal. Niebawem pojawiły się insynuacje (ubrane w sugestywne wezwania do „myślenia”), że za katastrofą TU 154 z pewnością ktoś stoi, a nawet jeżeli nie da się udowodnić bezpośredniego związku ze śmiercią Prezydenta i Posłów, to bezdyskusyjna jest moralna odpowiedzialność „określonych grup”. Na grubo ciosane parabole pozwalali sobie nawet duchowni, nie tylko w Radiu Maryja, ale i – na przykład – w TVP. Doszło do tego, że publicyści, komentatorzy żałobnego przejazdu Zmarłych ulicami Warszawy, wygadywali rzeczy – zapewne w ich zamyśle budujące jakiś Nowy Patriotyzm – a faktycznie zwyczajnie zdumiewające, bo zaprzeczające temu, co (ufam szczerości intencji mówców) mieli zamiar rozbudzić u słuchaczy.
Szczytowym aktem emocjonalnego rozchwiania były pierwsze reakcje na decyzję o pochowaniu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Abstrahując od trafności wyboru miejsca spoczynku Marii i Lecha Kaczyńskich, zobaczyliśmy wyraźnie, że racjonalność w Polsce zawsze przegrywa z emocjami* (*Dlatego właśnie zajmuję się emocjonalnym tłem Kwietniowej Żałoby Narodowej). Starania niektórych publicystów, by spojrzeć na kwestie symboliki pochówku spokojnie i rzeczowo nie tylko nie docierają do większości z gwałtownie spierających się o Wawel, ale faktycznie chyba nikogo nie obchodzą. Zupełnym nieporozumieniem są natomiast wezwania do uszanowania – w imię żałoby – Nieodwołalnej Decyzji i zamilknięcia w tej sprawie. Po prostu nie da się wyłączyć (jak z wtyczki) emocjonalnej burzy, którą wywołało się arbitralnym i autorytatywnym narzuceniem takiego, a nie innego odczytywania zasług, kontekstu historycznego, czy symboliki pewnych miejsc i gestów. O bezradności decydentów świadczy teraz mozolne dorabianie ideologii do takiej a nie innej formy uczczenie Zmarłych.
Wracając do metafory o kondensatorach – napięcie gromadzące się w ostatnich dniach niebawem zostanie oddane. Ponieważ kondensatory łączą się w skomplikowane sieci, możemy się spodziewać silnych wyładowań. Chciałbym, aby emocje negatywne zostały jakoś zneutralizowane przez emocje pozytywne – też przecież przepełniające wielu obywateli RP. Jakkolwiek je nazwiemy: poczuciem wspólnoty, odpowiedzialności za kraj, zmysłem państwowym, czy też zwyczajnym (niepolitycznym) współodczuwaniem, empatią, wstrząsem – jaki wywołują liczne śmierci. Silne przeżycia związane z wydarzeniami tej skali są jasperowskimi sytuacjami granicznymi. Dotyczą zbiorowości, w tym sensie, że jednostkowe doświadczenia, przekonania i działania – mają wpływ na innych. Czy pragnienie, by był wpływ budujący jest utopijne?
Actonik
O mnie Actonik

"Granice mojego języka są granicami mojego świata". Ludwik Wittgenstein "Traktat logiczno-filozoficzny"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka