Athrian Athrian
483
BLOG

Reforma oświaty - bezdroża edukacji.

Athrian Athrian Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

 Wielu ludzi ostatnimi czasy przejęło się tym, że dwa roczniki młodych ludzi zostaną skumulowane. Proszę mi wierzyć, że przy współczesnych problemach edukacji ta sytuacja wydaje się być jedynie drobnym mankamentem.

Przede wszystkim należałoby przywrócić świetność szkołom technicznym. Tak się bowiem składa, że propaganda "młodych, wykształconych z dużych miast" pcha na uczelnie wyższe osoby, które się tam nie nadają. Program liceów jest na niskim poziomie, a w większości zwykle nie udaje się go zrealizować w całości. Zachwyty nad standardyzowanym testem także należałoby wrzucić w śmietnik. Teraz bowiem, gdy matura z matematyki jest obowiązkowa, co prawda mamy więcej osób zdających ten przedmiot, lecz ogólnie sam poziom wiedzy matematycznej uległ zmniejszeniu (testy muszą być łatwiejsze, żeby więcej osób mogło je zdać). Coraz bardziej niemożliwe staje się usuwanie uczniów z gimnazjów czy liceów, choć wielu z nich to kryminaliści z kartoteką grubszą niż niejeden podręcznik. W międzyczasie mamy także we wszystkich szkołach problem z epidemią dysleksji i ADHD. Dysleksję pomijam - ponieważ wiele osób prowadzi o tym ciekawe debaty. Natomiast ADHD jest niejako syndromem naszych czasów. Dzieci nie mogą się skupić. Na czym ? Na nudnych rzeczach. W środowisku pełnym ipodów, komputerów, smartphone`ów trudno im się skupić na dwuwymiarowej tablicy i trójwymiarowym, acz nudnym, bo przekazującym encyklopedyczną wiedzę, nauczycielu. Niespecjalnie mnie to dziwi, szczerze mówiąc. W dodatku lekcje w szkołach zwykle odbywają się na zasadzie wykładu - przychodzi nauczyciel, który odczytuje podręcznik. Miałem wiele szczęścia, że moje lekcje w liceum były ciut bardziej interaktywne - opierały się na dyskusji - w innym wypadku bowiem sam zapewne miał bym zdiagnozowane ADHD. Nie wspomnę nawet o naukach ścisłych, gdzie można młodym pokazać obliczenia do rachunku prawdopodobieństwa na przykładzie jakiejś gry, a nie wiecznie bazgrać po tablicy i teoretyzować na temat rzutu monetą, faktycznie jednak owego rzutu nie wykonując.

 

Później, jeśli Ci młodzi ludzie nie skończą liceum w przeświadczeniu, że są idiotami, trafiają na uczelnie wyższe. Zanim jednak przejdziemy dalej ... wiele osób wybiera uniwersytety czy politechniki, bo "teraz to trzeba mieć dyplom". Nie wypada być strażakiem, budowlańcem, instruktorem tańca czy stolarzem. Rodzice zawsze powtarzają dzieciom, gdy są młode, że "tak mogą skończyć", gdy widzą robotnika. Nie wiem co jest złego w budowaniu domów, gaszeniu pożarów czy tworzeniu eleganckich mebli ... ale rodzice coś w tym widzą. Myślę, że już czas odejść od propagandy wpajanej dzieciom, że osoba wykonująca pracę manualną ma najniższy status społeczny, bez względu na pożytek swojej pracy. Jest to po prostu głupota, która zmusza do wstąpienie na uczelnię wyższą osoby, które tam nie chcą być.

 

Uczelnie wyższe ... tutaj właściwie panuje totalne zniszczenie i oczekiwania jak co do magicznego stolika. Niedawno temu zapowiedziano, że drugi kierunek studiów będzie płatny dla studentów, którzy nie są w stanie osiągnąć wysokich wyników. Wiele portali młodzieżowych skomentowało to tak, jakby rząd zafundował im co najmniej apokalipsę. Młodzi ludzie narzekają, że nagle się czegoś od nich wymaga, a może być i tak, że jeśli nie wyrobią pewnych średnich to zapłacą na drugim roku za naukę na pierwszym.  Proszę państwa, uczelnie wyższe to nie jest jakaś trzeciorzędna impreza, że zapraszamy wszystkich, a od nikogo niczego nie wymagamy. Osoby najzdolniejsze będą miały możliwość dalszego studiowania. Polsce naprawdę nie są potrzebne rzesze dyplomowanych osób, bowiem już dziś studenci prosto z uczelni (technicznych i humanistycznych) trafiają wprost na bruk. Nie ma się czemu dziwić, bowiem prawie każdy ma już dyplom (z tego co czytałem 1 na 2 osoby w wieku 20 lat studiuje). Trzeba więc jakoś ograniczyć ilość, dziś hurtowo rozdawanych, dyplomów. Jednym ze sposobów na to jest ograniczenie kumulowanych dotychczas kierunków. Szczególnie, że kierunki te są opłacane z podatków i osoby z kategorii "zbieracze" niejednokrotnie marnie wypadając na wielu kierunkach, zabierają miejsce osobom chcącym się specjalizować w konkretnej dziedzinie, co dodatkowo jest o tyle niesprawiedliwe, że każda rodzina na szkolnictwo wyższe płaci podatki. Kolekcjonowanie dyplomów może być JEDYNIE USPRAWIEDLIWIONE wysokim poziomem akademickim jaki zaprezentuje dany student.

Kolejnym powodem do lamentu studentów na łamach prasy (link na dole artykułu) było zmienienie podziału stypendiów tak, że 60% przypada na socjalne, a 40% na naukowe (oryginalnie 75% miało przypadać na stypendia socjalne). I znowu ... uczęszczanie na uczelnie wyższe to nie jest czyjś obowiązek czy prawo, to wyróżnienie dla osób prezentujących pewien poziom lub potrafiących zorganizować na takie kształcenie gotówkę. Poziomu edukacji nie mierzy się bowiem ilością wyprodukowanych magistrów, a wiedzą jaką młodzi adepci zdobywają podczas studiów. Według mnie powyższy podział powinien jeszcze bardziej promować stypendia naukowe, ponieważ potrzebujemy studentów wybitnych, a nie "jakichkolwiek studentów". Osobiście uważam, że w ogóle stypendia socjalne powinny zostać zniesione, bowiem podstawą do pobierania jakichkolwiek pieniędzy od uczelni wyższej jest pracowanie nad jej poziomem naukowym poprzez wkład własny , a nie po prostu pojawianie się czasami na zajęciach. To po prostu promuje nieróbstwo, bo student dostający już pieniądze (i to zwykle większą sumę) za bycie ubogim nie będzie się kwapił do zdobycia (często niższej wartości) stypendium naukowego.

O samych programach nauczania można by napisać wiele. Głównym mankamentem polskiej nauki jest to, że istnieje w oderwaniu od wolnego rynku co widoczne jest szczególnie na Uniwersytetach. Lata temu można było przykładowo na historii połączyć archiwistykę z nauką o nowoczesnych bazach danych i technikami digitalizacji, co dawałoby jej absolwentom jakieś szanse na pracę, ale to się nie stało i raczej nie stanie. Błędne jest założenie, że humaniści nie potrafią liczyć (właściwie w żarcie stwierdziłem kiedyś, że studia historyczne tworzą zaplecze dla kadr IT, bowiem 1/4 absolwentów odnajduje się jako web designerzy, dyrektorzy działu handlowego firmy z nowoczesnym wyposażeniem, graficy,pracownicy w sklepach komputerowych, itd). Można więc śmiało zmodyfikować program wprowadzając tam nawet okrutną matematykę czy programowanie i choć mogłoby to zmniejszyć ilość absolwentów (co przy ilości współcześnie produkowanych byłoby niewielką stratą) na rzecz programu zapewniającego zatrudnienie. Modyfikacja programów nauczania na rzecz bardziej wymagających, ale dających pracę, jest już krokiem koniecznym patrząc na losy absolwentów. W dodatku umożliwiłoby to nawiązanie szerszej współpracy z zagranicą w innych programach niż Erasmus, którym wielu wciąż się zachwyca. Program ten może i powala młodym ludziom zobaczyć poziom nauki za granicą, ale umowy polskich uczelni z zagranicznymi zwykle obejmują drugoligowe i trzecioligowe uczelnie. W związku z tym wielu studentów uczestniczy w programie celem nawiązania przelotnych znajomości seksualnych i popracowania jako nisko wykwalifikowany robotnik.

Poniżej artykuły, do których się odwoływałem w tekście:

http://www.uniface.pl/Co-studenci-mysla-o-reformie-a1201

http://www.uniface.pl/Definitywnie-drugi-kierunek-studiow-platny-a1187

http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,8992888,Stypendium_na_drugim_kierunku__Latwo_powiedziec.html

Athrian
O mnie Athrian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo