Aton Aton
142
BLOG

Antyklerykalizm

Aton Aton Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Pojęcie antyklerykalizmu jest najczęściej niezrozumiałe. Księża czy partie polityczne ciągle posługują się jego wypaczoną definicją. Za sporą część zniekształceń odpowiada tu Kościół katolicki, który na swoje potrzeby wypacza różne pojęcia. Ludzie (nie tylko katolicy) pod wpływem wszechobecnej demagogii kojarzą często antyklerykalizm jako postawę dążącą do likwidacji religii, zatarcia wiary, zniszczenia Kościoła, której ideą jest likwidacja kleru itp. Jest to oczywiście rozumowanie błędne.

Czym jest antyklerykalizm? Antyklerykalizm to sprzeciw wobec klerykalizmu - to wszystko. Nie ma tu żadnej chęci unicestwienia Kościoła, zakazania obrzędów czy wiary. Innymi słowy antyklerykalizm jest sprzeciwem wobec pewnych działań instytucji religijnych - działań naruszających granice wolnościowe innych ludzi - wpływu na wolność obywateli (poprzez sferę publiczną) i kształt państwa. Jest sprzeciwem wobec tego by jakaś religia, związek wyznaniowy czy instytucja religijna, oddziaływały na państwo w stronniczy na swoją korzyść i zwykle czyjąś niekorzyść sposób.

Stronnicze oddziaływanie jest ważnym elementem klerykalizmu, który osoby wypaczające pojęcie antyklerykalizmu, pomijają w swoim widzeniu świata. Kiedy krytykuję jako antyklerykał sytuację, w której katolicy chcą obligatoryjnie obowiązującego zakazu (całkowity zakaz aborcji, zakaz eutanazji), nakazu (święto), dyskryminacji (finansowanie Kościoła) jest to często kojarzone z tym, że chcę odebrać im możliwość wpływu na kształt państwa. Nie chcę zabronić im wpływu na państwo - chcę tylko by nie domagali się od państwa tego by ich faworyzowało a szkodziło innym.

Każdy członek związku wyznaniowego powinien jako obywatel mieć wpływ na kształt państwa. Działania jego powinny jednak uwzględniać wolności innych obywateli (których nie należy zmuszać np. do przestrzegania zasad jego religii). Powinny to być więc sprawy w interesie wszystkich, lub w interesie jego samego - gdy jest w gorszej niż inni sytuacji. Nigdy w jego interesie a pokrzywdzenia innych - temu właśnie sprzeciwia się antyklerykalizm.

To samo dotyczy związków wyznaniowych. Powinny one móc przedstawiać swoją opinię na sprawy społeczne i polityczne. Mogą nawet występować z pewnymi żądaniami - np. gdy krzywda dzieje się wyznawcom tego związku. Nie powinien jednak żaden związek wymuszać na państwie tego, by był uprzywilejowany, by prawo kształtowane było pod jego kaprysy (tzn. zgadzało się z tym, co zakazuje i pozwala sama religia) itd.

Antyklerykalizmowi nadaje się często znaczenie negatywne, dekstruktywne. Antyklerykalizm jednak nie jest pojęciem skrajnym takim jak "plus" i "minus" lub "budowa" i "zniszczenie" - choć jako takie się je przedstawia. Jest pojęciem neutralnym, "zerowym". Nie jest więc "niszczeniem", a tylko "brakiem budowy" czy "sprzeciwieniem budowy" (systemu klerykalnego).
Dla tych, co przyczepić by się chcieli mojej analogii, bo np. antyklerykalizm "burzy" klerykalizm - chodzi mi o "niszczenie" lub "budowanie" w odniesieniu od stanu neutralnego - równości wszystkich.
Inaczej to ujmując - antyklerykalizm nie jest postawą walczącą o to, by ktoś miał gorzej. Jest postawą walczącą z budowaniem nierówności (klerykalizmu) - o to, by ktoś nie miał lepiej kosztem tego, że komuś innemu będzie gorzej.
Podobnym pojęciem byłby antytotalitaryzm - klerykalizm bowiem (w swej skrajnej postaci) to totalitaryzm w wykonaniu grupy wyznaniowej.

Pojęcie antyklerykalizmu jest na tyle niezrozumiałe a Kościół tak często rzuca wypaczoną jego definicją, że wielu Polaków być może nawet nie wie, że jest antyklerykałami - przynajmniej częściowo.
Gdyby pogłębiać w Polsce klerykalizm, w niedzielę nie można by było skorzystać z wielu dostępnych dziś jeszcze usług, wprowadzono by całkowity zakaz aborcji, w sprzedaży nie byłoby nawet środków antykoncepcyjnych, być może nawet apostazja karana by była śmiercią. Nie trudno zauważyć, że większość obywateli na takie rzeczy by się nie zgadzała.

Większy problem stanowi to, że wielu Polaków nie zauważa obecnych przejawów klerykalizacji - dyskryminacji, nierówności. Katolicy (głównie) w Polsce żyją jakby w nieświadomości tego, że są też ludzie inaczej niż oni myślący, którzy też chcą by szanowano ich wolność. Dla niektórych niewyobrażalne jest nawet to, że można żyć nie wierząc w Boga! Trudno więc od kogoś takiego wymagać zrozumienia, że każdy chciałby poszanowania jego wolności. Osobom, które nie potrafią wyobrazić sobie życia bez Boga, trudno też będzie zrozumieć, że można żyć bez doktryny czy elementów symbolicznych religii. Dla kogoś takiego tym łatwiej będzie więc zinterpretować antyklerykalizm jako atak na Kościół czy postawę godzącą w kogoś. Ktoś taki może pomyśleć w końcu - jak można nie żyć w zgodzie z zasadami religii i nie zgadzać się na to, by taki "jedyny słuszny" styl tego życia obowiązywał wszystkich?

Kościół na dodatek stara się ciągle odbierać godność swoim oponentom. Wpaja, że to ludzie źli, niezdolni do miłości, zakłamani, bez zasad - a z takimi wierny nie będzie się przecież liczył, ponieważ będzie traktował ich przedmiotowo. Stąd brak często wśród nich poszanowania cudzej wolności, zrozumienia, że ktoś inny też chce mieć takie same prawa a nie być ograniczany przez cudze kaprysy.

Pierwsza rzecz, jaką należałoby zrobić to uświadamiać ludzi (katolików) - że każdy może być inny a cudzą wolność należy szanować.
Druga to - szerzyć prawidłowe definicje.

Aton
O mnie Aton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości