W dzisiejszych czasach siła armii nie zależy od jej liczebności.. Współczesne pole walki - to zupełnie coś innego niż jeszcze w czasach 2 wojny, gdy o sile decydowała ilość..
Dzisiaj liczy się technika ...
Lepsza jest armia mniej liczebna - za to wyposażona w dobre narzędzia..
Stara prawda "z niewolnika nie ma pracownika" sprawdza się też w armii..
Żołnierz z poboru - przedstawia znikomą wartość bojową.. Czego może się nauczyć w ciągu 9 miesięcy? Z której strony karabin ma lufę i malowania trawy na zielono..
Przy dzisiejszej technice wyszkolenie dobrej obsługi sprzętu to kwestia nie 9 miesięcy , tylko o wiele dłuższego czasu..
W Polsce wciąż pokutuje myślenie na temat armii w kategoriach XIX i początku XX wieku.. Wtedy liczyła się w poważnym stopniu liczebność.. Dzisiaj już to jest nieaktualne..
W razie jakiegoś ataku na Polskę - lepiej sprawdzi się dobrze wyekwipowana mała armia zawodowa - niż stado amatorów z poboru..
Można utrzymywać armię z poboru która będzie dawać złudzenie siły tylko się pytam - po co ?
Co nam może dać życie iluzją ? Bo właśnie tym jest żywienie złudzeń że 150 000 armia z poborowymi - jest w stanie obronić Polskę w razie jakiegoś ataku..
Armia z poboru to anachronizm.. Jest droższa od armii zawodowej i mniej efektywna..
Żołnierz zawodowy - to lepsza inwestycja niż poborowy...
Zdecydowanie lepsza..
Ile wart jest zawodowy żołnierz w dzisiejszych czasach dobrze pokazał w książce Bravo Two Zero - angielski żołnierz SAS - Andy Mac Nab..
Opisał tam akcję na tyłach wroga podczas pierwszej wojny w Iraku..
Oddział 8 ludzi z SAS zranił lub zabił koło 250 irakijczyków podczas akcji wyszukiwania i niszczenia wyrzutni SCUD , i póżniej podczas ucieczki..
To się nazywa efektywność..
Jeśli naprawdę chcemy mieć armię która będzie potrafiła obronić Polskę w razie jakiegoś zagrożenia - to potrzebujemy właśnie takich gości jak ci zawodowcy z SAS.
Bezpieczeństwa Polsce nie zapewni w żadnym wypadku nie wiem jak liczna armia z poboru..