Termin "Wielki Reset" stał się ostatnio bardzo popularny i jest często używany oraz omawiany, ale z pewnością nie w mediach "głównego nurtu". Media te, jeżeli w jakiejkolwiek dyskusji dotykają tematu "Wielkiego Resetu", to czynią to mimochodem, pobieżnie i zazwyczaj w sposób szyderczy, wyśmiewając go jako kolejna teorię spiskową. Z tego powodu większości ludziom termin ten "obił się o uszy", ale jestem przekonany, że mieliby kłopoty z powiedzeniem, co ten termin oznacza i jakie plany i pomysły za nim stoją. Dopóki istnieją media niezależne, niekontrolowany internet, dopóty istnieją szanse na otwartą rozmowę, informację i ostrzeganie przed nadejściem Nowego Porządku. Publikacje, i to całkiem wyczerpujące, wyjaśniające istotę "Wielkiego Resetu" ukazywały się także w publikacjach blogerów na stronach Salonu24.
Nie jest moim zamiarem tutaj powtarzanie tego, co już zostało powiedziane i napisane.
Jednak postanowiłem napisać kilka zdań i odczuć osobistych na temat tego, jak może wyglądać świat, jeżeli ten "Nowy Kierunek" rozwoju ludzkości zacznie zmieniać nasze życie - a w zasadzie już zaczął zmieniać nasze życie.
Jeżeli bowiem ktoś myśli, ze plany zmian przedstawione w "Wielkim Resecie" dotyczą tylko "wielkiego świata gdzieś daleko stąd", że to tylko propaganda i kolejne nic nie znaczące rozmowy władców tego świata - to bardzo szybko przekona się, że tym razem mamy być może do czynienie z czymś groźniejszym niż to, co niosły ze sobą totalitaryzmy znane z przeszłości. Ten nowy plan rozwoju ludzkości chce nas pozbawić wolności i wszystkich cech i godności, które były i są zasadnicze dla rodzaju ludzkiego "od zawsze".
Plan "Wielkiego Resetu" to nie jest fantastyka. Wyobraź sobie, że budzisz się pewnego dnia i zdajesz sobie sprawę, że świat, który kiedyś znałeś, jest tylko odległym wspomnieniem. To był świat, który nigdy nie był doskonały (bo doskonały być nie może), ale był to świat w którym istniały poza kontrolą jakichkolwiek rządów : wolność i odpowiedzialność za siebie i najbliższych, rodzina, prawdziwa przyjaźń, etos pracy, także religia dla wierzących a swoboda realizacji siebie dla niewierzących.
Jest jedno naczelne przesłanie moich rozważań, jedna naczelna myśl na temat "Wielkiego Resetu": plany budowy tego "Nowego Świata" mogą się udać tylko wtedy, gdy plany te zostaną zaakceptowane i będą wspierane jako coś dobrego i właściwego przez większość społeczeństw - zaakceptowane wszystko jedno czy to perfidnie i świadomie (zapewne przez mniejszość) czy też z nieświadomości i głupoty (przez większość).
Najbardziej zaskakujące w planach "Wielkiego Resetu" jest to, jak bardzo ten cały plan jest otwarty. W roku 2020 Klaus Schwab, lider i założyciel Światowego Forum Ekonomicznego oraz Książę Karol ogłosili uroczyście na forum ekonomicznym w Davos plan "Wielkiego Resetu". Schwab przedstawił zarys tego planu już wcześniej w swojej książce wydanej w roku 2016 pod tytułem "Czwarta rewolucja przemysłowa".
Plan globalnej przebudowy przedstawiony w 2020 zawierał już w sobie także wnioski wypływające z pandemii COVID-19, która to pandemia stała się, i ciągle jest, znakomitym polem doświadczalnym dla wdrożenia przyszłych koncepcji.
Globalny plan zmian zakłada bowiem przejęcie kontroli nad ludzką świadomością, ludzkimi zachowaniami oraz sterowanie akceptacją narzuconych norm. Pandemia COVID-19 znakomicie umożliwiła, na razie na małych, celowanych grupach społecznych, przetestowanie sposobów użycia tej masowej inżynierii społecznej i jej skuteczności.
Na przykładzie pandemii COVID-19 sprawdzono do jakiego stopnia można ograniczyć rzetelną informację na temat jakiegoś problemu lub zjawiska, jak można w krótkim czasie, co kilka tygodni, zmieniać całkowicie narrację i informację o czymś i to bez specjalnego zdziwienia i oporu społecznego, jak od dobrowolności pewnych zaleceń i propozycji przejść do przymusu i obowiązkowości, jak ograniczyć czyjeś prawa i wolności obywatelskie nie tylko bez oporu społecznego, ale nawet przy aplauzie ludzi, jak ograniczyć wolność podróżowania, jak skutecznie kontrolować media i obieg informacji, , jak kontrolować centralnie sprawy gospodarcze i obieg pieniądza, jak "napuścić" grupy społeczne przeciwko sobie, jak ograniczyć wolność wypowiedzi "wycinając" niewygodne osoby z obiegu medialnego.
Globalny plan zmian gospodarczych jest jasno wyłożony: to plan przejścia do gospodarki ekologicznej i rezygnacja ze sposobu współczesnego gospodarowania nawet kosztem spadku rozwoju i masowego zubożenia społeczeństw. Nastąpić ma, według Schwaba, przejście do "czwartej fazy rozwoju gospodarczego" i stopniowe zastąpienie tradycyjnej siły roboczej robotami i "sztuczną inteligencją". Wywoła to naturalne przemodelowanie rynku pracy, wiele zawodów będzie niepotrzebnych i wielu ludzi straci pracę. Jednak pauperyzacja i zubożenie mas społecznych nie są problemem - będzie wystarczająco dużo środków, aby wypłacać tym ludziom zasiłki i zapomogi.
Kapitalizm w tradycyjnej postaci, ze swoimi wartościami wolności, odpowiedzialności i rozwoju ma nieodwołalnie zniknąć. Zysk jest czymś złym i wyklętym - stąd zmiana tradycyjnego pojęcia "akcjonariuszy" (shareholders), zainteresowanych rozwojem firmy i zyskiem, na pojecie "interesariuszy" (stakeholders) czyli osób, instytucji zewnętrznych oraz rządów przyglądających się działaniom firmy i zainteresowanych nie w jej zyskach, ale oceniających , jak dana firma funkcjonuje w społeczeństwie, jak wpływa na stosunki społeczne, czy bierze pod uwagę zalecenia i strategię globalnego rozwoju. To jest ekonomiczny ostateczny cel Wielkiego Resetu – międzynarodowy „kapitalizm interesariuszy”, czyli korporacjonizm.
Bardzo istotną częścią tego nowego planu jest likwidacja klasy średniej. Klasa średnia to nie tylko struktura społeczna i zawodowa, ale to klasa przywiązana do tradycyjnych wartości i jako taka ma zniknąć, bowiem blokuje postęp i stanowi wręcz zagrożenie dla wdrożenia Nowego Planu.
Wrogiem są zresztą wszystkie partykularności, odrębności - muszą zniknąć jakiekolwiek grupy społeczne poczynając od poziomu rodziny a na narodzie kończąc . Państwo narodowe z jego historią, tradycją, religią, wartościami jest największym wrogiem tego globalistycznego planu. Państwa narodowe mogą przeciwstawić się globalnemu kapitałowi, chronić swój rynek, swoją klasę średnią. Niezależnie od wad i zalet dzisiejszej polityki prowadzonej przez takie kraje jak Polska czy Węgry, stanowią one zasadniczą przeszkodę i zaprzeczenie dla pomysłu wdrażania "Wielkiego Resetu". Problem w tym, ze tak naprawdę zarówno Polska jak i Węgry to bardzo mali gracze, aby mogli w sposób istotny sprzeciwić się planom globalnej przebudowy. Co gorsze, ostatnie wydarzenia mogą wskazywać, że ten "opór" zostanie łatwo przełamany - wszak od "Wielkiego Resetu" do "Nowego Ładu" droga nie jest tak bardzo daleka......
Podobnie ma się rzecz z niezależnymi politykami. To dlatego Trump, niezależnie od swoich wad i zalet, wywołał taką wściekłość i zmasowany atak na swoją osobę i politykę, ponieważ odwoływał się do tradycyjnego modelu społecznego i gospodarczego, do wartości rodzinnych i religijnych - mówił językiem zrozumiałym dla wolnych, niezależnych ludzi, dla klasy średniej. Język ten oczywiście nazwano "populizmem" i wściekle zwalczano.
Jednak gwarancją sukcesu nowej elity będzie wdrożenie całkowitej kontroli i zarządzania świadomością ludzi w skali globalnej. To jest podstawa "cancel culture", to jest podstawa sojuszu wielkiego kapitału i neomarksistowskiej lewicy.
Jak już kiedyś pisałem, mogłoby się wydawać, że korporacje i marksiści powinni być w wiecznym konflikcie. Stwierdzenie to jest prawdziwe w odniesieniu do tradycyjnego marksizmu, ale nie neomarksizmu i strategii "cancel culture".
Neomarksiści dawno już zapomnieli o walce klas i środkach produkcji. Dzisiaj skupili się na planie całkowite przebudowy struktur społecznych, a najbardziej aktywna (i agresywna) stała się lewica "tożsamościowa" (woke), która z mało skutecznego pola konfliktu jakim była walka klas, skoncentrowała się na przejęciu "środków produkcji kulturalnej" – edukacji, mediów, sztuki, dziennikarstwa i rozrywki - czyli zbudowała nowe pola konfliktu. Na czoło wybijają się tutaj przede wszystkim walka z religią oraz odgrzewanie historycznego konfliktu rasowego - "black vs. white"- czyli coś, co można by nazwać "etnomarksizmem" (Dreher, Winegard).
Jak napisałem wyżej, to zarządzanie świadomością mas w skali globalnej już się zaczęło a COVID-19 to znakomity poligon doświadczalny. Ostatnie 2 lata w sposób porażający pokazały, że wdrożenie "Wielkiego Resetu" może być łatwiejsze, niz się do niedawna wydawało.
Nie potrzeba terroru, jak w czasach komunizmu, aby wywołać trudne do uwierzenia zachowania ludzkie. Terror zastąpiono łagodniejszymi formami przymusu. Propaganda medialna wspierająca budowę "Nowego Świata" wykorzystuje, jak pisze Chantal Delsol, rożne metody i sposoby prania mózgów i wpływania na emocję tłumów. Jedną z metod jest użycie dwóch "narzędzi" inżynierii społecznej: zazdrości i nienawistnego szyderstwa.
Granie uczuciem zazdrości na skalę społeczną spowoduje, że uległe masy zaakceptują każdą decyzję uderzającą w tych, którzy maja więcej, są mądrzejsi, uzyskali jakiś sukces. Nowy Porządek ma zlikwidować różnorodność i nierówności. To różnorodność jest fundamentem więzi niosącym za sobą bogactwo treści, ale jednocześnie nie podlega kontroli
Szyderstwo to kolejna broń wobec każdej grupy i każdego człowieka nie podporządkowujących się nowemu systemowi. Szyderstwo przypuszcza atak na fundamenty wolności, jest tutaj podobne do terroru psychicznego: nie posługuje się argumentami, nie daje miejsca dla wolnego wyboru, gardzi i poniża nigdy się nie tłumacząc.
Skuteczność użycia zazdrości i szyderstwa zostały ostatnio przetestowane na najlepszym tenisiście świata, któremu przy wsparciu tzw "opinii publicznej" pokazano, że poglądy i opór nawet wybitnej jednostki nic nie znaczą wobec masowej opinii ogółu. Terror fizyczny jest (jeszcze) rzeczywiście niepotrzebny.......
0 obserwujących
19 notek
6658 odsłon
Komentarze