"Rozhisteryzowanym obrońcom Demokracji do przemyślenia"
Źródłem demokracji jest wolność i nie odwrotnie. To oznacza, że gwarantem demokracji jest wolność, ale demokracja w sposób automatyczny nie gwarantuje wolności ponieważ filarami wolności są: moralność i własność oraz wynikająca z nich odpowiedzialność za swoje czyny i stan posiadania. Dlatego szermując hasłami "obrony demokracji" (a jednocześnie lekceważąc zasady moralne i znaczenie własności) bardzo łatwo można doprowadzić do ograniczenia wolności. Nie stawia się bowiem wozu przed koniem. ...
Na marginesie przypomnę tylko, że w drugiej połowie lat 40-tych ubiegłego wieku pod płaszczykiem wprowadzania demokracji budowano w Polsce dyktaturę komunistyczną.
Demokracja bowiem nie może być przedmiotem czci (niczym jakiś bożek) bo jej istotą są spór i walka. Kiedy zaś czyni się z niej (tj. z demokracji) obiekt kultu, spór i walka ustają a wolność zanika.
Demokracji nie można zadekretować. Dlatego też czym innym jest obrona "prawa", a zupełnie czym innym obrona "demokracji" gdyż jedno i drugie są ze sobą rozłączne. Wszak totalitarne: Sowiety i III Rzesza były "państwami prawa" ...(a jakże!) w których zastępy skazanych posyłano na śmierć zgodnie z obowiązującym prawem .
Demokracja to proces (to działanie) albo też sposób działania dzięki któremu osiągamy takie lub inne rezultaty. To jedno z "narzędzi" jakimi dysponujemy próbując "poukładać" życie na danym terytorium. Tylko tyle i aż tyle.