Actonik Actonik
128
BLOG

Przebudzenie dawniej i dziś

Actonik Actonik Polityka Obserwuj notkę 0

Dzisiaj prawda wymaga obrony tak samo jak kiedyś. Jednak dzisiaj dysponujemy zupełnie innym arsenałem.

Spotykam niekiedy ludzi, albo znajomi opowiadają mi o takich, którzy przed laty wiele wycierpieli od wyznawców ideologii, której nie chcieli zostać wyznawcami. Wtedy mężnie stawiali opór, heroicznie nie pozwalali wtłoczyć się w coś, czego przyjąć nie mogli. Mówiono o nich i sami chyba też tak o sobie mysleli: "ludzie sumienia".

Dziś ówcześni obrońcy wolności sumienia postepują niemal tak samo (choć w zupełnie innych warunkach), jak ich dawni prześladowcy. Z tą jednak różnicą, że dziś mają przekonanie, iż to oni posiadają prawdę, mają bezdyskusyjną słuszność, racja jest po ich stronie. Nie mają więc powodów, by tę prawdę, za którą tyle doznali krzywd i upokorzeń, szerzyć dziś bezwględnie i w poczuciu misji - realizowanej dla dobra nawet tych, ktorzy tak się jej w sposób niepojęty opierają. Są szlachetni, bezkompromisowi, jasno i ostro oddzielają biel od czerni, dobro od zła, zimnych od gorących. Nie wyznaja półśrodków. Naprawiają świat i ludzi. A ci, z którymi o tych dawniejszych herosach rozmawiam mają niekiedy żal, nieraz są pełni goryczy, a nieraz używają wobec tych dzisiejszych sprawiedliwych określeń, które niegdyś padały pod adresem prześladowców.

Psychologia pewnie potrafi wyjaśnić takie postawy. Mnie zastanawia natomiast jak ten mechanizm wpływa na relacje społeczne. Przecież w dziejach bywało tak wielokroć. Ruchy reformackie, gminy, wspólnoty, które prześladowane w swoich krajach musiały umykać za ocean, tworzyły tam wspólnoty autokratyczne, totalitarne, które niekiedy w smutny sposob łamały sumienia, albo zwyczajnie prały mózgi wyznawcom. Podporządkowanie stawało się w istocie konecznością egzystencjalną. W wypadku sprzeciwu czekała kara śmierci - faktycznie wykonywana na zdrajcach wspólnoty, albo poprzez uśmiercenie, albo poprzez wygnanie.

Zdarzają się więc tacy, którzy tworzą wokół siebie tego typu toksyczne relacje. Oparte sa na teie; albo ze mną/z nami, albo przeciw mnie/nam. Jako przywódcom wcale nie zależy im na autentyzmie, bądź szczerości. Zależy im absolutnym podzielaniu wskazanych poglądów. To ma być totalne podporządkowanie się ciałem i duszą. Jednak tym razem "całkowicie dobrowolne", albowiem dokonywane w imię oczywistej prawdy i słusznych przekonań. Czyż ktoś potrafi się oprzeć blaskowi Prawdy? Czyż, jeżeli już zostanie mu przedstawiona, albo przynajmniej zapowiedziana, ktokolwiek zdoła się mocy tej Prawdy przeciwstawić?

Inni nie są może aż tak nachalni, ale odwzorowują model feudalny. Oczekują, że każdy im podległy złoży swoiste homagium, Oni zaś, jak przystało na suwerena, skontrolują i przesłuchają, czy aby nie zawodzi ich nardziei. A rozczarowanie suwerena jest równoznaczne z przegraną i infamią.

Dawni prześladowani dziś rozdają karty. Decydują. Zajęli stanowiska tych, którzy ich niegdyś gnębili. Tamci pogrążeni byli w błędach, byli kapłanami fałszu i zła. Dzisiejsi są kapłanami słuszności, prady i dobra. Czy jest między nimi podobieństwo? Czy mozna w ogóle pytać w ten sposób? Jak mozna ośmielać się dostrzegać w ich postawach jakaś symetrię?

Dzisiaj prawda wymaga obrony tak samo jak kiedyś. Jednak dzisiaj dysponujemy zupełnie innym arsenałem. W imię Prawdy i Dobra, należy z tego arsenału skorzystać. Przecież cel jest jasny. Przecież nie można mieć pretensji, że miecz sprawiedliwości dosięga tych, którzy nie chca stanąć po własciwej stronie?

Nie można winić przebudzonych, że depczą śpiących. Jeżeli nie chcecie zostać zmiażdżeni - obudźcie się!

Actonik
O mnie Actonik

"Granice mojego języka są granicami mojego świata". Ludwik Wittgenstein "Traktat logiczno-filozoficzny"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka