MGlinski MGlinski
700
BLOG

48 godzin - Debata.

MGlinski MGlinski Rozmaitości Obserwuj notkę 15

" lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę"  (Donald Tusk – premier)

 Notka nie dotyczy hipotezy katastrofy na Siewiernym ani żadnej z wersji zamachu. Jest o tragedii, której symbolem jest Smoleńsk.

 Kto ma nam powiedzieć prawdę?

Wojnę już mamy. Straty w wyższym dowództwie wojska są największe od dwóch tysięcy lat. Są też straty w elitach niepodległościowych.

To jest wojna. Nie taka jaką znali czterej pancerni, bo takich wojen już nie ma.Dawniej trzeba było zabić wbijając miecz, szablę, sztylet lub wziąć kogoś żywcem w niewolę, by pracował w polu jako niewolnik. Piękne czasy to były! Nie potrzeba było zastanawiać się, kto pan a kto niewolnik. Na galerach łatwo było zauważyć kto jest przykuty do wiosła, a kto wali w bęben. Jak siedziałeś przy wiośle to kapitana statku mogłeś nie zobaczyć nigdy. Nadzorcę z batem znałeś dobrze i nie tylko z widzenia. Nikt nie próbował ci wmawiać, że jesteś wolnym człowiekiem, z zamiłowania wioślarzem i płyniesz sobie gdzie chcesz.

Po wynalezieniu żagla, silnika parowego, spalinowego, atomowego, galery okazały się nieprzydatne.System master-slave pozostał i ma się dobrze.

Ktoś musi pracować, aby dobrze miał się ktoś. W skali makro nazywa się to strefą wpływów. To współczesna zasada pan-niewolnik. Łańcuch mało widoczny  jest skuteczny i o ile nie zbyt mocno uwiera to nie musisz o nim wiedzieć, że jest równie realny. Wystarczy, że jesteś informowany, przekonywany, autorytatywnie zapewniany, że jesteś wolnym człowiekiem w wolnym kraju, niepodległym i demokratycznym. Wojna, jaką znasz,  się skończyła w 1945 i myśmy ją wygrali, a w 1989 roku  odzyskaliśmy   niepodległość. Skąd o tym wiadomo? Ano podawano takie komunikaty po 1945 i po 1989. Trzeba było uważnie słuchać. Zapytasz może skąd ta niepodległość po 44 latach od wygranej wojny?  

To wymagało by przeprowadzenia dowodu na zerwanie kajdan i połamanie bata np. uważnej lektury traktatu pokojowego z Rosją jako spadkobiercą prawnym ZSRR, sprawcą napaści w dniu 17 września 1939 roku.Nie jestem w stanie przeprowadzić takiego dowodu a ponadto, jeżeli uważasz się za wolnego, niepodległego i demokratycznego, to nawet o to nie zapytasz, 

Mamy wojną , ale czy znamy prawdę.? 

 Zwolennicy naturalnej katastrofy na Siewiernym,nie bacząć niewyobrażalnie małe prawdopodobieństwo przypadkowości takiego zdarzenia (link), zwracają uwagę na trudności organizacyjne, skalę przedsięwzięcia, trudności zachowania tajemnicy, możliwość ostrzeżenia Lecha Kaczyńskiego.Wprowadzenie stanu wojennego to duża skalatrudności i tajemnicy, ale udało się. Przygotowania rozpoczęto zaraz po podpisaniu historycznych porozumień. Wiedzieli Ci co mieli to zrobić i nie tylko ci. W mediach rozpoczęto nagonkę na „S”, jak zagraża gospodarce, ustrojowi, sojuszomi opowieści o tym, jak bardzo „wszyscy jesteśmy zmęczeni wiecznymi  strajkami.

 Potem to już tylko formalność i jeszcze długo, długo potem ...

 "ponad 50% społeczeństwa ocenia wprowadzenie stanu wojennego pozytywnie" i docenia patriotyczny wysiłek "ludzi honoru".

Lecha Kaczyńskiego zapewne ostrzegano i to nie raz. Być może zaufał ludziom, którzy wskazywali jak pułapkę ominąć wyprowadzając go "prosto na strzał", być może olał sprawę, bo nie wierzył, że mogą coś takiego zrobić, a może było jeszcze inaczej? Stało się to co zwykle się działo i przedtem i potem i będzie się działo nadal. Wojna.

Początkowo nic nie wskazywało na eskalację  działań wojennych na taką skalę. Po wyborze Lecha Kaczyńskiego padło "szkoda Polski", próbowano rokoszu w sejmowym korytarzu, nieposłuszeństwa obywatelskiego z zamieszkami na ulicach, ot takie tam niewinne gry polityczne … ale nic z tego nie wyszło. Być może jakiś głos wewnętrzny lub zewnętrzny uspokoił sytuację – „spokojnie, oni już nie żyją”. Rozpoczęto histerię w mediach, od tego jak to PiS wchodząc w koalicję …(przypomnij sobie, bo mi klawiatury szkoda) … kończąc na Lechu Kaczyńskim jaki to wymagający psychiatry cham, pijak, … itd. Potem to już tylko formalność i pijana tłuszcza skandująca "jeszcze jeden" – ot historia, zwykła, jak to u nas.

Mamy prawdziwą wojnę. "Ile Wam potrzeba zwłok?" (Rolex-link)

Wojnę trzeba zakończyć, ale nie każdy sposób jest jednakowo dobry. Poszukiwanie kompromisu klajstrującego rzeczywistość i obezwładniające prawdę na

"15 metrze nad poziomem pasa" czy próba współistnienia mimo wszystko

np. "Nie zabijajcie nas, chcemy pracować dla demokratycznej Polski. Wróćmy do normalnych zasad funkcjonowania polskiego państwa" 

gwarantują krótkotrwały rozejm poprzedzający kapitulację bezwarunkową.

Powinniśmy dążyć do sytuacji, w której po wygranych wyborach nasz premier, bez obawy o własne życie, w krótkim expose sejmowym będzie mógł powiedzieć:

Nie chcemy wojny. Macie 48 godzin na opuszczenie terytorium Polski.

MGlinski
O mnie MGlinski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości