Aton Aton
71
BLOG

Katolicy - dlaczego uogólnianie ich jest czasem uzasadnione

Aton Aton Rozmaitości Obserwuj notkę 7

 

Osoby czytające moje teksty krytykują często to, że uogólniam katolików - poprzez np. obciążanie ich działaniami Kościoła czy innych katolików. Dlaczego tak robię skoro sam uważam uogólnianie za złe? Na podstawie czego i w jakim celu? Tutaj to skrótowo wyjaśnię.

Zwykle na moje uogólnianie chrześcijanie reagują uogólnieniem (czy to rzeczywiście tak myśląc, czy to chcąc jedynie przykładem coś mi udowodnić) w postaci obwiniania mnie o to, co robią inni ateiści albo przypisywania mi poglądów innych ateistów.

Dlaczego zasadnym jest uogólniać katolików a ateistów już nie - dlaczego taki pogląd czy nawet przykład jest błędem? Ateizm (podobnie jak teizm) nie jest doktryną. Pojęcie ateizmu nie determinuje żadnych poglądów poza jednym - braku poglądów teistycznych. Nie mówi nic o kwestiach społecznych, politycznych itd.

Katolicyzm to doktryna ujednolicona, sformalizowana, na dodatek wymagająca w założeniu od swoich wyznawców nawet wspólnej, ujednoliconej wiary w odpowiednie rzeczy i konkretnych poglądów na sprawy społeczne oraz polityczne (wynikające z tej wiary).Jeżeli więc ktoś świadomie deklaruje to, że jest katolikiem, to daje wyraz temu, że podpisuje się pod wszystkimi dogmatami Kościoła (inaczej jest heretykiem), pod nauką Kościoła i jego działaniami wynikającymi (oficjalnie) z tych nauk.

Pozostaje tu kwestia działań poszczególnych księży czy niektórych wiernych, takich jak oszczercze artykuły w prasie katolickiej czy działania organizacji katolickich. Dlaczego obciążać mogą one Kościół (a ten w konsekwencji innych wiernych)? Otóż jak można zauważyć, Kościół obserwuje to, co się dzieje w społeczeństwie. Często wystarczy, że ktoś, gdzieś przeprowadza (zgodną z prawem) aborcję a już Kościół się na ten temat wypowiada. Jeżeli więc zauważa i może on potępiać tak indywidualne kwestie jak przeprowadzenie gdzieś aborcji, to tym bardziej by mógł skrytykować zjawisko, które jest dość powszechne. Zjawisko jakie dotyczy samych księży czy wiernych. Jeżeli Kościół o tym wie a nie reaguje krytyką, nie przeciwdziała, to znaczy, że akceptuje to.

Jeżeli jakaś osoba deklaruje katolicyzm - podpisuje się pod działaniami i poglądami Kościoła. Jeżeli Kościół akceptuje negatywne wyczyny swoich księży i wiernych - to osoba taka podpisuje się jednocześnie pod akceptacją tychże (świadomie bądź nie).

Tak więc - jeżeli ktoś deklaruje katolicyzm, to mam uzasadnione podejrzewać, że wyznaje on wiarę w boskość Jezusa, świętość katolickich świętych jak i tak samo, że jest klerykałem, że ma takie a nie inne poglądy na kwestie społeczne, taki a nie inny stosunek do ludzi itd.

Jaki cel ma tak formalne i ścisłe traktowanie czyjejś deklaracji? Jestem świadomy tego, że katolicy mogą mieć różne poglądy. Wśród formalnych katolików są nawet ateiści. Chciałbym jednak, by ludzie byli świadomi tego, pod czym się podpisują. Jeżeli bowiem ktoś jest katolikiem, choć w większości nie zgadza się nawet z tym co głosi Kościół, to jednak daje formalny wyraz poparcia czemuś, czego nie popiera - a czego wyraz jest uwzględniany w polityce choćby. Poglądy i działania Kościoła może i są w społeczeństwie potępiane, ale poprzez to, że odpowiednia liczba osób deklaruje katolicyzm - wbrew swoim prawdziwym poglądom, formalnie takie działania Kościoła te osoby popierają. Stąd mamy potem takie rzeczy jak 89% katolików przy jednoczesnym fakcie, że większość obywateli jest za legalną farmaceutyczną antykoncepcją, dopuszcza aborcję w skrajnych chociaż przypadkach, czy ma bardziej antyklerykalne niż klerykalne poglądy.

Nieświadome deklarowanie czegoś szkodzi wszystkim - dlatego będę starał się chociaż ja ludzi uświadamiać.

Aton
O mnie Aton

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości