Ryuuk Ryuuk
3897
BLOG

Prapaństwo Słowian

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

U schyłku VI wieku na tereny Europy wtargnęła orda Awarów. Była to nader ciekawa orda, bo mająca własne dobrze rozwinięte struktury administracyjno-polityczne. Przybyła niejako na zaproszenie cesarstwa bizantyjskiego, które chciało uczynić z nich zaporę przeciwko Gepidom, Longobardom, ale także przed żywiołem słowiańskim.

Awarowie, będący organizmem zaawansowanym militarnie, szybko podporządkowali sobie Słowian nad dolnym Dunajem, a następnie na obszarach sięgających niemal na tereny dzisiejszej Polski, Czech i Łużyc. Jednak zamiast rozpalić tam krwawą pożogę (na co liczyło Bizancjum) poszerzali swoje wpływy raczej pokojowo, nawet wcielając Słowian do swojej armii. Wynikało to z tego, że kaganat awarski swe główne cele widział raczej w pełnym bogatych łupów cesarstwie, niż na surowych terenach słowiańskich.

To wtedy powstały legendy o wielkoludach i obrach (Słowianie terminem „obrzy” nazywali Awarów), które mogły być inspirowane opowieściami o straszliwych wojownikach.

Wszystko się zmieniło, gdy z północy (początkowo na Zachód, później w kierunku południowym), poprzez tereny dzisiejszej Polski ruszyła wielka migracja innych Słowian, Serbów i Chorwatów. Zmiana ich trasy była prawdopodobnie inspirowana przez Bizancjum, które wtedy właśnie ostrzyło swój oręż dyplomatyczny, czyli napuszczanie jednych na drugich, i liczyło na to, że plemiona słowiańskie zewrą się w walce z Awarami.

Wtedy doszło do czegoś nadzwyczaj interesującego – powstało pierwsze prapaństwo Słowian(w zasadzie jeszcze przed podzieleniem się etnosu Słowian na zachodnich, południowych i wschodnich). Inspiratorem tego wydarzenia mogli być Awarowie (którzy doskonale orientowali się w politycznym stylu Bizancjum i w ten sposób zamierzali zneutralizować niebezpieczeństwo z północy), mogło się też tak stać w wyniku działalności samego cesarstwa bizantyjskiego, które trochę „zawiodło” się na Awarach. Najprawdopodobniejsze jest jednak zbuntowanie się samych Słowian, którym rządy Awarów dawały się coraz bardziej we znaki (choć początkowo nie było źle). Pasuje to do charakterystyki ówczesnego etosu słowiańskiego, który znajdował się na poziomie demokracji wojskowej i wywyższenie dynastów dopuszczał jedynie wtedy, gdy groziło mu niebezpieczeństwo, i tylko na czas walki.

Zasięg państwa Samona (jedna z koncepcji).

Niechęć do zginania karku jeszcze długo będzie charakteryzować Słowian, zmieni się to wraz z zaprowadzeniem religii chrześcijańskiej (chociaż proces chrystianizacji, nieodłącznie związany z władzą i poddaństwem, jeszcze długo będzie na terenach słowiańskich przez te słowiańskie cechy bardzo utrudniony).

Na czele tego niezwykłego tworu (w 620 roku) stanęła tajemnicza postać – Samo, Samon (Samosław?), rzekomo kupiec frankijski. Stanął on na czele licznych, dobrze uzbrojonych, oraz zahartowanych w walce słowiańskich wojów. Była to w zasadzie słowiańska orda, a Samo, już jako książę Samo, mimo iż świadom swej własnej siły, to nie zamierzał się wykrwawiać w walce z nieobliczalnym przeciwnikiem i być pionkiem w grze pomiędzy Awarami a Bizancjum.

W 626 roku Awarowie razem ze Słowianami (podobno w ich oddziałach walczyły nawet kobiety!), wspomagani przez Sasanidów, oblegli Konstantynopol. Nie udało się zdobyć potężnego miasta, ale był to pierwszy atak barbarzyńców na stolicę cesarstwa. W tym samym roku doszło też do ostatecznego buntu Słowian, który w zasadzie przesądził o upadku Awarów.

Sam książę Samo zaskoczył wszystkich i zamiast podejmować z nimi walkę, zwyczajnie przepuścił przez swoje tereny Serbów i Chorwatów, pozwalając im uderzyć na Awarów. Nie wszystko poszło tak gładko i przez pewien czas słowiańska orda musiała walczyć zarówno z plemionami Serbów i Chorwatów jak i z Awarami.

Gdy jego wrogowie przestali być głównym zagrożeniem (część Serbów nawet walczyła później razem z nim), Samo skierował swoją ordę w kierunku, w jakim zawsze podążają organizmy czysto militarne – wyprawy łupieżcze. Słowianie wielokrotnie najeżdżali tereny królestwa Franków i państwo Longobardów, będąc niezwykle skuteczni – gdy król Franków, Dagobert I, próbował dokonać wyprawy prewencyjnej (lub odwetowej za rabunek frankijskich kupców) na państwo Samona, wcześniej żądając od pogańskiego księcia hołdu, Słowianie zadali mu tak straszliwą klęskę w trzydniowej bitwie pod Wogastisburgiem w 632 roku, że Frankowie na kilkadziesiąt lat niemal stracili swoją zdolność bojową.

Państwo Samona przetrwało jedynie do śmierci swego księcia w 658 roku – najprawdopodobniej jego coraz okrutniejsze rządy uniemożliwiły wybór następcy (mimo iż dzieci Samon miał wiele, podobno 22 synów:) Gdy odszedł władca, jego państwo-orda rozpadło się (około 660 roku) a drużyna podzieliła się na wiele, zwalczających się wzajemnie odłamów.

Z pewnością jego sąsiedzi odetchnęli z ulgą, jednak nie omieszkali skorzystać z okazji (zwłaszcza Frankowie) wysyłając na tereny quasi-państwa poselstwa dyplomatyczne, hojnie zaopatrzone w pieniądze, które skłócały odłamy ordy między sobą i utrzymywały na tych terenach nieustanny chaos.

Po wyprawach Karola Wielkiego zlikwidowano ostatecznie chanat awarski (ale dopiero w 796 roku), i najprawdopodobniej wielu „spadkobierców” słowiańskiej ordy pomagało Karolowi w walce z Awarami. Karol jeszcze długo starał się finansować swoich sprzymierzeńców, by utrzymywały one na tych terenach stan niepokoju. Sami Awarowie wtopili się w społeczność Słowian.

Mimo tego wszystkiego (a może dzięki temu) szczątki po pierwszym państwie Słowian zdołały jakoś przetrwać i stały się zalążkiem innego, równie niezwykłego tworu – Państwa Wielkomorawskiego (chociaż uważa się to za przypuszczenie).

Teza, że państwo Samona powstało jako twór inspirowany przez Bizancjum, jakkolwiek popularna, jest dość wątpliwa. Cesarstwo do wszystkich obcych odnosiło się ksenofobicznie, a do Słowian zaś w szczególności i raczej nie w smak byłoby im powstanie tego państwa (choć bunty były przez nich zawsze mile widziane). Także Bizancjum pewnie knuło i podburzało, ale pojawienie się agresywnego, pogańskiego (!), i do tego słowiańskiego organizmu, byłoby dla tego chrześcijańskiego ksenofoba czymś nie do przyjęcia. Już prędzej Awarowie mogliby temu przyklasnąć, może nawet sypnąć złotem.

Drugą, niezwykle kontrowersyjną tezą, jest rzekome pochodzenia księcia Samona. Czy nie-Słowianim mógłby tak długo i skutecznie rządzić żywiołem słowiańskim? Gerard Labuda w swoim „Państwie Samona” wiele wysiłku poświęca, by udowodnić, że Samo (nieco dziwaczne, celtyckie imię) nie był swojskim Samosławem (w starosłowiańskim Samosław znaczy dzielny, sławny:) Do tego państwo Samona było w końcu pogańskie. Czy kupiec frankijski (Frank z celtyckim imieniem:), chrześcijanin, mógłby stać się doskonałym wodzem, zajadłym wrogiem Franków i chrześcijan?

Niestety, niewiele jest starych źródeł o państwie Samona, poza dość niepewnymi wzmiankami w Historii Frankorum, pisanej zresztą przez Franka, żyjącego wiele lat po tych czasach. Ze współczesnych można przeczytać Gerarda Labudę „Państwo Samona” i Lecha Tyszkiewicza „Awarowie i Słowianie”, nieco o państwie Samona wspomina też Andrzej Michałek w swoich „Słowianie zachodni. Początki państwowości”.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura