Dubitacjusz Szczeciński Dubitacjusz Szczeciński
84
BLOG

Czy prawica powinna zacisnąć zęby i zagłosować na Trzaskowskiego?

Dubitacjusz Szczeciński Dubitacjusz Szczeciński Polityka Obserwuj notkę 2

Pod odpadnięciu w I turze wyłonionego w konfederacyjnych prawyborach Krzysztofa Bosaka (a także prawicowych kandydatów spoza Konfederacji), są trzy możliwości
 - zostać w domu (lub oddać głos nieważny)
 - zagłosować na Andrzeja Dudę
 - zagłosować na Rafała Trzaskowskiego.
Zbędnych rozterek nie mają ci, którzy uważają któregoś z tej pary za dobrego kandydata, więc nie muszą czytać dalej. Problem dotyka tych, którzy obu uważają za złych kandydatów. Jakie można przyjąć kryteria wyboru:
 - pójście za wskazaniem osoby uznawanej za autorytet
 - wybór wg tożsamościowych stereotypów
 - przewidywana ocena szkód (de facto mniejszego zła)
 - wybór taktyczny z uwagi na dalszy rozwój sytuacji politycznej
 - rozliczenie przeszłych dokonań rządów PiSu i prezydentury Andrzeja Dudy.

Wujkowie Dobre Rady

Uważam, że obywatel powinien decydować samodzielnie. Należy być świadomym własnych ograniczeń w postrzeganiu rzeczywistości i warto wysłuchać zdania innych osób. Jednak decydować powinna jakość argumentów, a nie to, kto je wypowiada.
W każdym razie na rolę zawiadowcy nie zdecydowała się Rada Liderów Konfederacja pisząc w oświadczeniu W drugiej turze wyborów prezydenckich Konfederacja zachęca swoich sympatyków do głosowania zgodnego z własnym sumieniem i rozumem.

Część jak JKM otwarcie mówi, że nie pójdzie głosować w II turze. Inni mówią o wyborze między dżumą a cholerą, ale trzymają się wewnętrznych ustaleń. Zaskakuje Stanisław Michalkiewicz namawiający do demonstracyjnego oddania głosu nieważnego, ponieważ wcześniej taktycznie wspierał PiS jako siłę rozbijającą stary układ.
Przy tym trzeba zauważyć, że ze strony „maszerujących” padają wskazania na Andrzeja Dudę. Damian Kita ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości wziął udział w „oddolnej akcji patriotów” #MimowszystkoDuda.  Również wypowiedzi szefa Rot MN Robert Bąkiewicza nie pozostawiają wątpliwości. Maszerujący mają złe doświadczenia z działaniami policji oraz prowokacjami podczas Marszu Niepodległości. Przy nieznanym kierunku politycznego dryfu Rot MN warto odnotować, że Konfederacja zakłada Kluby.

Generalnie więcej postaci występujących po prawej strony wybiera Dudę. W ostatniej chwili zrobił to dr Bawer Aondo-Akaa (niepełnosprawny działacz antyaborcyjny) oraz ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (znany ze starań o upamiętnienie ludobójstwo wołyńskie, ale też walki z lawendową mafią). Jeśli ktoś potrzebuje dłuższej listy osób okołoprawicowych to niedawno pojawił się  https://wpolityce.pl/polityka/508365-apel-wyborczy-srodowisk-niepodleglosciowych-i-narodowych    Apel wyborczy środowisk niepodległościowych, narodowych i chrześcijańskich: Obóz patriotyczny musi zjednoczyć siły przy prezydencie, który pod cytatem z Dmowskiego zawiera wezwanie do głosowania na piłsudczyznę. Wśród sygnatariuszy można znaleźć paru ludzi, którzy od dawna pracują nad tym, aby pod szyldem endeckim sprzedawać tradycję romantyczno-piłsudczykowską. Warto zapamiętać „autorytety” prawicy, które obstawiają środowiska narodowe, konserwatywne i wolnościowe, by przed wyborami krzyknąć „pogadaliście chłopcy o ideach, to teraz karnie marsz głosować jak prezes Kaczyński rozkaże”. Od aktualnych decyzji wyborczych gorsze jest sprowadzanie przez tych ludzi idei narodowej na manowce sfery symbolicznej: marsze, ordery, obchody, państwowy instytut.

Z kolei publicyści z bliskich mi po linii endeckiego realizmu „Myśl Polska” i konserwatyzm.pl sugerują absencję wyborczą lub głosowanie na Trzaskowskiego. Argumenty odnoszą się do kwestii praworządności i patologii niekontrolowanej władzy nomenklaturowej.

Wybór tożsamościowy 

Dlaczego duopol PO-PiS jest tak trwały? D. Tusk i J. Kaczyński może są wybitnymi graczami na polskiej scenie, ale zasadniczo formacje operują dość prymitywnym przekazem. Sukces formuły dupolu wziął się z tego, że propagandowe przekazy wpasowały się w dwa powszechne rodzaje autoidentyfikacji Polaków: jako postępowych Europejczyków i polskich patriotów. Wytworzono mechanizm psychologiczny, że jest się lepszym od tych „drugich”, rzecz jasna, po udowodnieniu swojej przynależności do właściwej grupy.  Paradoks polega na tym, że obie strony nie za bardzo mają okazję praktycznie wyrazić swoją tożsamość poza wyborem kanału telewizyjnego i władzy politycznej.

Stanisław Michalkiewicz w tekście http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4735 Trzecie wyjście z 10 lipca 2020 wyjaśnia mechanizm szantażu moralnego.

 Więc teraz obydwaj kandydaci walczą o głosy, przy czym można zauważyć dwa odmienne sposoby. Pan Trzaskowski zachwala swoją „nowoczesność”, podczas gdy pan prezydent Duda – swój patriotyzm. Sprzyja to moralnemu szantażowi z jednej i z drugiej strony; kto odmawia poparcia panu Trzaskowskiemu, jest zapyziałym ćwokiem, kto wie, czy nie faszystą, którego ludzie przyzwoici powinni się wstydzić, a kto ma wątpliwości, czy poprzeć pana prezydenta Dudę, ten jest zdrajcą polskiego narodu, niegodnym, by nosiła go prastara polska ziemia. Taki szantaż moralny jest niezwykle skuteczny i w jednym i w drugim przypadku. Snobujący się na „nowoczesność” i „europejskość” absolwenci wyższych szkół gotowania na gazie i pierwszomajowych akademii, jak ognia boją się zdekonspirowania, że są tylko snobami (snob, to wyraz pochodzący ze zbitki dwóch łacińskich słów: sine nobilitate, to znaczy – bez szlachetności), więc dla nowoczesności zrobią wszystko. Z kolei patrioci jak ognia boją się oskarżenia o zdradę ze strony samozwańczych rewidentów cnoty i gotowi są na wszystko, byle tylko nie narazić się płomiennym dzierżawcom monopolu na patriotyzm. W tej sytuacji jedni i drudzy mają dwa wyjścia; zacisnąć zęby głosować albo na jednego, albo na drugiego, wybierając w ten sposób między dżumą a tyfusem.

Problem polega na tym, że wybór tożsamościowy pomaga poprawić sobie samopoczucie, ale niekoniecznie zmienia rzeczywistość. Przykładowo niezależnie od stosowanej na użytek wewnętrzny patriotycznej czy europejskiej retoryki siedzimy w Unii Europejskiej i wdrażamy unijne prawo. Należy odłożyć emocje na bok i oddzielić propagandę od rzeczywistości.

Głosowanie taktyczne

W audycji https://www.youtube.com/watch?v=NLvoTeSj7ME "Między młotem a kowadłem" - przed II turą wyborów prezydenckich - debata wokół dylematów wyborczych na kanale CEPolska prof. Adam Wielomski (konserwatyzm.pl) i Wojciech Dobrzyński (Narodowy Instytut Studiów Strategicznych) zastanawiają się m.in. nad skutkami politycznymi wyboru Dudy lub Trzaskowskiego.

  • Adam Wielomski uważa, że POPiS może upaść razem, tj. muszą się jednocześnie skompromitować obie strony (tj. obie siły powinny podzielić się władzą).
  • Wojciech Dobrzyński uważa Platforma już jest skompromitowana, więc trzeba dać pełnię władzy PiSowi, aby on się sam skompromitował.

Jeśli do osiągnięcia tego samego celu, proponuje się dwie przeciwne taktyki, to można podejrzewać, że co najmniej jedna do niego nie doprowadzi. W kontrze do poglądów Wojciecha Dobrzyńskiego można zauważyć, że przez 5 lat rządów Platformy PiS nie upadł, a i Platforma się nie skończyła podczas PiSowskiej pięciolatki.
Kłopot w tym, że obie taktyki mogą nie prowadzić do obalenia POPiSu. Ten układ jest zbyt wygodny dla obu stron.

Wielu twierdzi, że J. Kaczyński umyślnie pomógł Platformie pozwalając na wymianę pani Kidawy-Błońskiej. Można wręcz snuć teorie spiskowe, że Kaczyński wolałby pozbyć się odpowiedzialności za państwo na czas kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią. Do tego celu prezydent Trzaskowski PiSowi byłby bardziej użyteczny.

Sam mam ten problem, że w II turze wyborów prezydenckich dwukrotnie głosowałem taktycznie:

  • W 2005 r.  byłem przekonany, że powstanie rząd PO-PiS, w którym większość będzie miała proniemiecka Platforma, więc taktycznie lepiej poprzeć Lecha Kaczynskiego dla równoważenia PO.
  • W 2015 r. byłem przekonany, że PiS wprawdzie będzie największą partią sejmową, ale powstanie wielka koalicja PO-PSL-Lewica, więc lepiej mieć opozycyjnego prezydenta Dudę.

Jak łatwo zauważyć obie moje kalkulacje "wzięły w łeb". W 2005 r. PiS uzyskał więcej głosów niż PO, ich rząd nie powstał, za to zostały wycięte dwie antysystemowe partie Samoobrona i LPR. Z kolei w 2015 r. Lewicy jakimś cudem udało się nie wejść do Sejmu, a PiS uzyskał większość sejmową. W efekcie kolejne lata zgrzytałem zębami oglądając wyczyny prezydentów Kaczyńskiego i Dudy, ponieważ przyłożyłem do nich rękę. Z tego punktu widzenia miłą odmianą były lata 2010-15, gdy zrezygnowałem z wyboru w II turze. Stąd nauka, żeby z dystansem podchodzić do własnych zdolności profetycznych, bo rzeczywistość potrafi zaskoczyć.


Mniejsze zło, czyli kto mniej zaszkodzi

Przede wszystkim prezydent ma ograniczone kompetencje, więc wszystkie histeryczne głosy o nadchodzącej apokalipsie i końcu Polski można wyrzucić do kosza. Jest kwestia weta jako takiego, którą zostawiam na sam koniec.

Najważniejsze zagadnienia.

  • Integracja unijna. Ostatnie kilka lat utknęła, bo Unia musiała się zajmować BREXITem. Nie wiadomo, jak się potoczy następne 5 lat. 
  • Migranci. Niekwestionowaną zasługą PiS jest zatrzymanie relokacji z zachodu. Rzecz w tym, że migracja płynie ze wschodu, i nie chodzi tylko o Ukraińców, ale o plany ściągania pracowników z Azji Centralnej.
  • LGBT. Rzecz w tym, że ideologia LGBT idzie przez instytucje niezależnie od tego, czy 5 lat rządził Komorowski z PO, czy Duda z PiSem. Zaś na jej zwalczanie nie pozwolą ani sojusznicy europejscy, ani transatlantyccy.
  • 447. PiS geopolitycznie wisi na łasce amerykańskiej, więc można oczekiwać, że będzie bardziej podatny na naciski z Waszyngtonu. Teoretycznie frakcja oparta o patronów europejskich mogłaby ryzykować pogorszenie relacji z USA. Wbrew pozorom to nie są orientacje zero-jedynkowe. PiS nie zrezygnuje z Unii, a Platforma nie zrezygnuje z USA.
  • Geopolityka. Jak widać zależą od niej bulwersujące prawicę kwestie 447 i LGBT. O ile czynnik europejski jest znany, o tyle trzeba pamiętać, że USA jest niepewne z uwagi na wynik wyborów. Administracja Bidena może postępowo naciskać w sprawie LGBT i być bardziej zdeterminowana ws. roszczeń.
  • Praworządność. Różnicę ładnie wskazali Adam Wielomski i Mateusz Piskorski we wspomnianej debacie. PO może wprowadzić prawo, które uderzy w prawicę. W przypadku PiS mamy zagrożenia łamania niezawisłości sędziowskiej i działania pozasądowe.

