debeściak debeściak
2749
BLOG

Jak Błasik z Kaczyńskim psuli Siły Powietrzne

debeściak debeściak Polityka Obserwuj notkę 62

  

Protegowany prezydenta generał Andrzej Błasik robił z sił powietrznych to, co sam Kaczyński z urzędu prezydenckiego i kancelarii: niekompetentną i nieodpowiedzialną zbieraninę działającą na wariackich papierach... Minister Klich, który chciał wywalić Błasika na zbity pysk po katastrofie samolotu CASA ale nie mógł tego zrobić, bo generał był chroniony przez Kaczyńskiego.
 
Brak jakichkolwiek sukcesów, ciągłe wtopy (dyspepsja, Bal Prezydencki czy "zamach"na granicy Gruzińsko-osetyjskiej), nieustająca żenada oraz ośmieszanie urzędu prezydenta i prezydentury (dyspepsja, Bal Prezydencki, na który nikt nie chce przyjechać, wpychanie się na szczyty międzynarodowe czy "zamach" na granicy gruzińsko-osetyjskiej) przez Lecha Kaczyńskiego jest powszechnie znana z mediów, a oto co wyprawiał generał Błasik.
 
 
 
Parodia pt. loty inspektorskie…
 
"...to niebywałe kuriozum wskazujące na degrengoladę Sił Powietrznych. Według przepisów obowiązujących przed nastaniem Błasika lot inspektorski mogła odbywać osoba mająca uprawnienia instruktorskie na samolot, do którego się załadowała. Sęk w tym, że 27 kwietnia 2009 generał zmienił te regulacje za pomocą "wytycznych dc realizacji lotów inspektorskich". Żołnierze zawodowi zajmujący stanowiska służbowe przewidziane dla personelu latającego oznaczone dodatkową specjalnością instruktor-pilot w Dowództwie Operacyjnym, Sztabie Generalnym WP oraz Inspektoracie MON ds. Bezpieczeństwa Lotów mogą realizować loty (inspektorskie) na statkach powietrznych będących na wyposażeniu lotnictwa wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP - czytamy w dokumencie. Oznacza to, że wierchuszka - w tym dowódca sił powietrznych - może wsiąść na pokład dowolnego samolotu wojskowego, by kontrolować i szkolić załogę. Przepis ten spotkał się z wielkim uznaniem sztabowców - dzięki niemu gryzipiórki mogą sobie kręcić naloty (...) wytyczne Błasika doprowadziły do paranoi. Oto oficer z uprawnieniami na Antka, "dziecinnego" samolotu transportowego, może wsiąść do EFA, by - nie mając bladego pojęcia o pilotażu takiej maszyny - kontrolować pilota! Z pewnością tego typu loty inspektorskie nie służą poprawie bezpieczeństwa w lotnictwie. Za to korzyści osiągają oficerowie sztabowi. To niekwestionowany wkład gen. Błasika w poprawę bezpieczeństwa lotów"
 
 
Generał Błasik…
 
"...aby otrzymać dodatek lotny, czyli gratyfikację pieniężną za latanie, lotnik musi spędzić w powietrzu co najmniej 40 godzin. Bój idzie o niemałe pieniądze. W przypadku generała w grę wchodziły bowiem 3 tys. miesięcznie oraz dodatkowa wypłata w wysokości 14 tys. zł. Problem w tym, że dowódca sił powietrznych nie miał wiele okazji, żeby swoje wylatać. Na szczęście mógł wykonywać loty inspektorskie, które wliczane są do nalotu. Przy czym musiał się starać, żeby wyrobić nalot przed pójściem za wielką wodę, gdyż wysokość uposażenia, jakie otrzymywałby na nowym stanowisku w NATO, zależała od wysokości ostatniego wynagrodzenia na starym stolcu"
 
"...wielokrotnie wykorzystywał możliwość nabijania nalotu. Wszak po co tracić czas na rolę biernego pasażera, skoro konieczność odbycia podróży można połączyć z wyrabianiem limitu? Od stycznia do końca marca 2010 Błasik, by nakręcić sobie nalot, wielokrotnie przylatywał do 31. Bazy Lotniczej w Poznaniu (...) O to, jaki status miał Andrzej Błasik podczas lotu do Smoleńska, zapytaliśmy pułkownika Edmunda Klicha oraz ministra Jerzego Millera, przewodniczącego komisji badającej wypadek "tutki". W obu przypadkach odmówiono udzielenia informacji.”
 
 
Jak to wyglądało w praktyce:
 
"...26 marca 2010, a więc tuż przed katastrofą smoleńską, nakręcający nalot Błasik odbywał lot inspektorski na pokładzie Jaka-40. Maszyna, jak nie trudno się domyślić, leciała do Poznania, do ukochanej 31. bazy. Nad lotniskiem weszła w strefę intensywnego oblodzenia oraz gwałtownych opadów śniegu. Widzialność: poniżej wszelkich minimów (...) Ponieważ pilot nic nie widział, a postępujące oblodzenie samolotu groziło katastrofą, postanowił polecieć na lotnisko zapasowe. Tylko że z rozsądnego postanowienia gówno wyszło, bo generał Błasik zmusił go do lądowania. Jak-40 z trudem przyziemił i wypierdolił poza pas. Pilot był wkurwiony i blady jak ściana, bo od tragedii byli o mały włos. Generał Błasik z dumą przyjął meldunek oczekujących na płycie dowódców bazy i 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Wszyscy udawali, że się nic nie stało"
"Błasik doprowadził do zdarzenia lotniczego, które zagroziło bezpieczeństwu lotów i powinno być przedmiotem badania specjalnej komisji"
 
 
Mataczenia debeściaków...
 
"...w styczniu 2009, inspektor ds. bezpieczeństwa lotów z 31. Bazy Lotniczej w Poznaniu złożył frapujący meldunek ministrowi Klichowi. Przedstawił w nim mianowicie dwa incydenty, do których doszło podczas lotów w Poznaniu. (...) Pierwszy miał miejsce w lutym 2008. Lecący F-16 pilot woził się z zamiarem wylądowania, ale ze względu na mgłę chciał odlecieć na lotniskowe zapasowe, widzialność w poziomie wynosiła 1500 metrów, a on miał uprawnienia do lądowania przy widoczności 2400. Wtedy stało się coś zdumiewającego - pilot operacyjny lotów polecił kontrolerowi z wieży, żeby ten, wprowadzając w błąd oficera z EFA, poinformował go, że warunki się poprawiły, widzialność wynosi 2400 i może siadać. Cudem usiadł. Do drugiego incydentu doszło w styczniu 2009. Do lądowania sposobiło się kilka "efek" w warunkach silnego oblodzenia i widoczności poniżej minimum. Samoloty natychmiast powinny odlecieć na lotnisko zapasowe, ale oficer operacyjny lotów uparł się, żeby je posadzić. W rezultacie kilkakrotnie podchodziły do lądowania, aż zaczęło im brakować paliwa. Maszyny na oparach lądowały więc na lotnisku w Powidzu, choć w ogóle nie miało ono uprawnień do przyjmowania takich samolotów. Było to naruszenie wszelkich zasad i procedur"
 
"Oba zdarzenia nieomal zakończyły się dramatem, ale poza inspektorem ds. bezpieczeństwa lotów, zresztą jednym z pierwszych w Polsce przeszkolonych na EFY pilotów, który jako się rzekło spłodził meldunek, nikt się nimi nie przejął (…)przyniósł zgoła nieoczekiwane skutki. Bo, owszem, przybycie do Poznania zapowiedziały wysokie komisje z MON oraz z Sił Powietrznych, ale na kilka dni przed godziną "W" autora meldunku dowództwo postanowiło wysłać na urlop. Nie zgodził się, co potraktowano jako niewykonanie rozkazu. A co za tym idzie, powiadomiono prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Tym samym po raz pierwszy w historii zdarzyło się, żeby żołnierza posądzono o odmowę wykonania rozkazu polegającego na tym, że pełnił swoje obowiązki służbowe i nie chciał zniknąć na urlopie"
 
 
Czy to czegoś nie przypomina? Podróż do Gruzji?
 
 
 
 
Więcej:
 
 
 
 
 
 
Takie zachowanie (ostatni akapit) uprawdopodabnia ten oto scenariusz
 
Smoleńsk - możliwa historia alternatywna
 
Załóżmy, że dowódca załogi Arkadiusz Protasiuk nie ulega presji prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenia a zwłaszcza pijanego gen. Błasika. Nawet takiej:
"Prezydent wszedł do kabiny załogi i zapytał: panowie, kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych? Odpowiedziałem: Pan, Panie Prezydencie. To proszę wykonać polecenie i lecieć do Tbilisi - powiedział Prezydent i wyszedł, nie czekając na żadne wyjaśnienia".
 
I nie podejmuje próby lądowania lub odchodzi na 120/100 metrach nie widząc lotniska, odlatuje na lotnisko zapasowe.
 
 
 
Historia alternatywna
 
 
Prezydent Lech Kaczyński spóźnia się na obchody rocznicy mordu katyńskiego (ten prezydent zawsze się spóźnia, na lotnisko się spóźnił a i do Gruzji też się spóźnił, dotarł gdy Sarkozy ustalił porozumienie kończące konflikt rosyjsko-gruziński). A dalej już z górki na PISpazurki:
 
- Lech Kaczyński do dziennikarzy o pilocie: „Jeśli ktoś decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy.”
 
- Karol Karski: "Żołnierz ten przyniósł wstyd Państwu Polskiemu oraz jego Siłom Zbrojnym. Wykazał się tchórzostwem...";
 
- Przemysław Gosiewski: "Czy Minister (…)będzie premiował w przyszłości przypadki niesubordynacji, tchórzostwa i odmawiania wykonywania rozkazów?";
 
- groźby prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec Protasiuka: „Jeszcze się policzymy” po zakończonym locie.
 
- nasyłanie na pilota prokuratury: 25 sierpnia 2008 r., poseł PiS Karol Karski złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kapitana samolotu, który "odmówił wykonania rozkazu";
 
- interpelacja Przemysława Gosiewskiego do szefa MON: "Czy Minister, podejmując decyzję o odznaczeniu, chciał pokazać, iż będzie premiował w przyszłości przypadki niesubordynacji, tchórzostwa i odmawiania wykonywania rozkazów?";
 
- złamanie kariery zawodowej Arkadiusza Protasiuka (lata już tylko jako pomocniczy na Jak-ach).
 
 
 
 
Niczego nie wymyśliłem.
 
Przytoczyłem zachowania PISiorów w analogicznej sytuacji „odmowy wykonania rozkazu” prezia.
 
 
 
 
 
Zachowania PISowców po "incydencie gruzińskim" opisała dokładnie Gazeta Wyborcza:
http://wyborcza.pl/1,75478,7808706,Incydent_gruzinski.html
 
 
 
debeściak
O mnie debeściak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka