Teoretycy spiskowi, ci oficjalni - jak n.p. komisja Macierewicza, czy amatorscy - jak n.p. prywatni blogerzy, przekrzykują się wołaniem o ustanowienie międzynarodowej komisji do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej. Myślę, że ci ludzie nie są aż tak w ciemię bici na jakich wyglądają i robią to wyłącznie dla włożenia kija w szprychy demokratycznego systemu w Polsce. Sami nie wierzą w ustanowienie takiej komisji, ale poskakać sobie bezkarnie przecież można i przy okazji zbić popularność w kręgu moherowego ciemniactwa w Polsce. Bowiem żadna poważna komisja międzynarodowa się w obecnym czasie nie sformuje (pomijając sprawy kosztów), gdyż nie ma podstaw do tego. Dlaczego? Ponieważ po prostu nie ma dowodów na to, że śledztwo jest prowadzone źle. Dopóki nie będa opublikowane oficjalne wyniki śledztwa i towarzyszące mu materiały, nie ma podstaw do twierdzenia o uchybieniach w śledztwie. Subiektywne oceny, bazowane na braku dostępu do materiałów śledztwa, robią taką zawrotną "karierę miedzynarodową", jak wizyta Fotygi i Macierewicza w USA, czyli zerową.