Wybór jest nieoczywisty, zależnie od priorytetów nadawanych kolejnym punktom. A i tak wiele zależy nie od Polski, a od determinacji podmiotów zewnętrznych (USA, UE).


  Rozliczenie PiS

A może zamiast pisać na piasku scenariusze na przyszłość, rozliczyć przeszłość. Dla mnie dyskwalifikujące prezydenta Dudę były
 - powołanie dublerów w miejsce trzech sędziów,  poprawnie wybranych podczas sejmu z większością  PO-PSL
 - ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, zanim sąd ocenił jego działania
 - "długopisowy" wkład w niszczenia niezawisłości sądów
 - demoralizacja wyborców przekupstwem socjalnym, które może pociągnąć państwo w dół podczas kryzysu

Na portalu konserwatyzm.pl system władzy ostatnich pięciu lat świetnie opisał Dawid Bunikowski w tekście Ograniczyć władzę Kaczyńskiego (pokonując Dudę), którego lekturę polecam.  Muszę się wnieść zastrzeżenia do konkluzji:

Głos na Dudę to głos na system władzy Kaczyńskiego. Głos na oponenta, w tym przypadku Trzaskowskiego, to głos na ograniczenie władzy Kaczyńskiego. Duda jest tylko elementem systemu władzy Kaczyńskiego. (...) Zagłosujemy za kontynuacją obecnego stanu rzeczy w systemie władzy Kaczyńskiego albo przeciw kontynuacji. Osobiście, tylko ze względu na politykę ustrojową, politykę społeczną, politykę fiskalną, politykę zagraniczną oraz estetykę życia publicznego (nepotyzm, arogancja, niska kultura prawna i polityczna), jestem przeciw władzy Kaczyńskiego i monopolowi PiS.

Rzecz tyczy weta. PiS zredukował Sejm do roli maszynki do głosowania, a na specjalne życzenie wybrane ustawy są przepychane w trybie ekspresowym bez namysłu i dyskusji. Z tego względu Rafał Trzaskowski jest lepszym wyborem, ale nie jest pewne, czy Duda w drugiej kadencji będzie chciał być tylko elementem systemu władzy Kaczyńskiego.

Autor zapomniał o konsekwencjach ograniczenia sprawowania urzędu prezydenta przez dwie kadencje. Podczas pierwszej kadencji Andrzej Duda musiał być długopisem Prezesem, bo potrzebował PiSowskiego apartu władzy i mediów do uzyskania reelekcji. Podczas drugiej kadencji już nie będzie potrzebować PiSu. Wprawdzie Andrzej Duda na wiecach jest kreowany na twardego PiSowca, ale przed 2015 r. był dość nijakim urzędnikiem z trzeciego PiSowskiego szeregu. Miał za sobą epizod w Unii Wolności, a nie jakąś prawicową formację. Kto wie, być może "Adrian" będzie się chciał odegrać na Prezesie za wzywanie na dywanik, sprawę Kurskiego i inne upokorzenia. Możliwy jest scenariusz, że nie Trzaskowski, ale Duda będzie sypał piach w szprychy PiSowskiej maszyny. Niestety, nawet w takim scenariuszu nie byłby to piach narodowy, konserwatywny, czy wolnorynkowy.


umiarkowany nacjonalista

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka