chinaski chinaski
880
BLOG

Nominacja dla Kopacz - jaka izba taki marszałek.

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 23

Od wielu lat dominuje pogląd, że J. Kaczyński nie potrafi znieść w swym otoczeniu ludzi ambitnych, niezależnych, wybitnych, słowem - partnerów. Niewielu przy tym wymaga od tych, z którymi Kaczyński koegzystować w jednej formacji rzekomo nie umie, przyzwoitości i lojalności. Za dowód na ich nieprzeciętność wystarcza sam fakt postawienia się Prezesowi. Dziś na przykład komentujący (, mam na myśli tych występujących w mass mediach) polityczne szanse ziobrystów, zwracają uwagę na niekwestionowane walory posłów Ziobro, Kurskiego, Kempy, choć jeszcze kilka miesięcy temu drwiono, choćby przy okazji słynnego wystąpienia byłego ministra sprawiedliwości na forum PE, z jego braków w zakresie znajomości języków obcych, obycia za granicą, amatorstwa; przy okazji transmisji z obrad tzw. komisji hazardowej z toporności argumentacji, a nawet wyglądu Beaty Kempy, etc.

Kiedy natomiast dyskusja dotyczy czystek w PO, niewielu zwraca uwagę na to, że partia w ich efekcie traci możliwości twórcze (, nieprzypadkowo Platfusy zaprezentowały swój okrojony program dopiero w końcówce kampanii), zdolność do reform, zmian, świeżość. Wszak KAŻDY Platformers jest z definicji lepszy od reszty stawki: to przecież wyedukowany i wysportowany mieszczuch, bywalec modnych miejsc, osobnik zaradny i przedsiębiorczy. A przecież takie rzeczy, a nie wielkie programy, spory, się dziś tylko liczą; taki jest produkt postępu - polityka XXI w.

Nowy marszałek Sejmu - Ewa Kopacz to polityk i fachowiec mizerny. Jedynym jej atutem (, pomijam ten, o którym był łaskaw wspomnieć - biorąc pod uwagę ów niedostatki, słusznie z resztą - Ludwik Dorn), jest szaleńcze wręcz oddanie szefowi. Ewa Kopacz jest w moim odczuciu niezrównoważona (, nie potrafi panować nad emocjami), oraz kompletnie niewiarygodna (vide: jej kłamstwa w sprawie badania miejsca katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.). To nie jest typ rozjemcy, mediatora, osoby potrafiącej rozładować napięcie, intelektualisty.

Tusk - rzecz jasna - celowo wysunął na jedno z najbardziej prestiżowych stanowisk w państwie taką - bez urazy - miernotę. Nie uczynił przy tym tego tylko z uwagi na chęć domrożenia marszałkowej zamrażalki z opozycyjnymi ustawami (, to nota bene na nikogo nie mógłby liczyć w takim stopniu, jak właśnie na toporną Kopaczową); chodziło o ostentację. Triumfalizm Słońca Peru - oświadczenie skierowane do konkurentów: "mogę wszystko!, nawet gdybym nominował do laski marszałkowskiej konia, kandydatura ta przeszłaby niechybnie przytłaczającą większością głosów". No i upokorzenie Grzesia "zniszczę Cie" Schetynę. Tak oto trampkarz z gdańskiego podwórka "odstrzelił" na oczach milionów zabijakę z twierdzy Breslau. Ośmiesza rywali niczym genialny L. Messi. Sieje postrach, buduje legendę...

Kaczyński wycinał swych "intelektualistów", bo musiał, chciał ocalić partię, zapewnić spójność w ciężkich opozycyjnych latach; Tusk - ponieważ tego pragnął, czerpał satysfakcję. Co stałoby się z PIS, gdyby Kaczyński uległ podszeptom P. Zalewskiego, M. Jurka, J. Kluzik-Rostkowskiej? Bujający w obłokach publicyści "centroprawicowi" (np. nijaki latający ornitolog - on nigdy tak naprawdę politykiem nie był i pewnie nie będzie) twierdzą, że dziś PIS dzierżyłby władzę. Bzdura. Kaczyński straciłby rzecz najcenniejszą - wiarygodność, wierność ideałom, zasadom, a więc spoiwo, które ciągle pozwala mu pozostawać w grze, planować powrót do rządów. Gdyby podzielił się władzą w partii z tymi, którzy okazali się politycznymi zdrajcami (, niektórzy wręcz recydywistami - vide Kluzica), PO rządziłaby sama.

 

Czy Tusk politycznie mordując Zytę Gilowską czy Jana Rokitę ratował partię przed widmem rozłamu? Wątpię. Nie był jedynym, niepodważalnym liderem jak Kaczyński. Pragnął władzy absolutnej, triumfować samodzielnie, jak dziś, kiedy przepycha na najważniejsze stanowiska w państwie  - co tu dużo pisać - nieudacznicę, jednym skinięciem ręki. Można wiele zarzucić liderowi PIS, ale nie to, że w imię podbudowy własnego ego, nominował na najwyższe funkcje kogoś kto się kompletnie nie sprawdził, kto zawiódł. Zarówno M. Jurek, jak i L. Dorn to politycy wybitni, fachowcy, osoby bezsprzecznie predysponowane do pełnienia funkcji szefa izby niższej. O Ewie Kopacz napisać tego nie sposób.

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka