Jest wiele rzeczy, które można wybaczyć politykom, ale nie głupotę. Gdy czytałem o rozsyłanych przez kancelarię premiera wytycznych dla parlamentarzystów PO bardziej przeraziła mnie głupota twórcy tego systemu, niż sam - oburzający i niedopuszczalny - fakt finansowania partyjnego PR z pieniędzy podatników.
Wiele razy atakowałem PiS za indolencję w dziedzinie PR, ale tym razem PO przeskoczyła wysoko postawioną przez poprzedników poprzeczkę. Fakt, że parlamentarzyści dostają w ten czy inny sposób instrukcje jak radzić sobie z mediami, mnie nie dziwi. SMSy jakimi partie raczą posłów i instrukcje jak krytykować przeciwnika już kilkukrotnie były sensacją. Choćby to powinno dać do myślenia pomysłodawcy.
Ponoć trzy osoby są w stanie zachować tajemnicę, tylko jeśli dwie z nich są martwe. Dodajmy możliwość celowego przecieku i ryzyko błędu, dzięki któremu swego czasu SMSy dla posłów PiS trafiły do dziennikarzy, pomnóżmy przez 4 lata, a mamy gotową bombę medialną. Na sam koniec możemy wysłać instrukcję w sprawie komentowania instrukcji i próbować rozzbroić . ;)
Ta sprawa jest moralna kompromitacją rządu i Platformy, ale równie ważna jest odpowiedź na proste pytanie: Jak wielkim kretynem trzeba być, aby myśleć, że coś takiego nie ujrzy światła dziennego?
Zasłona dymna?
W związku z ta aferą Bogumiła Tyszkiewicz wysunęła ciekawą teorię po moim wczorajszym wpisem, że nie poparte konkretami i zaskakujące oświadczenie Donalda Tuska w sprawie otworzenia archiwów IPN może służyć zagłuszeniu całej afery. Skłaniam się do tego, aby w to uwierzyć. Zobaczymy.
Trochę śmiechu...
Jedynym zabawnym elementem całej sprawy jest reakcja PiS. Za wykorzystywanie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów PO powinna dostać w łeb. Ale gdy posłowie PiS gardłują o "opluwaniu" prezydenta, to przypomina mi się instrukcja jak opluwać Tuska. Inna rzecz, że wolałbym, aby Tusk czułościami z prezydentem wymieniał się za swoje pieniądze . ;)
ps. Pytanie dla zwolenników teorii medialnego spisku: Kto odpalił tą bombę? :)
