Pan lasek:
„Ekspertyzy tych szczątków nie wniosłyby do raportu komisji Millera niczego nowego. Te szczątki nie miały żadnego znaczenia dla pracy komisji Millera. Części tych nie zbadano przed wydaniem raportu o przyczynach katastrofy, bo - jak przekonuje lasek - te ekspertyzy nie wniosłyby do sprawy nic nowego."
Według niego, eksperci i bez tych ustaleń byli w stanie z całą pewnością potwierdzić, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku. Tłumaczy, że do końca wszystko rejestrowały czarne skrzynki samolotu.
"Nie ma potrzeby szukać jeszcze jakiegoś drobiazgu, gdzie nie ma żadnej poszlaki. Nic nie wskazuje na to, żeby przyczyna wypadku była inna niż zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania" - podkreśla szef PKBWL.
U mnie byś wyleciał z roboty natychmiast przy próbie takiego tłumaczenia swojej spartolonej roboty. Przynosisz wstyd braci inżynierskiej. W tym środowisku obowiązują pewne zasady, reguły a lanie wody bez odpowiednich przeliczeń i badań wychodzi od razu. Połowę samolotu ci ukradli. Kolejna część czyli ¼ nie została w ogóle przebadana. Czyli co. Badałeś ćwiartkę i próbujesz dorobić do tego teorię? Są studenciaki na uczelniach którzy przeliczenia dostosowują do tego jaki wynik ma wyjść na końcu projektu zaliczeniowego. I ty tak właśnie zrobiłeś. Jak dla mnie to jesteś ZEREM.