Bazyli1969 Bazyli1969
363
BLOG

A jeśli Rosja w istocie wciąż jest „carska”?

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

Człowiek wymyślił ubranie, by ukryć swoją powierzchowność
A.    Majewski

image

Pada. I to solidnie. Nici nie tylko z krótkiego wypadu do leśnej głuszy w Borach Tucholskich, ale nawet z dłuższego spaceru. Cóż robić? Oddać się leniuchowaniu albo kolejny raz włączyć ulubiony film? Hmm… Smutna perspektywa. Wiem! A może by tak o Rosji? Przecież to skarbnica tematów i świat osobny. Spróbuję…

W przestrzeni publicznej dominuje przekonanie, że nasz największy wschodni sąsiad to wprawdzie kraj oryginalny, lecz zamieszkujący go ludzie są w sumie bardzo podobni do nas. Wszak nie bez kozery uzyskało prawo obywatelstwo porzekadło, iż od zarania rosyjska władza ma sporo za uszami, ale sami Rosjanie to tak naprawdę fajni goście. Coś na wzór idei, że pojedynczy Niemiec to normalny człowiek, natomiast dwóch Niemców to już oddział. Kula się to przekonanie przez polskie równiny, wyżyny i góry i tak naprawdę rzadko kiedy podejmowane są próby krytycznej analizy powyższego poglądu. A szkoda…

Gdy spojrzymy na współczesną Rosję, to jej ustrój pozornie przypomina porządki panujące na zachód od granic rosyjskich. Jest parlament, są sądy, jest rząd. Typowy trójpodział władzy. Ba, są instytucje przypominające nasz Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, a nawet pobiera pensję odpowiednik naszego Rzecznika Praw Obywatelskich. Gospodarka funkcjonuje na zasadach odległych od wzorców bolszewickich, istnieją  nie podlegające  Kremlowi tytuły prasowe, obywatele mają konstytucyjne prawo organizowania się w związki i stowarzyszenia… Wprawdzie ośrodek wykonawczy dominuje, jednak podobnie wygląda to w wielu innych krajach globu. Czyli rachityczny standard. Taki ogląd jest jednak z gruntu fałszywy. To jedynie scenografia albo – jak kto woli - opakowanie.

Swego czasu napisałem notkę na temat specyfiki rosyjskiej i mówiąc otwarcie nic w niej dziś bym nie zmienił. Ani słowa! Z tym jednak, że obecnie dostrzegam znacznie więcej. Prawdę powiedziawszy odczuciom i przemyśleniom na temat największego narodu słowiańskiego należałoby poświęcić wiele grubych tomów. Nie mam takich ambicji i nie mam zamiaru wyręczać zawodowców. Chcę jednak zwrócić uwagę na jedną kwestię, której odpowiednie zrozumienie winno stać się wymogiem przyjęcia do służby dla każdego aplikanta w naszej dyplomacji, a może nawet warunkiem sine qua non przystąpienia do dowolnej partii politycznej. W czym rzecz?

Zwykle nie pamiętamy, iż Rosja wyrosła na podbojach. I były to zabory o wielkim rozmachu. Wystarczy wspomnieć, że mniej-więcej od roku 1600, przez kolejne trzy wieki, obszar państwa moskiewskiego zwiększał się każdego dnia o ok. 130 km2, czyli o – w przybliżeniu – terytorium Torunia lub Rzeszowa. W skali roku dawało to ponad 50 tys. km2, a więc każdego roku terytorium podległe Moskwie powiększało się o… Słowację! Zasoby, zamożność i potęgę budowano nie w oparciu o pracę u podstaw, lecz o inkorporacje, wojny, zabory, rabunki. Ten model, zapoczątkowany w czasach Iwana III, trwał przez prawie pięć wieków i nigdy nie spotkał się z zasadniczą krytyką osób mających wpływ na rosyjską politykę. Można nawet zaryzykować tezę, że stał się immanentną częścią konstrukcji psychicznej przytłaczającej większości Rosjan. Tych zajmujących eksponowane stanowiska, jak i zwykłych zjadaczy chleba.

Stan, z którym mamy do czynienia obecnie, w kontekście historycznym, jawi się jako coś wyjątkowego. Ostatnie trzy dziesięciolecia to, poza stosunkowo drobnymi ekspansjami na Ukrainie i pacyfikacjami na Kaukazie, totalny zastój. Oczywiście z punktu widzenia człowieka ruskiego. Dla niego ciągłe parcie ku obcym krainom, to kwintesencja ruskiego żywota i dziejowa misja. Co prawda obiektywne trudności, w postaci konkurencyjnych ośrodków mających na chwilę obecną militarną przewagę, należy uwzględniać, lecz… do czasu. Zmiany geopolityczne są przez władców Kremla postrzegane jako szanse. I wcale nie tylko w zakresie gospodarczym, technologicznym czy cywilizacyjnym, ale przede wszystkim ekspansji, hen!,  ku horyzontowi.

Zapoznając się z artykułami, wypowiedziami i prelekcjami, mniej lub bardziej prominentnych reprezentantów narodu rosyjskiego, trudno nie odnieść wrażenia, że o ile Rosjanina da się zrozumieć, to człowieka ruskiego w żadnym razie. Instytucje, wybory, chęć kooperacji i rynek to jedynie pozory, sztafaż, dekoracje i tymczasowe wdzianko. Jak sądzę, wynika to z faktu, iż mimo wielu nieszczęść, klęsk, zmian i przewartościowań, nasi wschodni sąsiedzi wciąż są beznadziejnie zaplątani w sieci utkane im przez wielkich książąt i carów. Niestety… To raczej zły omen.


Link:

https://nikitich.livejournal.com/599469.html



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura