Rozmawiając o fizyce musi dojść do sytuacji, gdzie padnie pytanie o zakres rzeczywistości jaki obejmuje ta dziedzina wiedzy.
Już takie postawienie tej kwestii budzi u wielu gwałtowny sprzeciw; utarło się bowiem przekonanie, że fizyka jest dziedziną określającą wszystkie aspekty rzeczywistości, gdzie inne dziedziny mogą formułować swoje idee i postulaty dopiero na podstawie wyników badań dostarczanych przez fizykę.
Tymczasem mamy do czynienia z zarzutami i coraz bardziej obcesowo formułowanymi postulatami odmawiającymi fizyce tej „przewodniej roli”. Zwykle bazą jest sprzeczność między TW i QM.
Też należę do grona osób odmawiających fizyce „przewodniej roli”, jednak swe poglądy opieram na nieco innym ujęciu – na rozważeniu „fizykalności” rzeczywistości. Czyli określenia od którego „miejsca” („momentu”, elementu) można, i w jakim zakresie, określać (badać) zależności będące podstawą formułowania praw fizyki. A także, czy prawa te mają charakter niezmienny, lub w jakim zakresie mogą się zmieniać.
Przy takim określeniu przedmiotu zainteresowania konieczne jest stwierdzenie, czy otaczająca nas rzeczywistość jest niezależnym bytem – bo tylko niezależny byt może mieć stałe cechy (prawa), lub zasady według jakich te prawa mogą się modyfikować.
Druga możliwość – rzeczywistość nie jest niezależnym bytem, ale obowiązujące zasady są w ludzkim zakresie poznawczym stałe (lub prawie stałe), co pozwala na formułowanie statystycznie poprawnych prawideł, jednak z pewną dozą prawdopodobieństwa odstępstw.
Następstwem rozróżnienia jest właśnie określenie, od którego „miejsca” świat jest „fizykalny”. Nawet jednak przy wspólnym określeniu tego „miejsca” przez materialistów i kreacjonistów pozostaje odniesienie metafizyczne.
Mój spór z Eine tyczy kwestii tu ujętych; Eine traktuje odkryte prawa jako pewnik w zakresie wskazanym w polemice u prof. Jadczyka. I jest to jednoznaczny wyróżnik przyjętej opcji. Nie uważam, że kreacjonista może mieć takie zdanie; tak może twierdzić jedynie materialista traktujący świat (rzeczywistość) jako niezależny byt – bo to prowadzi do już „ustabilizowanych” poglądów materialistycznych.
Aby uzasadnić swoje stanowisko chcę się odwołać do źródeł, czyli określenia, czym jest byt.
„{„to on”, „ousia”, „ens” – konkretna, jednostkowa rzecz istniejąca} – w znaczeniu potocznym: coś, co jest, istnieje; także zbiór wszystkich rzeczy, czyli rzeczywistość”.
To terminy z Powszechnej Encyklopedii Filozofii opracowanej przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu. Mam nadzieję, że dla Eine to źródło wiarygodne.
Temat „byt” jest tam opracowany na nieco ponad 40 stronach księgi na tyle dużej, że zapisy są w dwu szpaltach – można twierdzić, że aspekty rozważane są wszechstronnie. Nie będę streszczał tego zapisu – też nie mam cierpliwości do precyzyjnej analizy, którą można porównać tylko do rozważań Stanisława Hellera – a jest tam wiele interesujących tematów traktowanych równolegle.
Chcę tylko zauważyć, że istnieją różnice między ujęciem arystotelesowskim, na które powołuje się Eine, a metafizyką związaną z Księgą Wyjścia, na które to zapisy (biblijne) także Eine często się powołuje.
„W świetle Objawienia biblijnego znajdujemy się w świecie innym, niż go przyjmował Arystoteles. Świat nie jest odwiecznie istniejący własną mocą, lecz jest nieustannie stwarzany i podtrzymywany stwórczą mocą Boga”.
Uzupełnieniem jest moje, wyrażane już wcześniej, przekonanie, że w ciągle mającej miejsce kreacji i odtwarzaniu świata ma też udział człowiek dzięki uzyskanemu darowi jakim jest wolna wola.
Wolna wola jest bowiem nie tylko prawem człowieka do poznawania i „biernego” przeciwstawiania się Bogu, ale także musi być rozumiana jako możliwość tworzenia (współtworzenia) rzeczywistości i praw w niej obowiązujących.
Warto wspomnieć jeszcze o jednym aspekcie bytu; hierarchii bytów.
„Naczelnym sposobem bytowania, niesprzecznym i koniecznym zarazem, jest istnienie samo przez się – istnienie, które jest istotą bytu. Jest nim Absolut, a w języku religii – Bóg. On jest bytem na mocy swej istoty. Jego bytowość jest nieuwarunkowana żadnym czynnikiem zewnętrznym; jest absolutnie niezłożony. Jest bytem sam przez się – ens per se”.
Ten cytowany fragment wyjaśnia, że w żadnym wypadku rzeczywistość nie może być traktowana jako byt niezależny.
Tyle ujęcia filozoficznego.
Dodam tu jeszcze jedno wyjaśnienie; w komentarzu u Eine użyłem określenia „naukowy bełkot”, co spowodowało reakcję. Otóż prowadzone dyskusje często zmieniają zakres rozważań z bardzo szczegółowego na ogólny. W takich przypadkach, przy braku kontroli „tematycznej” , nawet jeśli poszczególni dyskutanci wypowiadają się merytorycznie w swych dziedzinach to całość dyskusji staje się niezrozumiała dla zewnętrznego obserwatora. W tym sensie staje się „naukowym bełkotem”.
Przykro, że Gospodarz bloga nie dostrzegł tego ujęcia.
Realia rzeczywistości
Istnieje istotne rozróżnienie w ujęciu „trwałości” zasad i praw otaczającej nas rzeczywistości. O jednym z przejawów pisałem w notce „Proste równoległe, które mogą być prostopadłe”. Tamta uwaga wskazuje, że również zależności matematyczne nie mogą być traktowane jako niezmienne. Wielce istotne jest bowiem, co traktujemy jako odniesienie.
W zasadzie obecnie, za stabilnie obowiązujące odniesienie, można uznać trójwymiarową przestrzeń i czas.
Już moja sugestia, że takimi odniesieniami winny być jednowymiarowe – przestrzeń, czas i prędkość (ruch, albo energia), wzbudzają nawet u prof. Jadczyka gwałtowny sprzeciw.
Tymczasem brak jednoznacznego ustalenia czym jest wymiar – i aspekty tego pojęcia.
W moim przekonaniu już twierdzenie, że przestrzeń jest trójwymiarowa – jest nadużyciem.
Można twierdzić, że wymiary mają służyć określeniu położenia punktu w przestrzeni. Jeśli zatem wyobrazimy sobie przestrzeń kulistą to każdy punkt wewnątrz tej przestrzeni może zostać określony dwoma wymiarami „kołowymi” – południkowym i równikowym.
Jeśli teraz przyjąć, że nasz układ słoneczny jest co najwyżej punktem (pyłkiem) wewnątrz takiej przestrzeni kulistej to oczywistym jest, że tu mogą obowiązywać z dużą dokładnością przestrzenie kartezjańskie. Ale jest to tylko lokalne przybliżenie.
Wskazana możliwość ma swe implikacje; wymiar kołowy może mieć swój „początek" w dowolnym punkcie na powierzchni kuli. Może występować, jako równouprawniona zasada „prawoskrętności” lub „lewoskrętności”, o także wersje wieszane.
Mało tego. Jest naturalnym istnienie świata „zwierciadlanego”, a „stykiem” tych światów może być każdy punkt na powierzchni kuli.
Wymiary
Jest moim postulatem traktowanie elementów (przestrzeń, czas, ruch) jednowymiarowo, ale jest też faktem, że rzeczywistości nie da się opisać w ten sposób. Być może wymiar (kierunek) jest sposobem określania aspektów elementu; tak rozumianych wymiarów może być wiele. Stąd potrzeba uściślenia.
PS. Niniejsze rozważania, zwłaszcza w drugiej części nie są „końcowymi” ustaleniami; stanowią etap, ważny, na drodze mojego poznania.
PSII. Miało jeszcze być o „biciu bitów”, ale i tak notka nadmiernie się wydłużyła.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie