Zlikwidowano sektor Ostatnie notki na samym dole strony głównej. Użyto pretekstu w postaci ciszy wyborczej, a gdy ona się skończyła, już go nie przywrócono. Sektor ten istniał odkąd istnieje Salon24. Dzięki temu wpisy niepromowane przez administrację miały szansę mieć również swoich czytelników, często zaliczały nie mniej, a nawet więcej odsłon, niż niektóre wpisy wybrane przez adminów. To ich jak widać gryzło, ale nie tylko to. Teraz czytelnik musi wejść specjalnie na podstronę z najnowszymi wpisami od blogerów, a to robi niewielu odwiedzających portal. Odsłony nowych wpisów od blogerów, które nie są promowane przez adminów, już gwałtownie spadły. Zabrano blogerom ostatnią szansę, ich ostatni na tym portalu przywilej z jego pierwotnej wersji.
Sami blogerzy i nieliczni czytelnicy będą jeszcze na tę podstronę z najnowszymi wpisami jeszcze zaglądać. Większość jednak kończy konsumpcję treści na przeglądaniu strony głównej. Jeszcze trudniej więc będzie zdobyć nowych czytelników, a bez tego blogi autorskie, które rzadko lądują na stronie głównej, albo z jakichś powodów, często nie wynikających z jakiejś słabości ich wpisów, ale z tego, że z jakichś powodów podpadły adminom, są pomijane przez nich z zasady. Dzięki temu, że na samym dole był na niej spis najnowszych notek większość czytelników dowiadywała się w ogóle o ich istnieniu. Administracja dobrze o tym wie i dlatego to zlikwidowała, bo im nie pasowało to, że nie mają pełnej kontroli nad pojawiającymi się tam treściami. Dlatego coraz więcej ich ukrywali, a teraz zlikwidowali to miejsce w ogóle.
Do tego od początku swojego urzędowania dążył nowy właściciel portalu, aby jak najbardziej zmarginalizować niezależną twórczość blogerów i zostawić już tylko twórczość redakcyjną i redakcyjnych pismaków. Spodziewam się, że kolejnym krokiem będzie odebranie blogerom możliwości zakładania bloga i publikacji swoich wpisów na portalu bez akceptacji administracji, tak jak to jest np na NaTemat.pl.
Koniec. Salon24, takim jakim był, się skończył już niemal definitywnie. Kiedyś tu była społeczność, która znała swoją wartość. Zostali już tylko cyniczni karierowicze piszący już tylko pod administrację, za co ona odwdzięcza im się promocją, albo bezwolni konsumenci notek informacyjnych, pod którymi co najwyżej mogą się pobawić czytając jak jedni wyżywają się na drugich, bo tylko to im już w tej formule pozostało.
Macie, frajerzy, za swoje. Milczeliście jak zabrano wam palec, to teraz zabierają wam rękę. Na końcu zabiorą całą resztę. Milczcie dalej.
