debeściak debeściak
818
BLOG

Dajcie mu znowu prochy!

debeściak debeściak Polityka Obserwuj notkę 28

  

Jarosław Kaczyński: "Winę bezpośrednią ponoszą nasi sąsiedzi. Samolot rozbił się z winy Rosjan"
 
Powtórzenie oraz rozwinięcie tego głupawego twierdzenia wygłoszonego na pisowskim sabacie w Warszawie (posiedzenie Rady Politycznej PIS) można znaleźć w przemówieniu prezesika wygłoszonym w sejmie w dniu 19.01.2010 r. ("Jeżeli chodzi o przyczyny bezpośrednie, leżą one po stronie rosyjskiej"). Poniżej omówienie wszystkich merytorycznych (dotyczących faktów) tez głównego PISiorka. Sprawa wyjątkowo upierdliwa, bo na jedno głupie/kłamliwe zdanie Kaczyńskiego trzeba kilku prostujących, ale co tam…
 
 
 
 
"Ale my się sprowokować nie damy"
 
Powiedział, po czym popłynął potok kłamstwa, pomówień, głupoty i chamstwa:
 
 
 
"Pierwsze 20 stron polskich uwag to jest spis tego, czego nie otrzymaliśmy, więc mowa o tym, że otrzymaliśmy dużo, jest może cokolwiek przesadna"
 
Głupie i kłamliwe, bo:
 
1.   Wbrew temu, co mu się ubzdurało, dwudziestostronicowy spis "czego nie otrzymaliśmy" nie oznacza, że nie otrzymaliśmy dużo. Parafrazując Clintona, logika, głupcze! W rzeczywistości otrzymaliśmy masę materiałów (tylko do połowy sierpnia 11 tomów akt, naczelny prokuratur wojskowy RP gen. Krzysztof Parulski: "Dla polskiego śledztwa (akta te) mają pełnowartościową rangę dowodową. Są dokumentami uwierzytelnionymi, przekazanymi legalnie. Będą mogły być wykorzystane w naszym śledztwie. Jest to ogromny materiał dowodowy").
 
2.   Nie jest to również (tylko) "spis spraw, których nie otrzymaliśmy", są tam również inne dane (poniżej tylko pojedyncze przykłady, jest tego wiele) np.:
 
- informacje, co otrzymano [np. jedna z uwag, a takich jest ich wiele, brzmi: „Jakie uprawnienia do kierowania lotami, jako kierownik strefy wizualnego kontaktu (...) - Otrzymano we wrześniu 2010 r." (str. 14)];
 
- zapytania niepotrzebne [są takie "uwagi"-prośby o dostarczenie danych już dostępnych "Depesze METAR z lotnisk Moskawa-Wnukowo, Mińsk i Witebsk w dniu 10.04.2010 r. - Były dotępne w systemie AFTN" (str. 25)];
 
- informacje o otrzymaniu kopii zamiast oryginałów - uwagi o tyle idiotyczne, że oryginały są dowodami w sprawach toczących się w Rosji i nie mogą być przekazane (str. 5);
 
- prośby o nie przekazaniu dokumentów, których w ogóle nie ma [prośby o dostarczenie "Ekspertyzy (opinie, wyniki analiz) odnoszące się do działania załogi w krytycznej chwili lotu"] podczas, gdy Rosjanie zrobili tylko analizę działań kapitana ["Otrzymano - analiza działań dowódcy statku powietrznego" (str. 25];
 
- wnioski bezprzedmiotowe ["Wniosek o: Przekazanie zapisów z rejestratora samolotu Ił-76, który wykonał dwa nieudane podejścia do przed lądowaniem samolotu Tu-154M. - Przekazano informację, że wszystkie dane dotyczące lotu samolotu Ił-76 nie zostaną udostępnione stronie polskiej ponieważ nie mają związku z zaistnieniem katastrofy samolotu Tu-154M nr 101" (str. 18)];
 
- wnioski pozytywnie rozpatrzone ["Wnioskujemy o przeprowadzenie sprawdzenia taśmy rejestratora MARS w obu kierunkach zapisu. - Wykonano sprawdzenie w siedzibie MAK - wrzesień" (str. 10)];
 
- wnioski/pytania zdublowana [uwaga dot. 25,05,2010 r.: "Ponowienie prośby o przedstawienie dokumentów nie otrzymanych do dnia 13.05.201 r. (...) Prośba o przedstawienie pisemnej odpowiedzi o przyczynach nieudostępnienia...” (str. 10)];
 
-oraz inne informacje nie będące tym, o czym mówił Kaczyński.
 
Polskie uwagi tu:
 
 
 
"Te dokumenty, o których mowa od wczoraj, miały być rzekomo przegrane prywatnie przez pana Klicha. Panie premierze, pan jest premierem, ja nim byłem – daję przynajmniej 95%, że one są z innych źródeł."
 
Ewidentne kłamstwo. Źródło pochodzenia zapisów rozmów z wieży kontrolnej jest następujące: bezpośrednio po katastrofie, na wieży kontrolnej, w czasie oficjalnych czynności, obecni tam Polacy zgrali dane ze szpulowego magnetofonu na posiadanego laptopa a potem przekazali je Rosjanom. A więc nie można mówić o prywatnym nagraniu Klicha a sugestie o szpiegowskim sposobie zdobycia informacji świadczą jedynie o mentalności indywiduum wypowiadającego te brednie.
 
 
 
"niszczenie wraku"
 
Tygodniami, jeśli nie miesiącami, PISiory i ich medialne przydupaski wyły o "niezabezpieczonych szczątkach samolotu". Gdy wreszcie naciskani Rosjanie zebrali szczątki w jednym miejscu i w tym celu (przetransportowania) pocięli większe części oraz nakryli je brezentem, rozlega się PISowski ryk "niszczenie wraku/dowodów". Ryk o tyle głupawy, że wrak został już zbadany i do dalszego wyjaśniania katastrofy jest całkowicie zbędny.
Ergo: nie było żadnego niszczenia, tylko przenoszenie do jednego miejsca szczątków nie mających już żadnej wartości dowodowej.
 
 
Na podstawie tych głupich i kłamliwych twierdzeń, Kaczyński raczył był wyciągnąć sobie zdupny wniosek (na podstawie fałszywych przesłanek, nie można wyciągnąć prawdziwego wniosku - znowu: logika, głupcze!): "Krótko mówiąc, był pan łaskaw tutaj abstrahować i od tego wszystkiego, o czym była mowa w mediach, co opisywano, od tego wszystkiego, co widzieliśmy (...) i od wszystkich faktów, które są powszechnie znane, jeśli chodzi o sposób prowadzenia czy raczej nieprowadzenia dochodzeń przez Rosja". Czyli standardowe u PISiorków: „i nikt nam nie wmówi, że białe jest białe…”.
 
 
 
"te wszystkie zostawiane części zwłok (...) różnego rodzaju inne przedmioty."
 
Kolejne brednie w rodzaju GuPolowej sensacji "po kilkunastu godzinach znaleziono krwawiącą rękę". A te "różnego rodzaju inne przedmioty" to już w ogóle skandal i poruta, a o co mu chodzi, należy zapytać psychiatrów :)
 
 
 
"Przecież w tych sprawach są pewne reguły europejskie; jesteśmy państwem Unii Europejskiej. Niedawno było rozporządzenie w tej sprawie (...) Żaden z tych wymogów nie został spełniony"
 
Genialny i wielki ignorant z niego:
1.   rozporządzenie weszło w życie w grudniu ub. roku, więc nie mogło dotyczyć badań wcześniejszych;
2.   jest to prawo unijne, wewnętrzne, więc nie dotyczy Rosji;
3.   prawo to dotyczy badania wypadków lotnictwa cywilnego, więc nie dotyczy katastrofy samolotu państwowego pod Smoleńskiem;
4.   w zakresie badania wypadków lotniczych już wcześniej obowiązywały dyrektywy (80/1266/EWG, 94/56/WE) i na tą ostatnią powinien się powoływać Kaczyński - jeśli już;
5.   kłamstwem jest, że żadnych wymogów nie spełniono (np. zasada, że bada państwo, na którym terenie wydarzyło się zdarzenie).
 
 
 
"Pan używa określenia: nasze uzupełnienia do raportu rozszerzają go i wzbogacają. Otóż to jest określenie całkowicie błędne, w ramach tego realizmu politycznego. One ten raport całkowicie, w 100%, dezawuują"
 
Kłamstwo. Żadna z uwag nie podważa wniosków Raportu MAK. Wręcz przeciwnie, polscy specjaliści (współ)badający przyczyny katastrofy zgadzają się z nimi. I premier Donald Tusk doskonale wie o czym mówi: o rozszerzeniu raportu a nie o jego podważeniu.
W dalszej części swojego wystąpienia Kłamczyński rozwija tą myśl tak:
 
 
 
"W świetle tego, co dzisiaj wiemy..."
 
Czyli pierdu-pierdu na wstępie.
 
 
 
"...załoga samolotu – nie były do tego potrzebne żadne naciski –..."
 
Załoga działała pod presją psychologiczną (trzeba lądować, obecność Błasika). Zostało to wykazane w Raporcie MAK (specjalistyczne opinie psychologiczne, także polskie) i nie jest podważane przez polską stronę (badających przyczyny katastrofy). Będzie to jeszcze bardziej oczywiste po opublikowaniu polskich stenogramów rozmów w kokpicie (przecieki do tvn24).
Można zrozumieć, że Kaczyński podważa tą oczywistość, wszak presję tą wywierał (pośrednio) braciszek (i jego otoczenie) i bezpośrednio pijany generał, protegowany prezia.
 
 
 
"...nieinformowana o rzeczywistym stanie rzeczy..."
 
Kłamstwo. Załoga świetnie się orientowała jaka była pogoda. Była o tym informowana (zarówno przez wieżę jak i przez załogę Jak-40) i sama się przekonała na własne oczy podczas próby lądowania. A bezpośrednią przyczyną katastrofy było właśnie nieodpowiednie działanie załogi/dowódcy w odniesieniu do pogody.
 
 
 
"…podjęła normalną, przewidzianą w rutynie tego rodzaju sytuacji, można tak powiedzieć, tego rodzaju działań, procedurę schodzenia do wysokości decyzji"
 
Kłamstwo podwójne.
 
1.   Pogoda była poniżej minimów dla lotniska/samolotu/załogi i nawet nie mieli prawa schodzić na wysokość decyzji (element procedury lądowania).
 
2.   Ponadto, całkiem świadomie, zeszli o wiele niżej niż 120/100 metrów (do 20!). Brednie o "odchodzeniu na 100 metrach" opisałem tu:
 
 
 
"Tyle, że po drodze została radykalnie wprowadzona w błąd, nieostrzeżona, i to była przyczyna wypadku."
 
Znowu kłamstwa.
Brednie o "wprowadzeniu w błąd" i "nieostrzeżeniu" omawiałem tu:
 
 
 
Przyczyna wypadku została już bezspornie(!) ustalona i jest nią: nie odejście, w takich warunkach pogodowych, przez działającą pod presją psychologiczną (trzeba lądować, obecność Błasika) załogę/dowódcę polskiego samolotu Tu-154 na zapasowe lotnisko. Koniec kropka.
I znowu. Można zrozumieć, że Kaczyński podważa tą oczywistość, wszak presję tą wywierał (pośrednio) braciszek (i jego otoczenie) i bezpośrednio pijany generał, protegowany prezia ale nie usprawiedliwia to kłamstwa i głupoty.
 
 
 
I tak dochodzimy do kaczego kłamstwa kłamstw:
 
"Jeżeli chodzi o przyczyny bezpośrednie, leżą one po stronie rosyjskiej"
 
 
 
cdn
 
 
Wystąpienie Kłamczyńskiego:
 
debeściak
O mnie debeściak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka