Pieczęć Poczt Polskiej w Gdańsku 1939
Pieczęć Poczt Polskiej w Gdańsku 1939
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
992
BLOG

Rondo i słup graniczny

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

W Gdańsku przeplata się  teraźniejszość z historią.

W latach 70 XX w.jako młody pracownik naukowy IMP PAN mieszkałem na wynajętym pokoju u Pani Nowakowskiej przy ulicy Wileńskiej w Gdańsku Wrzeszczu., Wdowie po pocztowcu śp. Panu Nowakowskim- listonoszu Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Danzig.

http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/20366

image

http://wiekdwudziesty.pl/poczta-polska-w-gdansku-1-wrzesnia-1939-roku/

Poczta Polska w Gdańsku pod koniec lat 30. XX wieku zatrudniała około 110 pracowników. W centrum Gdańska zainstalowano dziesięć pocztowych skrzynek. Te oznakowane wizerunkiem orła białego były przeznaczone wyłącznie do korespondencji przesyłanej do Polski. Po ich zainstalowaniu od razu rozpoczęła się próba sił. Niemieckie bojówki NSDAP i inne postawiły sobie za cel niszczenie polskich symboli. Polskie skrzynki pocztowe były więc co noc dewastowane, malowane obelżywymi napisami itp. Jednak każdego ranka były też skrupulatnie odnawiane i konserwowane przez polskie służby pocztowe. Listonosze nie wychodzili już wtedy w rejon pojedynczo, bo ryzyko było zbyt wielkie. Po dojściu Hitlera do władzy, pocztowcy niemal natychmiast odczuli eskalację wystąpień przeciwko ludności polskiej. Wyzwiska, pobicia, szykany, rzucanie kamieniami – w takich warunkach pracowali polscy listonosze.

W sierpniu 1939 r. pocztowcy, którzy na własnej skórze doświadczali niechęci współmieszkańców miasta, nie mieli już złudzeń co do niemieckich zamiarów. Zaledwie kilka dni wcześniej jeden z listonoszy został niemal zakatowany przez pijanego niemieckiego marynarza – stacjonującego gościnnie w gdańskim porcie, niedaleko Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.

Plan obrony i plan ataku

Historyk prof. Andrzej Gąsiorowski, badacz i znawca m.in. wojennej historii Pomorza podaje, że prawdopodobnie już w marcu 1939 roku Sztab Główny WP podjął decyzję o obronie budynku Poczty. W kwietniu do Gdańska został oddelegowany por. Konrad Guderski „Konrad”, cieszący się uznaniem polskiej kadry dowódczej, utalentowany oficer rezerwy (wcześniej realizujący z powodzeniem misje specjalne polskiego wywiadu). Konspiracyjnej gościny użyczyła mu mieszkająca w budynku Poczty rodzina podreferendarza Alfonsa Flisykowskiego. Pamięta to jego córka Henryka Flisykowska-Kledzik: „Czuliśmy z bratem, że dzieją się sprawy wielkie i ważne i że absolutnie nikomu nie możemy zdradzić tego faktu”. „Konrad” był wysłannikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odpowiedzialnym za utworzenie struktur obrony obiektu. Od kwietnia rozpoczęły się, nadzorowane przez niego, regularne dostawy broni do budynku Poczty. Jej pracownicy działali w pełnej konspiracji, zachowując szczególne środki bezpieczeństwa. Pod przykrywką Pocztowego Klubu Sportowego szkolili się w posługiwaniu bronią. Polecono im wywieźć swoje rodziny w głąb kraju. Tych pracowników, których gestapo zdekonspirowało, dla bezpieczeństwa wywożono razem z rodzinami i błyskawicznie zmieniano struktury, w których działali. Guderski był profesjonalistą.

image

https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Poczty_Polskiej_w_Gda%C5%84sku

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku – jedno z pierwszych starć zbrojnych II wojny światowej, obrona gmachu Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku przez zorganizowaną grupę polskich pocztowców, trwała od rana do wieczora 1 września 1939.

Pieczęć Dyrekcji Okręgu Poczt i Telegrafów w Gdańsku

Czas 1 września 1939

Miejsce Gdańsk

Terytorium Wolne Miasto Gdańsk

Przyczyna kampania wrześniowa

Wynik zwycięstwo Niemców

Strony konfliktu

 II Rzeczpospolita III Rzesza

Dowódcy

Konrad Guderski †

Alfons Flisykowski

Johannes Schäfer

Willi Bethke

Alfred Heinrich

Siły

- 55 pracowników poczty, 1 kolejarz (uzbrojenie: 1 karabin przeciwpancerny, 3 rkm, ok. 40 pistoletów, kilka karabinów i granaty ręczne)

- ponad 180 SS- i SA-manów oraz policjantów gdańskich (uzbrojenie m.in. 3 wozy pancerne „Sudetenland”, „Ostmark”, „Memel” i 3 działa)

image

Niemcy atakują Pocztę Polską pod osłoną samochodu pancernego ADGZ. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Straty

po stronie polskiej: 6 zabitych, 2 zabitych w czasie poddawania, 14 rannych (4 śmiertelnie), 38 rozstrzelanych po kapitulacji

po stronie niemieckiej - 1 samochód pancerny,

- ok. 10 zabitych i 25 rannych

Poczta Polska w Wolnym Mieście Gdańsku

 Osobne artykuły: Wolne Miasto Gdańsk i Poczta Polska w Wolnym Mieście Gdańsku.

Poczta Polska po lewej, prostopadle z prawej strony dawny Urząd Pracy, 2010

Urząd Gdańsk 1 stał się od 1930 głównym polskim urzędem pocztowym w Gdańsku. Mieściła się w nim między innymi centrala telefoniczna z bezpośrednim połączeniem z Polską. Szacuje się, że w 1939 na Poczcie Polskiej pracowało nieco ponad 100 osób.

Do kwietnia 1939 komórką samoobrony Poczty Polskiej kierował Alfons Flisykowski. Większość pocztowców należało zaś do tajnej organizacji Związku Strzeleckiego, której członkowie byli szkoleni na kursach w Polsce.

Od kwietnia dowództwo przejął ppor. Konrad Guderski, który został przysłany do Gdańska przez Sztab Główny Wojska Polskiego. Zajął się on szkoleniem pocztowców oraz przygotowaniem do obrony. W tym celu wycięte zostały drzewa otaczające gmach poczty oraz zabezpieczone wejście do budynku. W połowie sierpnia załogę poczty wzmocniono dziesięcioma pracownikami, którzy zostali oddelegowani z Gdyni i Bydgoszczy.

Obrona Poczty Polskiej

Atak na Pocztę Polską rozpoczął się o godz. 4:45 równocześnie z rozpoczęciem ostrzału Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein. Nieco wcześniej ok. godz. 4:00 budynek pozbawiono prądu oraz połączenia telefonicznego.

image

Na zdjęciu widoczny jest rekonstruktor polskiego żołnierza z września 1939 roku wyposażony w rkm. wz. 28. To właśnie trzy ręczne karabiny maszynowe tego typu były najprawdopodobniej na wyposażeniu obrońców poczty. Ręczny karabin maszynowy wz. 28 był używaną w Polsce modyfikacją amerykańskiego Browninga M1918 (BAR). Źródło zdjęcia: Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 3.0

Ostrzał Poczty Polskiej w Gdańsku przez artylerię niemiecką. Gdańsk, 1.09.1939 r. Fot CAW

W skład sił niemieckich wchodziły: specjalny oddział gdańskiej Policji Porządkowej (Schutzpolizei) oraz pododdziały SS Wachsturmbann „E” i SS-Heimwehr Danzig. Oddziały te dysponowały oprócz broni ręcznej trzema samochodami pancernymi ADGZ. Atakiem dowodził SS-Untersturmführer Alfred Heinrich, zaś odpowiedzialność operacyjną za akcje formacji paramilitarnych ponosił szef gdańskiej policji SS-Oberführer Johannes Schäfer.

W gmachu Poczty Polskiej na placu Heweliusza w Gdańsku przebywały z chwilą ataku Niemców 1 września 1939 następujące osoby: 43 pocztowców polskich z Gdańska, 10 pocztowców delegowanych z Gdyni i Bydgoszczy oraz jeden kolejarz polski z Gdańska. Dysponowali oni trzema lekkimi karabinami maszynowymi Browning wz. 1928, pistoletami i karabinami oraz pewną liczbą granatów ręcznych. Poza tym w budynku przebywali jeszcze: dozorca domu, jego żona i ich 10-letnia wychowanica. Pracowników, którzy mieli podjąć pracę o godzinie 8:00, zatrzymał przed budynkiem kordon policji[1].

Niemiecki plan ataku (opracowany w lipcu 1939) zakładał zdobycie poczty poprzez przebicie się z sąsiadującego przez ścianę z pocztą budynku Krajowego Urzędu Pracy. Równocześnie trzy grupy szturmowe miały związać siły obrońców i wedrzeć się do gmachu od frontu.

Według założeń opracowanych przez Sztab Główny Wojska Polskiego pocztowcy mieli się utrzymać przez ok. 6 godzin, do czasu przybycia z odsieczą części Armii Pomorze. Pocztowcom, w przeciwieństwie do dowódcy załogi Westerplatte, nie przekazano informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza, ani nie odwołano polecenia obrony.

Pierwszy atak niemiecki, mimo że Niemcom udało się wedrzeć do budynku, zakończył się niepowodzeniem i został odparty. Podczas tej próby śmiertelną ranę odniósł dowódca SS, Alfred Heinrich. Równocześnie został odparty atak od strony Urzędu Pracy, gdzie zostały wybite dziury w ścianach. Podczas tego drugiego szturmu śmierć poniósł (od wybuchu własnego granatu, którym zlikwidował grupę Niemców, atakujących przez dziurę w ścianie) dowódca obrony ppor. Konrad Guderski. Około godz. 10 by zorientować się jak przebiegają walki, na placu Heweliusza pojawili się gauleiter Albert Forster i SS-Oberführer Johannes Schäfer. Do tego celu Forster posłużył się jednym z samochodów pancernych.

Samochód pancerny ADGZ w ataku na Pocztę Polską

Około godz. 11 siły atakujące zostały wzmocnione dwoma działami 7,5 cm Le.IG 18 kalibru 75 mm. Drugi atak, który miał już wsparcie artyleryjskie, także zakończył się niepowodzeniem napastników.

Około godz. 15 niemiecki dowódca zarządził przerwę w szturmie i dał pocztowcom dwie godziny na kapitulację. Równocześnie została sprowadzona haubica kal. 105 mm, a saperzy wykonali podkop pod ścianą poczty, w którym założyli 600-kilogramowy ładunek wybuchowy. Po upływie ultimatum (o godz. 17) ładunek został odpalony, burząc część ściany budynku, a oddziały niemieckie przy wsparciu trzech dział ruszyły do szturmu zajmując część budowli. W tym czasie obrona została ograniczona do piwnic, gdzie przed ostrzałem schronili się obrońcy.

Około godz. 18 pod pocztę sprowadzono motopompy, które do piwnic wpompowały benzynę podpaloną następnie przy pomocy miotaczy ognia. W wyniku tych działań żywcem spłonęło prawdopodobnie pięciu pocztowców (Brunon Marszałkowski, Stanisław Rekowski oraz dwaj niezidentyfikowani).

O godz. 19 podjęto decyzję o kapitulacji. Jako pierwszy z płonącego budynku ok. godz. 19 wyszedł dyrektor dr Jan Michoń. Mimo że niósł białą flagę, został przez napastników zastrzelony. Wychodzący za nim naczelnik poczty Józef Wąsik został żywcem spalony miotaczem płomieni. Prawdopodobnie w czasie opuszczania budynku przez Michonia i Wąsika, próbę ucieczki podjął Bronisław Szulc. Według wspomnień Augustyna Młyńskiego został on najprawdopodobniej zastrzelony.[2] W swojej książce Dieter Schenk uwzględnił fakt, iż spalonego ciała Szulca nie udało się później zidentyfikować. Prawdopodobnie został najpierw zastrzelony, a później podpalony miotaczem ognia.

image

Jan Michoń w Gdyni w basenie portu -Dyrektor Poczty Polskiej Nr 1

Losy pocztowców po kapitulacji

image

Pocztowcy po kapitulacji

Z budynku udało się uciec sześciu pocztowcom. Dwóch z nich: Franciszka Mionskowskiego oraz rannego Alfonsa Flisykowskiego, aresztowano już 2 września i osadzono z pozostałymi obrońcami; pozostała czwórka (Andrzej Górski, Franciszek Mielewczyk, Władysław Milewczyk i Augustyn Młyński) zdołała uciec i przeżyć wojnę. Jeden z pocztowców, Władysław Kupka, również podjął próbę ucieczki ale w niewyjaśnionych okolicznościach zrezygnował z niej i został złapany przez Niemców.[3]

Pozostali zostali aresztowani i umieszczeni w Prezydium Policji (28 osób), a ranni i poparzeni (16 osób) znaleźli się w szpitalu miejskim. Spośród osób odesłanych do szpitala w wyniku obrażeń zmarło 6 osób (5 w wyniku poparzeń). Najmłodszą ofiarą ataku na pocztę była 10-letnia Erwina Barzychowska, wychowanica dozorcy Jana Pipki i jego żony Małgorzaty. Silnie poparzona miotaczem płomieni (przy próbie opuszczenia gmachu poczty) zmarła w szpitalu po 7 tygodniach.

Grupę więzioną w Prezydium Policji przeniesiono po kilku dniach do Victoriaschule, więzienia w którym w pierwszych dniach wojny przetrzymywano i torturowano gdańskich Polaków. Grupa ta była sądzona w pierwszym procesie pocztowców 8 września 1939.

Dalsze losy pocztowców były różne. Ciała tych, którzy zginęli pochowane zostały na cmentarzu na Zaspie (dzisiejszy Cmentarz Ofiar Hitleryzmu przy ul. Bolesława Chrobrego). Ci, którzy nie zdołali uciec i zostali aresztowani, skazani zostali przez Niemców na karę śmierci i rozstrzelani. Polscy pocztowcy, którzy nie brali udziału w obronie, zostali w większości aresztowani i osadzeni w obozach koncentracyjnych.

Proces pocztowców

Kolumna jeńców po poddaniu się Poczty Polskiej w Gdańsku

 Zobacz w Wikiźródłach tekst

Zeznanie Aleksego Rosińskiego, naocznego świadka egzekucji pocztowców gdańskich, złożone przed sędzią śledczym Sądu Okręgowego w Gdańsku w dniu 21 sierpnia 1947

Obrońcy byli sądzeni w dwóch procesach przez sąd polowy brygady generała Friedricha Eberhardta, wchodzącej w skład 3 Armii Georga von Küchlera. 8 września sądzono 28 pocztowców, a 30 września pozostałych 10. Wszyscy zostali skazani na śmierć za "partyzantkę" (niem. Freischärlerei, por. franc-tireur). Podstawą oskarżenia było rozporządzenie o specjalnym wojennym prawie karnym w czasie wojny i podczas szczególnych zadań z 17 sierpnia 1938.

Artykuł trzeci tego rozporządzenia brzmiał: „partyzantem karanym śmiercią jest ten, kto bez posiadania przewidzianych przez prawo międzynarodowe zewnętrznych odznak przynależności do sił zbrojnych nieprzyjacielskiego mocarstwa, broni albo innych środków używa, lub mając w swoim posiadaniu, w zamiarze użycia na szkodę niemieckiego lub zaprzyjaźnionego wojska albo przynależnego do nich zabija lub podejmuje działanie, które na użytek wojenny mogą podejmować tylko członkowie sił zbrojnych w mundurze”[4]. Wyrok wydał przewodniczący sądu Kurt Bode, a oskarżycielem był radca sądu wojskowego dr Hans Giesecke. Wyrok ostatecznie zatwierdził gen. Walther von Brauchitsch, naczelny dowódca wojsk lądowych.

image

Jeńcy poczty polskiej 1 września 1939.


Wyrok wykonano prawdopodobnie 5 października[5][6], około godziny 4 nad ranem[5], na ćwiczebnym poligonie policji gdańskiej na Zaspie. Pocztowcy zostali rozstrzelani na terenie starej strzelnicy przy lotnisku we Wrzeszczu i w tym samym miejscu pogrzebani. Jednym z kierujących egzekucją był SS-Sturmbannführer Max Pauly, ówczesny komendant obozu koncentracyjnego Stutthof (w roku 1946 skazany został on przez Brytyjski Trybunał Wojskowy na karę śmierci przez powieszenie).

Rewizja

W 1995 Sąd Krajowy w Lubece przeprowadził rewizję procesu pocztowców, stwierdzając m.in. pogwałcenie reguł postępowania sądowego i naruszenia postanowień IV konwencji haskiej (1907) o prawach i zwyczajach wojny lądowej. W jej wyniku zostali oni przez sąd uniewinnieni. Do rozpoczęcia procesu przyczyniła się wydana w tym samym roku książka Dietera Schenka „Polska Poczta w Gdańsku – historia pewnego niemieckiego morderstwa sądowego”. Wyrok oprócz znaczenia moralnego pozwolił na wystąpienie do rządu niemieckiego o odszkodowanie (zostało ono wypłacone w roku 2001).

Głównymi tezami uzasadniającymi wyrok były:

Obowiązujący do 14 listopada 1939 Kodeks karny Wolnego Miasta Gdańska nie przewidywał kary śmierci.

Rozporządzenie o specjalnym wojennym prawie karnym, na którym oparto wyrok dotyczyło tylko działań popełnionych przeciwko Wehrmachtowi, natomiast pocztę atakowały oddziały policji gdańskiej oraz paramilitarne jednostki SS i SA.

Rozporządzenie przewidziane było na wypadek wojny, a taki fakt zaistniał po 3 września 1939 kiedy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę[7].

Poczta Polska w Gdańsku w myśl art. 104 traktatu wersalskiego była w świetle prawa międzynarodowego terytorium Polski bronionym przez Polaków, więc nie mogli być oni uznani za partyzantów.

Pogwałcone zostały postanowienia ratyfikowanej przez Niemcy IV konwencji haskiej, której artykuł 43 w dziale III stwierdza: „z chwilą przejścia władzy z rąk rządu legalnego do rąk okupanta tenże poweźmie wszelkie będące w jego mocy środki, przestrzegając prawa obowiązujące w tym kraju”. Poczta Polska była częścią terytorium Polski.

Nie zapewniono oskarżonym prawa do obrony.

Odpowiedzialnych za mord sądowy Hansa Giesecke i Kurta Bode nigdy nie spotkała jakakolwiek kara. Zostali po wojnie zdenazyfikowani. Giesecke został dyrektorem Sądu Krajowego Hesji we Frankfurcie nad Menem, a Bode był sędzią, a potem wiceprezesem Wyższego Sądu Krajowego w Bremie. Zmarli w latach siedemdziesiątych jako cenieni prawnicy.

Wydarzenia powojenne

Uchwałą Krajowej Rady Narodowej z 31 października 1946 Orderem Virtuti Militari V klasy za bohaterską obronę Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939 r. został odznaczony Związek Zawodowy Pracowników Poczt i Telekomunikacji – Koło Gdańsk 1[8].

Po wojnie dawny plac Heweliusza otrzymał nazwę placu Obrońców Poczty Polskiej. Z okazji 40. rocznicy bohaterskiej obrony, 1 września 1979 na placu odsłonięto Pomnik Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. W tym samym dniu, w bronionym w 1939 budynku, uruchomiono Urząd Pocztowy Gdańsk 1 oraz Muzeum Poczty i Telekomunikacji. To ostatnie stanowiło przez długi czas oddział Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu, a od 1 stycznia 2003 włączono je w struktury Muzeum Historycznego Miasta Gdańska pod nazwą Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku.

Do 28 sierpnia 1991 nie było znane miejsce egzekucji obrońców Poczty Polskiej. Po 1939 roku Niemcy wykonali prace ziemne, które - mimo istnienia naocznych świadków mordu - przez długie lata uniemożliwiały precyzyjne ustalenie miejsca egzekucji. Na zbiorowy grób 38 pocztowców natrafili przypadkowo robotnicy prowadzący prace ziemne przy budowie garaży banku na osiedlu Zaspa (między ulicą Burzyńskiego a aleją Jana Pawła II). Ekshumowane szczątki zostały ponownie pochowane na znajdującym się w pobliżu Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Gdańsku, gdzie spoczywają także pomordowani kolejarze i celnicy z Szymankowa oraz działacze polscy Wolnego Miasta Gdańska zamordowani w Wielki Piątek 22 marca 1940 w Stutthofie.

image

Podczas prac ekshumacyjnych, obok innych znalezisk świadczących o tym, że jest to mogiła pocztowców, znaleziono jednoznaczny dowód w postaci obrączki Franciszka Klinkosza, ekspedienta pocztowego z panieńskimi inicjałami jego żony (Praksedy Vogel) i datą ich ślubu - "P.V. 4.4.26"[9].

W 1998 roku Rada Miasta Gdańska przyznała obrońcom Poczty Polskiej (łącznie 56 osobom) pośmiertnie tytuły honorowych obywateli Miasta Gdańska.

Jesienią 2015 na wniosek rodzin pocztowców, usunięto pomnik odsłonięty na podwórzu Domu Kombatanta na przełomie lat 1970. i 80. - w miejscu domniemanego rozstrzelania obrońców.

Nowo mowa "KOCHAJMY SIĘ"

Rondo Wolnego Miasta Gdańska

image


image

ttps://www.gdansk.pl/fotogaleria/Rondo_Graniczne_Wolne_Miasto_Gdansk___Rzeczpospolita_Polska__1920_1939_,f,81189#imganchor

image

jak można mieszać barwy narodowe to tak spolegliwej polityki w ramach UE.

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku. Po co była ta walka?

trojmiasto.wyborcza.pl/...poczty-polskiej-w-gdansku-po-co-byla-ta...

Procesy obrońców Poczty Polskiej odbywały się we wrześniu 1939 r. Wszyscy zostali skazani na śmierć. 38 pocztowców rozstrzelano 5 października na gdańskiej Zaspie. Ich grób przypadkowo odnaleźli robotnicy podczas prac budowlanych latem 1991 r.


Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura