W 10 dni "Zieloną Granicę" Agnieszki Holland obejrzało 425 tys widzów.
https://zwierciadlo.pl/kultura/536218,1,zielona-granica-bije-rekordy-ogladalnosci.read
PIS chciał przejść do następnego etapu indoktrynacji społeczeństwa i tworzyć listę artystów i sztuki która jest zakazana (niewygodna dla partii rządzącej), jak widać z efektem przeciwnym do zamierzonego. Im bardziej politycy chcą wmawiać społeczeństwu czego nie oglądać, to tym więcej ludzi idzie tą sztukę zobaczyć.
W żadnym państwie demokratycznym rządzący nie bawią się w recenzentów filmowych i nie próbują wmawiać komukolwiek jaki filmy oglądać a jakie nie oglądać. W wolnych społeczeństwach każdy sam decyduje co chce zobaczyć a czego nie warto. Praktyki kontroli przez polityków co obywatel ogląda są za to charakterystyczne dla państw takich jak Rosja, Białoruś, Chiny i inne państwa autorytarne czy dyktatury.
Ludzie idą na film Holland i nie widzą w tym filmie filmu antypolskiego, faszystowskiego czy proputinowskiego i powoli orientują się że partyjna propaganda robi z nich idiotów i stara się ich kontrolować wmawiając im co mają oglądać i jak mają myśleć.
Prezes ewidentnie nie wytrzymał końcówki kampanii i coraz bardziej ucieka i się chowa przed Tuskiem co zapewne odbije się na wyniku wyborów. Wyniku tego tchórzostwa wynik PIS może być znacznie gorszy od tego co pokazują sondaże. Każda władza kiedyś się kończy i pisowska władza też kiedyś przeminie.
