"Pamiętam nasze pierwsze spotkanie w restauracji sejmowej Hawełka (Merkel nie była jeszcze wtedy kanclerzem). Siedzimy przy stole, jemy obiad i ona na wszystko narzeka. Pyta o udział w wojnie w Iraku, wiec jej mowie, ze o Iraku trudno rozmawiać, skoro oni nie chcą brać udział w misji irackiej. Ale ona chciała, żebyśmy zajęli podobne stanowisko jak Niemcy."
(Jarosław Kaczyński w "Polska naszych marzeń")
Coś tu nie gra. A co? Tu małe wskazówki:
"...Nie przeciwko, ale tylko wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi Europa musi przejąć więcej odpowiedzialności za podtrzymanie międzynarodowej presji na irackiego dyktatora Saddama Husseina. Do tego należy, jak to daje wyraz deklaracja unijnego szczytu, popieranie militarnej przemocy jako ostateczny środek do przeprowadzenia rezolucji UN...
Kto wyklucza militarne działania jako środki ostateczne, ten osłabia nieodzowną kulisę grozy przeciwko dyktatorom jak ten z Iraku i czyni w ostateczności wojnę nie mniej prawdopodobną ale bardziej..."
(Angela Merkel w 2003 roku w artykule dla "Washington Post" - "Schroeder nie mówi za wszystkich Niemców")
Wiec nie tylko insynuował, ale tez wymyślał. Moze tytuł "Polska naszych baj" byłby bardziej odpowiedni?