Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą Fot. PAP/Paweł Supernak
Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą Fot. PAP/Paweł Supernak

Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego. „To jest farsa, nie komisja”

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 63
To, co dzieje się na przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego, ocierało się o farsę albo o jakiś program satyryczny. A ukaranie prezesa za odmowę złożenia bezprawnej przysięgi jest jakimś absurdem, to farsa, a nie komisja – mówi Salonowi 24 Andrzej Rafał Potocki, publicysta „Sieci” i „wPolityce.pl”.

Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisją śledczą w sprawie Pegasusa. Doszło do ostrych starć. Jak ocenia Pan to przesłuchanie?

Andrzej R. Potocki: Politycy koalicji rządzącej chcieli prezesa Prawa i Sprawiedliwości pogrążyć, ale na pewno im się to nie udało. To, co działo się na przesłuchaniu, ocierało się o farsę, albo o jakiś program satyryczny. Przykładem jest sama kwestia ślubowania, przed zeznaniami posłowie wymagali od Jarosława Kaczyńskiego, żeby złożył ślubowanie, a on nie mógł wypowiedzieć całej roty przysięgi, ponieważ są sprawy tajne, a żeby je wyjawić, wymagana jest zgoda premiera. Wymaganie od prezesa złożenia tej przysięgi świadczy o braku znajomości regulaminu Sejmu. Przede wszystkim jednak jest niezgodne z prawem.


Jednak komisja prezesa ukarała?

Stosunkiem głosów 6:5 przegłosowano karę finansową dla Jarosława Kaczyńskiego za to, że nie chciał złożyć bezprawnej przysięgi. Ukaranie prezesa PiS jest jakimś absurdem. Po prostu to jest farsa, a nie komisja. Tam siedzą jacyś ludzie, którzy są kompletnie małostkowi. Cała koalicja rządząca ma w d... prawo, nie ma szacunku do Konstytucji. Poziom komisji jest fatalny, to po prostu żenada i śmiech. Jarosław Kaczyński oczywiście żadnych rewelacji na przesłuchaniu nie wniósł, bo też sam temat rzekomej afery jest absurdem.

Kwestia inwigilacji obywateli jest istotna, a podsłuchy były...

Były, bo każde państwo zakłada podsłuchy, szczególnie jeśli jest zagrożone wojną. Polska ma napiętą sytuację na Wschodzie – wojna na Ukrainie, problemy z Białorusią, która przesyła dalej tych swoich, nielegalnych imigrantów, są rozmaite prowokacje typu zagłuszanie sygnału GPS ze strony należącego do Rosji obwodu królewieckiego itd. W związku z tym, jak najbardziej taki program jak Pegasus jest potrzebny, bo przestępcy, a tym bardziej służby obcych państw, używają zaawansowanych technologii i to jest normalna sprawa.

Problem polega jedynie na tym, że na każdy taki podsłuch musi być zgoda sądu. A skoro tak, to niech się tłumaczy pan sędzia, który podpisał koło tysiąca zgód na używanie Pegasusa, a teraz się tłumaczy, że on nie wiedział, co podpisuje. Jeśli podsłuch był niezgodny z prawem, to odpowiedzialność ponosić powinien sędzia, który zgodę na podsłuch wydał, a nie służby specjalne. Chyba że zostanie udowodnione, że służby działały bez zgody sądu. Wtedy oczywiście poniosą odpowiedzialność.

Są też doniesienia, że sądy miały być wprowadzane przez służby w błąd co do zasadności użycia Pegasusa?

To od tego jest sąd, żeby się nie dać wprowadzić w błąd. Przecież sędzia ma dostęp do materiałów śledztw, powinien się z nimi zapoznać, na tej podstawie ocenić, czy podsłuch jest zasadny, czy nie. A jeśliby służby oszukały świadomie sąd, to takie informacje też byłyby w aktach. Wszystko jest do sprawdzenia.


Prezes Jarosław Kaczyński zapewne stanie przed komisją po raz kolejny, gdy już będzie zgoda premiera na zeznania dotyczące spraw objętych tajemnicą. Czego spodziewa się Pan po tych zeznaniach i dalszych pracach komisji?

Zgoda premiera na to, by złożyć zeznania dotyczące spraw objętych tajemnicą, to formalność. Chyba że posłowie nie zwrócą się o nią, bo będą się bać, że szef rządu ich obsztorcuje za to, że nie zadbali o to wcześniej. W pełni zgadzam się z wpisami komentatorów, że jak poluje się na grubego zwierza, to warto się przygotować. I tu tego przygotowania zabrakło.

Jeżeli jednak posłowie nie będą trzęśli portkami przed majestatem Donalda Tuska i poproszą go o taką zgodę, to raczej ją dostaną, bo to formalność. Natomiast same prace komisji można podsumować starym powiedzeniem, „z dużej chmury mały deszcz”. Posiedzeń komisji nikt nie ogląda i trudno się dziwić, bo to jest nudne, nic się nie dzieje. A jeżeli już, to jakieś komiczne wpadki, nie wydarzenia mogące wstrząsnąć polską polityką.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka