Maciej Eckardt Maciej Eckardt
112
BLOG

PiS i "Gazeta Wyborcza" suflują Radiu Maryja

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 16

Tytuł bije po oczach: „Radio Maryja stawia na Lecha Kaczyńskiego”. Nieźle. Czytam z ciekawością dalej, kto też w Radiu Maryja stawia na prezydenta, który przegra. Otóż Antoni Macierewicz, gość rozgłośni, który nie pozostawia złudzeń: „Kto poza prezydentem Kaczyńskim mówi o sprawach społecznych? O biedzie? O prawach robotników? O stoczniach? O rolnikach?” I sam sobie odpowiada: „Nikt poza urzędem prezydenckim o to nie zabiega. To oligarchiczno-komunistyczny twór, który się upasł na polskich pieniądzach i na rabunku własności, który z bezczelnością Sobiesiaka spycha wszystko, co słabsze, na margines. I jedynie urząd prezydencki stoi temu na przeszkodzie” - doprecyzowuje Macierewicz. Kończy zaś niezwykle dramatycznie: „Jeżeli nie wesprzemy pana Lecha Kaczyńskiego, to możemy wszystko stracić”.

Po tak brawurowej obronie urzędującego prezydenta „Gazeta Wyborcza” wyciąga wniosek: „Poparcie Kaczyńskiego to przełom w najnowszej historii Radia Maryja”. Tę karkołomną myśl podpiera wypowiedzią ważnego – jak go nazywa – polityka w PiS, pytając skąd to ocieplenie między radiem a Pałacem? „Zaczął się rok wyborczy. Waśnie idą w kąt. Realny wybór to Lech Kaczyński albo kandydat Platformy” – odpowiada "Gazecie" ważny polityk PiS. No i zasępiłem się, bo tekst przeczytałem dwa razy i nigdzie nie znalazłem śladu wypowiedzi, że Radio Maryja wesprze Lecha Kaczyńskiego. Ba, powiem więcej, z tekstu artykułu, jak i przebiegu audycji wynika, że słuchacze toruńskiej rozgłośni Lecha Kaczyńskiego po prostu nie trawią, mocno się od niego dystansując, pomimo ostrzeżeń Antoniego Macierewicza, że wybór kogo innego „rozbije obóz patriotyczny”.

Prawo i Sprawiedliwość popełniło błąd angażując się razem z „Gazetą Wyborczą” w ustawianie mebli w Radiu Maryja. Wypowiedzi pewnego „ważnego polityka PiS” (idę o zakład, że z Torunia), który ogłosił na łamach wrogiej Radiu gazecie, że „waśnie idą w kąt”, nie jest tym, co będzie w rozgłośni dobrze przyjęte. Ponadto próba poróżnienia przez owego „ważnego polityka PiS” Radia Maryja z „Naszym Dziennikiem”, kiedy stwierdził, cyt.: „Inna jest wrażliwość w Toruniu, inna w Rembertowie, gdzie jest redakcja Naszego Dziennika" (chodziło o fakt, że „Nasz Dziennik” ciepło pisał o kandydacie Marku Jurku), jest zaskakującą ingerencją w obszar omijany dotychczas przez pisowców. Z pewnością zostanie to w Toruniu odnotowane.

Jest pewne, że na „odcinek Radia Maryja” zostaną rzuceni najbardziej zajadli pisowscy obrońcy nieudanej prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Pojawiać się będą na antenie Radia Maryja, bo dlaczegóż nie? Niech chwalą i pudrują, ściemniają i czarują, niech straszą i nawołują, apelują i proszą. Radio jest cierpliwe, daje się gościom wygadać. Daje się też wygadać słuchaczom, którzy nie w ciemię bici, na Lecha Kaczyńskiego reagują z daleko idącym dystansem. Dla nich jego prezydentura to zawód i rozczarowanie, o czym świadczą głosy wypowiadane podczas audycji Macierewicza przytoczone przez „Gazetę Wyborczą”: – Pan Lech Kaczyński przestał być moim prezydentem. I sądzę, że przestał być prezydentem wszystkich, którzy na niego głosowali.

To niezwykle celne podsumowanie jest groźnym memento dla Prawa i Sprawiedliwości. Takich nastrojów nie zwalczy się przez siedem miesięcy – a tyle pozostało do wyborów – nawet przy pomocy najbardziej cwanych pijarowców, gdyż słuchacze Radia Maryja są na ich sztuczki wyjątkowo impregnowani. Z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości ze słuchaczami tymi jest jeszcze jeden poważny kłopot – oni postrzegają świat bardzo prosto, stosując zasadę tak-tak, nie-nie, co nie jest dobrą wiadomością dla Lecha Kaczyńskiego. Nadto Prawo i Sprawiedliwość, ustami Antoniego Macierewicza, popełniło kolejny istotny błąd – zaczęło dyskredytować Marka Jurka jako kandydata na prezydenta. Dało tym samym do zrozumienia, że jest to kandydat groźny dla Lecha Kaczyńskiego i liczący się w stawce. Wszak słabego się nie atakuje.

Krytyka Marka Jurka, którego kościeć ideowy jest zdecydowanie lepszej próby niż Kaczyńskiego, przeprowadzona na antenie toruńskiej rozgłośni przez Macierewicza, prawdopodobnie przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. A to dlatego, że słuchacze RM dostając sygnał od obrońcy nielubianego przez nich Lecha Kaczyńskiego, iż jego konkurent jest „be”, tym większą sympatią obdarzą tego konkurenta, traktując jako alternatywę, której obawia się Pałac Prezydencki. To może sprawić, że dla Prawa i Sprawiedliwości nie będzie dobrego wyjścia. Być może PiS pójdzie w zaparte i będzie udowadniać, że czarne jest białe, i że Lech Kaczyński to współczesne wcielenie Marszałka Piłsudskiego, a być może Jarosław Kaczyński przywdzieje worek pokutny i w imieniu brata stanie u bram rozgłośni, sypiąc głowę popiołem z gorącym zapewnieniem, że jego brat wprawdzie błądził, ale szczęśliwie przejrzał na oczy i teraz będzie już tylko lepiej. Wszystko zdarzyć się może, zwłaszcza u Kaczyńskich.

Jedno jest pewne. Wybory odbędą się jesienią, a ludzie na nie pójdą. Pójdzie też elektorat Radia Maryja, bo zawsze chodzi. Pójdzie uzbrojony w wiedzę o pięcioletniej prezydenturze Lecha Kaczyńskiego. Będzie miał przed oczami jego zachowanie w sprawie ustawy antyaborcyjnej, skwapliwe podpisanie Traktatu Lizbońskiego, czy lekceważenie Kresowiaków długim milczeniem w sprawie gloryfikacji Bandery i UPA. Nie będzie już miał przed sobą dziewiczego kandydata Lecha Kaczyńskiego, dzielnego szeryfa z NIK-u i nieugiętego prezydenta Warszawy walczącego z „układem”. To se ne vrati. Będzie zmęczony i przytłoczony brakiem sukcesów Prezydent RP Lech Kaczyński. Prezydent, który roztrwonił sympatię wielu swoich dawnych sojuszników, prezydent na wskroś partyjny, realizujący rodzinny scenariusz polityczny, prezydent starający się utrzymać ostatni przyczółek władzy, jaki pozostał jego formacji

Stawiając na Lecha Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość robi Radiu Maryja kłopot. Kłopot duży, bo kandydat jest lichy i nie do końca akceptowany przez słuchaczy toruńskiej rozgłośni. Kłopot także dlatego, że jest to kandydat nieprzewidywalny i nikt nie zagwarantuje, że w końcówce kampanii nie wytnie jakiegoś numeru, na przykład skręcając w kierunku feministycznym, albo lewicowym, ku czemu ma inklinacje. I to jest właśnie ten kłopot, jaki funduje Prawo i Sprawiedliwość Radiu Maryja. Jest w tym diaboliczna przebiegłość PiS-u, żeby tak zbudować przedwyborczy klimat, by zmusić toruńską rozgłośnię do poparcia kandydata, który w zasadniczych obszarach jest jej obcy. To wreszcie próba uczynienia z Radia Maryja kolejnej przystawki, bez których Prawo i Sprawiedliwość nie potrafi w dłuższej perspektywie funkcjonować.

Na szczęście wybory to okazja do zrobienia przeciągu. To szansa na otwarcie okna na przestrzał i dania haustu świeżego powietrza także tym, którzy mają dosyć zaduchu jaki trawi, a właściwie otępia prawą stronę sceny politycznej. Dzisiaj jest tak, że uchwyt od okna ukradło Prawo i Sprawiedliwość, tłumacząc że nie jest on potrzebny, bo pomieszczenie jest klimatyzowane, przezornie nie wspominając, że pilot od klimatyzacji znajduje się w ręku Jarosława Kaczyńskiego. Jest jednak na to dość proste remedium – wystarczy stłuc szybę. Nie jest to wprawdzie rozwiązanie eleganckie, ale w przypadku Prawa i Sprawiedliwości mamy do czynienia ze środowiskiem, które elegancję już dawno temu zawiesiło na kołku. Kto odważy się rozbić tę szybę jako pierwszy, nie wiadomo. Marek Jurek? Być może, w końcu jako jedyny z kontrkandydatów Lecha Kaczyńskiego na prawicy odnotowuje poparcie w przedziale 2-5 proc. Nie bez kozery przecież PiS tak gwałtownie go zaatakowało.

Przeczytaj również:
Czy PiS odbiera tlen Radiu Maryja?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka