- Papież Franciszek jest nadzieją dla katolików w Polsce. Wielkiej prześladowanej grupy społecznej – czytamy w najnowszym wydaniu. O, myślę naiwnie, czyżby redaktorzy „najbardziej opiniotwórczego dziennika w Polsce” wreszcie zauważali dyskryminację wyznawców Chrystusa w Polsce, w „cywilizowanej” Europie i na świecie? Może wybór nowego papieża otworzył im oczy na łamanie sumień położnych i lekarzy, którym grozi się wyrzuceniem z pracy za odmowę wykonania aborcji (alarmowała o tym Fundacja MaterCare)? Może doszły ich uszu historie tysięcy młodych katolików wyśmiewanych przez znajomych, bo „chcą z dziewczyną czekać do ślubu”? Może odnaleźli w archiwach stare zdjęcia pijanej „warszawki” z Krakowskiego Przedmieścia sikającej na znicze i modlące się staruszki i doszli do wniosku, że to obrzydliwe zachowanie świadczy o wyjątkowej pogardzie dla katolików? Może wreszcie zauważyli nagonkę ze strony mediów i groźby wyrzucenia z list wyborczych ze strony kolegów partyjnych wobec 46 posłów Platformy, którzy w sprawie związków homoseksualnych ośmielili się zagłosować, jak na konserwatystów przystało?
Nie no, żartuję, nie byłem aż tak naiwny.
I słusznie. Bo to nie o tych katolikach mowa. Prześladowani są ci, co cierpliwie słuchają „kazań o prawdzie katastrofy smoleńskiej i o władzy walczącej z krzyżem” i „wstydzą za bzdury w Radiu Maryja.” Prześladuje się katolików wiernych rozumowi, co się pukają w czoło widząc „ zapowiedź wizyty księdza egzorcysty” w gablocie parafialnej. Prześladuje się tych, co „nie doczekali się ewangelicznej miłości bliźniego dla homoseksualistów” i tych, co mają dość księży „gromiących spod ołtarza owieczki boże niczym Mojżesz po zejściu z Synaju”.
Dla takich katolików Papież Franciszek jest nadzieją. Tylko czy tacy katolicy w ogóle istnieją?
Janusz Roszkiewicz
