Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz
195
BLOG

(LXII) Mój książkowy dobrodziej

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jerzy Kulczycki (1931-2013), emigracyjny księgarz i wydawca, powinien znaleźć trwałe miejsce w dziejach kultury polskiej.

Pisałem tutaj kilkakrotnie o pisarzach i publicystach, których książki wyrosły z publikacji na łamach prasy i z audycji radiowych Radia Wolna Europa. Wzajemne powiązania między dziennikarzem i publicystą a jego czytelnikami i słuchaczami nie są proste lecz układają się w łańcuch powiązań. On napisze tekst lub udzieli wypowiedzi. Trzeba to jednak potem zredagować, wydrukować, nagrać, wydać, wyemitować, później zaś rozpowszechnić.

Jednym z ogniw tego łańcucha wzajemnych powiązań był Jerzy Kulczycki (1931-2013), wybitny emigracyjny księgarz i wydawca z Londynu. Ogromne zasługi tej postaci nie zostały wciąż jeszcze na tyle powszechnie podkreślone, na ile zasługują mimo, że nie tak dawno wydano wspomnienia  Kulczyckiego i urządzono w Lublinie poświęcona mu wystawę.

Był znaczącą zaś postacią Drugiej Wielkiej Emigracji, jak nazywano polskie powojenne wychodźstwo polityczne. Jego los był typowy dla wielu z tych którzy ową emigrację tworzyli.

Urodzony we Lwowie, był synem Jerzego i Marii z Baternayów. Ojciec, znany sędzia śledczy, zajmujący się m.in. sprawą Rity Gorgonowej, oskarżonej o zamordowanie Lusi Zarębianki, został zabity przez bolszewików w 1940 r. 9– letni Jurek w kwietniu tego samego roku został wywieziony wraz z matką przez władze sowieckie do Kazachstanu. W 1942 r. udało im się wydostać ze Związku Sowieckiego wraz z armią gen. Andersa. Mały Jurek wkrótce ubiera mundur. Zostaje wpierw uczniem szkoły junaków, potem zaś elewem Korpusu Kadetów w Palestynie. Po wojnie przyjeżdża do Londynu, który już do końca życia był areną jego działań społecznych i zawodowych. Działał zaś wpierw w organizacjach studenckich, potem w Stronnictwie Pracy, angażował się także w prace Ogniska Polskiego oraz Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie.

Niewielu wiedziało, że jego imponująca praca księgarska w zakupionej przez siebie księgarni Orbis, mieszczącej się przez wiele lat przy ul. Kenway Road 66 oraz działalność edytorska w wydawnictwie Odnowa, była działalnością...po godzinach. Pierwszą połowę dnia spędzał bowiem jako inżynier pracujący w instytucji brytyjskiej. Na resztę pozostawały więc popołudnia i wieczory oraz soboty i niedziele. Wsparciem w pracy była mu przez cały czas żona – Aleksandra z Lichtarowiczów.

Znaczenie prasy poznał Kulczycki, jeszcze jako dziecko, mając w Persji Palestynie do czynienia z licznymi polskimi wydawnictwami periodycznymi okresu wojny. W latach 50. angażował się czynnie w działalność Zrzeszenia Studentów i Absolwentów Polskich na Uchodźstwie, pełniąc m.in. funkcję jego prezesa. Ze zrzeszeniem było związane zaś czasopismo „Merkuriusz Polski”, grupujące m.in. poetów, którzy potem wydawali londyńskie „Kontynenty”. „Chętnie zasiadałem w strukturach administracyjno-wydawniczych, ale do pracy redakcyjnej się nie mieszałem. Jednak bardzo byłem stanowczy w sprawie tego, co drukują, byłem czujny na to, co jest publikowane. Uważałem, że albo oni przyjmą punkt widzenia zrzeszenia i będą się go trzymać, albo poddadzą się jakiejś formie kontroli, jasno zaznaczając, co jest stanowiskiem organizacji, a co należy wyłącznie do opinii autorskiej” – wspominał w tomie pt. „Atakować książką”.

Jako działacz chrześcijańsko-demokratycznego emigracyjnego Stronnictwa Pracy zajmował się m.in. sprawami wydawniczymi. Ze względu na doświadczenia studenckie, miał pod opieką „Odnowę”, czasopismo stronnictwa, redagowane w latach 1958-1961 w Paryżu przez Seweryna Eustachiewicza. „Przez jakieś dwa lata zajmowałem się stroną techniczną: administracją, drukiem »Odnowy« w Anglii, kolportażem. Zamykaliśmy pismo chyba w 1961 r., w grudniu. Szło coraz gorzej; prawie cały nakład wysyłaliśmy do Polski, lecz nie najlepiej to szło wszystko było zorganizowane, bo dużą część wyłapywała Służba Bezpieczeństwa. Taka forma kolportowania okazała się nieskuteczna” – wspominał. Sensacyjną informacją ujawnioną po latach przez Kulczyckiego, a potwierdzoną w grudniu 2017 r. przez prof. Zdzisława Najdera w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, był fakt redagowania „Odnowy” przez autora „Pana Cogito”, w czasie jego pobytu w Paryżu. „Sprawa pisma »Odnowa« była i słusznie dyskretna; dowiedziałem się o wszystkich tajemnicach dopiero po śmierci Eustachiewicza. Największym sekretem było to, że przez prawie cały okres swego pobytu w Paryżu pismo redagował Zbigniew Herbert, który przyjaźnił się z Gebhardtem [członkiem władz Stronnictwa Pracy]. Anonimowego redaktora pan Seweryn krył swoim nazwiskiem” – wspominał Kulczycki.

Już po upadku „Odnowy” zdecydowano, że pod tą nazwą powstanie wydawnictwo książkowe. „Chcieliśmy publikować książki zgodne z naszą linią polityczną, z naszym światopoglądem i punktem widzenia. Ale nie miała to być w żadnym wypadku partyjna propaganda. Próbowaliśmy wykuwać polską myśl chadecką, gdyż to, co powstało w Polsce przed wojną, było już nieaktualne” – wspominał Kulczycki. U początków stworzenia oficyny, było niepowodzenia zabiegów w paryskim Instytucie Literackim Jerzego Giedroycia o wydanie wspomnień szefa SP Karola Popiela „Od Brześcia do »Polonii«”, wcześniej drukowane w odcinkach w czasopiśmie „Odnowa” pod pseudonimem Stanisław Brzeziński. Szefem i jednym głównych udziałowców wydawnictwa był Kulczycki. Tak zaczęła się jego wielka przygoda z wydawaniem książek, owocująca opublikowaniem bardzo wielu wartościowych tomów. Wśród nich były bardzo cenne publikacje historyczne m.in. tomy wspomnień Karola Popiela: „Na mogiłach przyjaciół” (1966), wspomniane „Od Brześcia do »Polonii«” (1967), „Generał Sikorski w mojej pamięci” (1978), książki Józefa Garlińskiego m. in. „Oświęcim walczący” (1974) z relacją o Witoldzie Pileckim i „Polska w drugiej wojnie światowej” (1982), Jana M. Ciechanowskiego „Powstanie warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego” (1971), przedstawiające odrębny od utartego do tej pory sądu na temat wybuchu zrywu w Warszawie, Zbigniewa S. Siemaszki „Narodowe Siły Zbrojne (1982), pierwsza monografia tej formacji i wreszcie Jana Erdmana „Droga do Ostrej Bramy” (1985), poświęcona fascynującej osobie mjr. Macieja Kalenkiewicza. „Cieszyłem się z tego, bo książka historyczna była mi zawsze bliska” – wspominał Kulczycki.

Niektóre z publikacji historycznych Odnowy stały się bestsellerami nie tylko na emigracji. Zostały także przedrukowane potem w kraju, wpierw w wydawnictwach podziemnych, potem zaś, po 1989 r. już oficjalnie. Tak się stało m.in. ze wspomnieniami Jana Nowaka-Jeziorańskiego: „Kurier z Warszawy” (1978) oraz „Wojna w eterze” (1985) i „Polska z oddali” (1988). Te dwie ostatnie zawierają wspomnienia Nowaka z jego pracy radiowej w latach 1948-1976, wpierw w sekcji polskiej BBC, potem zaś w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, której był szefem. Wydane bardzo starannie, z bogatym materiałem ilustracyjnym, stanowią ważne a przy tym ciekawe źródło do dziejów polskiego dziennikarstwa radiowego. Co ciekawe, Kulczycki przed wydaniem tych publikacji „nie należał do chóru wielbicieli” ich autora. Potrafił jednak docenić ważność i atrakcyjność jego książek. Kilkusetstronicowy maszynopis wspomnień wojennych Nowaka przeczytał jednym tchem w ciągu jednej nocy. „No i spotkałem się z Nowakiem, znów chyba w POSK-u z żoną na mnie czekał. Pamiętam te króciutką rozmowę. »Proszę pana, biorę«. »A ma pan jak to wydać?« - on pyta. Mówię: »Nie wiem. Może zastawię dom w banku, ale wydam panu tę książkę albo odejdę z Odnowy«. Byli tym szalenie ujęci” – wspominał.

Jednym z ulubionych autorów Kulczyckiego był Stefan Kisielewski. Wydał m.in. zbiór jego publicystyki „Materii pomieszanie” (1973) oraz broszury polityczne „Czy istnieje walka o świat” (1976) i „Na czym polega socjalizm? Spostrzeżenia z Warszawy” (1979).

Odnowa funkcjonowała do 1990 r. Do tego czasu wydano ok. 100 pozycji. „Odnowa nigdy nie miała dochodów. Nawet Orbis nam nie przynosił dochodów. Pracowałem jako inżynier i z tego utrzymywałem rodzinę, spłacałem pożyczkę, a pieniądze ze sprzedaży książek wracały do Odnowy. Działalność w wydawnictwie i księgarni i księgarni traktowaliśmy jako pracę społeczną. Odnowa zaczynała odżywać wieczorem, po moim normalnym dniu pracy w brytyjskiej firmie. Tak jak wielu Polaków w Anglii, przechodziłem wieczorem z pracy zarobkowej do pracy społecznej, a do niej często należało dokładać. W nocy wraz z żoną pakowaliśmy książki Odnowy do wysyłki na cały świat. Tak było do 1972 roku, kiedy kupiliśmy Orbis i dysponowaliśmy już pełnym warsztatem księgarskim” – wspominał księgarz i wydawca.

Zasługi księgarskie Kulczyckiego dla emigracji i kraju były ogromne. Orbis, który kupił  w 1972 r. był księgarnią z długimi tradycjami. Firma została założona jeszcze w 1944 r. Prowadzona wiele lat przez Józefa Olechnowicza, nie tylko sprzedawała lecz tak że wydawała  ksiązki. Jej nakładem ukazało się m.in. pierwsze wydanie „Drogi donikąd” Józefa Mackiewicza. Kulczycki zarejestrował firmę pod nazwą Orbis Books (London) Ltd. i zabrał się wraz z żoną ostro do pracy. Zamierzał wypłynąć na szerokie międzynarodowe wody księgarskie. „Nie chciałem konkurować z księgarniami emigracyjnymi w polskiej diasporze. Ambicją moją było stać się liczącą na świecie księgarnię angielskojęzyczną specjalizującą się w sprawach Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej” – wspominał.

Ze sprzedaży książek i czasopism polskich jednak nie zrezygnował. Sprzedawał także wydawnictwa krajowe. Prowadził wielką akcję wysyłki do kraju polskich publikacji emigracyjnych oraz wydawnictw obcojęzycznych oraz rozdawnictwa ich w Londynie przybyszom z Polski. Otrzymywały je m.in. biblioteki uniwersyteckie m. in. KUL w Lublinie i krakowska Biblioteka Jagiellońska. Trafiały także do rąk zaprzyjaźnionych redaktorów czasopism inteligencji katolickiej: Jerzego Turowicza z „Tygodnika Powszechnego”, Stefana Wilkanowicza ze „Znaku”, Juliusza Eski z „Więzi” i wielu innych. Efektem współpracy z „Kulturą” była nie tylko sprzedaż tego miesięcznika za pośrednictwem Orbisu na terenie Wielkiej Brytanii. Jerzy Giedroyc znając „chody” Kulczyckiego w dostarczaniu wydawnictw emigracyjnych do kraju, przekazywał mu w tym celu kolejne numery czasopisma.

Częściowo koszty wysyłki i rozdawnictwa refundowali m. in. Amerykanie, czasem jednak Kulczycki dokładał do tego z własnej kieszeni. Nikt bowiem kto przyjechał z Polski, niezależnie czy był profesorem, dziennikarzem czy studentem (przychodziło m.in. całkiem sporo członków PZPR), nie wychodził z księgarni przy Kenway Road, z pustymi rękoma. Amerykanie ustalili limity  2-3 książek do rozdania na osobę. „Ale ja się do tego nie stosowałem. jeżeli ktoś mnie zainteresował, dawałem mu więcej książek. Na tym polegały nasze straty finansowe. Mieliśmy stałych klientów, którzy wychodzili z Orbisu nie z kilkoma egzemplarzami, ale z walizkami darowanych książek. Jechały one do kraju i tam krążyły jako lektura wśród dziesiątków rodaków” – wspominał Kulczycki.

Że tak było, mogę zaświadczyć sam. Zafascynowany literaturą emigracyjną do której w moim rodzinnym Rzeszowie nie miałem dostępu, napisałem do niego w 1977 r., będąc wówczas 16-letnim uczniem liceum. Nie tylko odpisał, lecz również przysłał mi trzy książki które mogły przejść przez sito cenzury pocztowej: tomik poezji Jerzego Brauna „Rytmy włoskie”, publikację historyczną Włodzimierza Dabrowskiego „Trzecie powstanie śląskie” oraz angielsko-polski słownik  idiomów i zwrotów Piotra Borkowskiego. Korespondowaliśmy potem regularnie i od czasu do czasu przychodziła z Londynu jakaś paczka. W 1985 r. będąc studtentem, odwiedziłem Londyn jako śpiewak Krakowskiego Chóru Akademickiego przy UJ. Popędziłem metrem do Orbisu, by spotkać się po raz pierwszy z moim książkowym dobrodziejem. Zgodnie z tym co napisał potem we wspomnieniach, nie ograniczył się do dania mi dwóch książek. „Niech Pan bierze co Pan chce” - powiedział. Mnie zaś zaświeciły się oczy na widok tego co zobaczyłem na półkach. Rękoma drżącymi z emocji pakowałem do plecaka i toreb m.in. wszystkie książki Józefa Mackiewicza, wspomnienia Wacława Lednickiego oraz generałów: Maczka i Sosabowskiego, monografie pułków kawalerii która mnie wówczas zajmowała, publikacje ukraińsko i rosyjskojęzyczne. Dostałem także „Ostatnią kampanie konną” płk. Kornela Krzeczunowicza, dowódcy zwycięskiej szarży 8 Pułku Ułanów w bitwie z bolszewikami pod Komarowem w 1920 r., z którym spotkałem się potem w trakcie tego samego pobytu londyńskiego. W sumie wyniosłem wtedy z Orbisu 60 książek. Przy kolejnych dwóch pobytach w Londynie było podobnie. Wszystkie publikacje otrzymane od księgarza z Kenway Road służyły mi potem i służą nadal m.in. w pracy dziennikarskiej. Takich gości z kraju Orbis miał zaś wiele. Nie bez wzruszenia zobaczyłem niedawno w Internecie  (http://www.bu.kul.pl/files/431/wystawy/kulczycki/Kolekcja_Jerzego_Kulczyckiego.pdf), że na przygotowanej przez Małgorzatę Chomę-Jusińską wystawie w Bibliotece KUL, poświęconej przekazanej tam kolekcji rękopisów Jerzego Kulczyckiego, znalazły się m.in. reprodukcje moich dwóch licealnych listów z 1977 r.

Warto dodać, że Kulczyccy przez wiele lat prowadzili również  społecznie kiosk przy londyńskim kościele św. Andrzeja Boboli, jeździli także na kiermasze. Sprzedawano tam regularnie m.in. prasę emigracyjną. Orbis zakończył działalność w 2008 r., na 5 lat przed śmiercią Pana Jerzego. „Niedawno obliczyliśmy z żoną, że do działalności Orbisu dołożyliśmy w ciągu tych blisko czterdziestu lat około 250 tys. funtów. Cały spadek żony i nasze oszczędności poszło na finansowanie księgarni” – wspominał Kulczycki. Co ciekawe, jako szef firmy Twentieth Century Digest, opublikował po rosyjsku dwutomowy wybór z czasopisma „Dwadcatyj wiek”, publikowany w Związku Sowieckim poza cenzurą w tzw. samizdacie.

Te wszystkie szczegóły swego życia Kulczycki zrelacjonował barwnie w latach 2006-2008 w latach 2006-2008 Sławomirowi Łukasiewiczowi, Bolesławowi Sulikowi, Pawłowi Ziętarze oraz Piotrowi Kosickiemu. Publikowano je w odcinkach na łamach londyńskiego „Tygodnia Polskiego”, cotygodniowego dodatku do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”. W przerobionej wersji stały się podstawą publikacji książkowej wydanej pod tytułem „Atakować książką” (Warszawa 2016, IPN, ss. 320, Wstęp: Andrzej Paluchowski,  opracowanie: Małgorzata Choma-Jusińska i Paweł Libera).

 

Tekst ukazał się uprzednio  w czasopiśmie „Forum Dziennikarzy”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura