Gorąco w Krakowie. Kampania pod znakiem kontrowersji wokół Łukasza Gibały

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Kampania przed drugą turą wyborów samorządowych w Krakowie jest niezwykle ostra. Kandydaci na prezydenta – Aleksander Miszalski i Łukasz Gibała - przerzucają się w mediach i w materiałach różnymi zarzutami.

Po jednej z wypowiedzi kandydata z ramienia KO, który stwierdził, że jego przeciwnik "zapisywał się do Nowoczesnej, ale go nie przyjęli, do Polski 2050 go odrzucili”, Gibała udowodnił, że nie było to prawdą. Sprawę na końcu rozstrzygał nawet sąd, który po odwołaniu w ramach apelacji nakazał Aleksandrowi Miszalskiemu publikację sprostowania.

Tusk wspomina Łukasza Gibałę

Atmosferę podgrzewają także cały czas wątki polityczne kampanii. Trudno od nich uciec. Aleksander Miszalski to obecny Przewodniczący PO w Małopolsce, a Łukasz Gibała właśnie w Platformie rozpoczynał swoją karierę polityczną. To dzięki obecności w Platformie startował w wyborach parlamentarnych i uzyskał mandat poselski w Sejmie VI kadencji (2007-2011). Po jej ukończeniu ponownie dostał się do Sejmu, jednak popadł w konflikt z władzami i przeniósł się do Ruchu Palikota, gdzie po jego przekształceniu zasiadał nawet w Zarządzie. W 2014 r. zakończył swoją przygodę z Sejmem.


Na przedwyborczym spotkaniu z mieszkańcami w hali Hutnika Kraków o współpracy z Łukaszem Gibałą mówił obecny premier Donald Tusk. – Na jednej rzeczy znam się jednak nieźle, na kandydacie, który nazywa się Łukasz Gibała. Był moim podopiecznym w partii politycznej, którą prowadziłem. On ją prowadził, w jakimś sensie też w moim imieniu, tu w Krakowie. (…) Kraków nie musi być skazany na rządy kogoś, kto sprytnie inwestuje w siebie, ale o kim możemy chyba wszyscy tutaj z ręką na sercu powiedzieć, że myśli o inwestowaniu wyłącznie w siebie – wspominał szef PO, krytykując Gibałę.

Podejrzana zbiórka podpisów utknęła w prokuraturze. Jak Gibała chciał zatopić Majchrowskiego

Łukasza Gibałę krytykował też nie raz, z wzajemnością, prezydent Jacek Majchrowski. Obecny kandydat chciał kiedyś odwołać prezydenta Krakowa w referendum. Było to w roku 2016. Inicjator referendum ws. odwołania prezydenta Krakowa poinformował wtedy, że udało się zebrać wymaganą do wniosku liczbę podpisów. Pod koniec maja Łukasz Gibała mówił, że złożono w PKW wniosek o referendum w sprawie odwołania Jacka Majchrowskiego ze stanowiska prezydenta Krakowa. Aby był on ważny, trzeba było zebrać 60 tys. podpisów. Gibała twierdził, że udało mu się zebrał podpisy w niewiele ponad miesiąc.


Jednak po złożeniu podpisów okazało się, że prawie połowa z nich jest nieważna. Komisarz Wyborczy w Krakowie postanowił odrzucić wniosek. Spośród 87 tys. złożonych podpisów, aż 38 tys. okazało się nieprawidłowe. Najczęstszymi błędami były: podpisy osób, które nie mogą głosować w Krakowie, wielokrotne podpisanie wniosku przez tą samą osobę lub błędny, nieistniejący, niepełny lub nieczytelny pesel.

Za rządów PiS śledztwo utknęło w prokuraturze

W związku z tak dużymi nieprawidłowościami, komisarz wyborczy złożył zawiadomienie do prokuratury. Postępowanie w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Kraków–Krowodrza w kierunku szeregu nadużyć w okresie od 23 maja 2016 roku do 22 lipca 2016 roku w sporządzaniu list z podpisami obywateli inicjujących referendum lokalne. Podpisy zbierało stowarzyszenie Logiczna Alternatywa, którego liderem był Łukasz Gibała, dziś kandydat na urząd włodarza miasta wspierany oficjalnie przez Partię Razem, a nieoficjalnie przez PiS.

Postępowanie zostało jednak zawieszone rok po jego złożeniu w oczekiwaniu na zarządzoną opinię. Po uzyskaniu wymaganej opinii w kwietniu 2019 roku postępowanie zostało podjęte i zakończone w stosunku do dwóch podejrzanych skierowaniem wniosku o warunkowe umorzenie. Następnie całkowicie umorzono postępowanie, jednak skutek wniesionego zażalenia postanowienie o umorzeniu zostało uchylone przez sąd. Sprawa podpisów została więc wznowiona w 2020 roku, ale już pod nową sygnaturą.

II tura wyborów samorządowych odbędzie się już w niedzielę 21 kwietnia. Wynik z pierwszej tury wskazuje, że faworytem może być Aleksander Miszalski (37,21 proc.), ale o tym kto ostatecznie będzie prezydentem zdecyduje zapewne niewielka różnica głosów.

MP

Czytaj także:


Fot: (Łukasz Gągulski) PAP/ https://twitter.com/LukaszGibala

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka