Lesnodorski Lesnodorski
624
BLOG

Niemcy – Rosja. Dziad jak odżyje, to cię torbą zabije (III)

Lesnodorski Lesnodorski Polityka Obserwuj notkę 0

Polacy mają wiele znakomitych przysłów, ale z nimi jest tak jak w jednym z nich - stają się mądrzy dopiero po szkodzie. Od jakiegoś czasu funkcjonuję w środowisku, w którym częstymi gośćmi są najwyżsi dowódcy Wojsk Polskiego. Byłoby to idealne miejsce do rozmów na rozmaite, najbardziej aktualne tematy, gdybym wierzył, że mam do czynienia z ludźmi, dla których naczelnym obowiązkiem są powinności patriotyczne względem Ojczyzny, a nie jedynie sojusznicza wysługa i gorliwe wypełnianie misji realizowanych w różnych, najbardziej egzotycznych zakątkach świata.

Albo gdyby dowódcy ci przeciwstawili się,  w jakikolwiek sposób, azjatyckim metodom postępowania z jeńcami w bazie pod Szymanami czy hańbiącemu polski mundur śledztwu w sprawie tragedii smoleńskiej.

Tym większe moje zdziwienie wywołały ostatnio uwagi człowieka, która ma dużo lepszy kontakt z kadrą dowódczą polskiego wojska. Kilka dni temu wysłuchałem jego uwag na temat naszych przewag militarnych nad Ukraińcami, która wynikają z faktu, że mamy na przykład perspektywę produkcji lepszych rakiet krótkiego zasięgu, posiadamy skuteczniejsze systemy dowodzenia (Dunaj i Szafran), a także celniejsze karabiny z Radomia. Czego nam brakuje? Przede wszystkim systemu powszechnego szkolenia wojskowego, zwłaszcza strzeleckiego. Np. w takim mieście jak Kraków z siedmiu działających do niedawna strzelnic została już tylko jedna.

Oczywiście całe to gadanie mojego znajomego o polskich przewagach można włożyć między bajki. Polską armię, którą w całości dałoby się zgromadzić na średniej wielkości stadionie, zdeterminowany, świetnie uzbrojony przeciwnik nakryłby z łatwością czapką. Znajomy powiedział jednak przy tej okazji, że największym błędem Putina jest podjęta zbyt szybko decyzja o konfrontacji, gdyż jeszcze 10 lat i rosyjski prezydent zastałby Polskę oraz Zachód całkowicie samorozbrojone. Nie powinniśmy jednak mieć poważniejszych obaw, gdyż celem Putina jest jeszcze tylko zdobycie Mariupola i uzyskanie w ten sposób dostępu do Krymu, celem jest bowiem baza w Sewastopolu, co wzmocni kontrolę nad Morzem Śródziemnym i szlaki morskie wiodące na Atlantyk.

Nie wiem co ostatnio „spożywa się” na generalskich bankietach, ale są to zdaje się potrawy stanowczo zbyt szybko fermentujące.

Otóż parademokratyczne procedury w Rosji nie zapewniają ani roku, ani tym bardziej 10 lat komfortowego rządzenia. Wojny, państwo to prowadzi ich od lat wiele, mobilizują opinię publiczną, a towarzyszące im propaganda pozwala realizować rozmaite cele, w tym ten najważniejszy, czyli wyborczy, zapewniając możliwość sprawowania władzy. Dla Putina z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja, ale przywódca ten, jak mało kto specjalizuje się w zarządzaniu kryzysowym, poprzez konflikt.

Gdybym cztery lata temu napisał, ze Rosja pod jego władztwem jest jednym z nielicznych krajów świata, które powadzą autonomiczną politykę, to idę o zakład, że zostałbym wykpiony. Putin postrzegany był wówczas jako zakładnik (marionetka?) wojskowo-kagiebowskiej frakcji siłowików, osoba w pewnym sensie bez właściwości, kontrolowana przez oligarchów i tzw. międzynarodowy kapitał. Dzisiaj  jego psychologiczną wiwisekcją zajmuje się nie tylko międzynarodowi eksperci, testowany jest również przez najbliższe otoczenie, na przykład Żyrynowskiego, adwokata diabla, który życzliwie podsuwa mu czapkę Monomacha. Zlekceważenie nieprawdopodobnych ambicji tkwiących w tym człowieku, jest jednym z najpoważniejszych błędów popełnionych zarówno przez polskich, jak i zachodnioeuropejskich polityków.

Putin oczywiście nie poprzestanie na Mariupolu. Jego celem jest dezintegracja Unii Europejskiej i NATO. Całe dotychczasowe działanie tego człowieka świadczy o tym, że z jakichś powodów szczerze gardzi on zachodnimi elitami. Dzisiejsza sytuacja jest sumą błędów popełnionych zwłaszcza przez Niemcy, które od dwóch wieków prowadzą swą politykę kosztem krajów Europy Środkowo-wschodniej, samych siebie (dwie wojny światowe, upokorzenie Wersalu i podział na strefy okupacyjne po 1945 roku), w tym Polski. Niemcy zanim dostaną po łapach, sporo się natrudzą inwestując w tego samego od wieków agresywnego dziada. Nadzieję, że możemy być świadkami historycznej reorientacji w polityce niemieckiej rozpaliło niedawne stwierdzenie szefowej resortu obrony Niemiec Ursuli von der Leyen, która powiedziała: - To jasne, że Rosja nie jest obecnie partnerem. Nie powinniśmy jednak pozwolić, by stała się naszym przeciwnikiem.

Niestety w środę Merkel uznała za zasadne zlożenie deklaracji, że nie zaniedba niczego by "Rosja znów stała się naszym partnerem". - Nie chcemy działać przeciwko Rosji, lecz z Rosją– powtarzała.  Podobnie zresztą wypowiadała się podczas swego pobytu w Budapeszcie, gdy w Polsce powszechnie oburzano się wizytą Putina u Orbana. W Budapeszcie Niemcy uzgadniali m.in. kwestię kontraktu Siemensa, który będzie brał udział w budowie elektrowni jądrowej w Paksu przez rosyjski Rosatom.

Co dalej? Gdzie Putin uderzy? – dociekają analitycy. Być może już wkrótce tam, gdzie jego cios zostanie odebrany jako odpowiednio bolesny, to znaczy w kraje nadbałtyckie, bądź bezpośrednio w Polskę.

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka