Kapliczka w Solarni
Kapliczka w Solarni
eska eska
3268
BLOG

Krzyż i nienawiść

eska eska Polityka Obserwuj notkę 115

 

 

Państwo Piechulik z Solarni byli bardzo zamożni, posiadali przed wojną dużą smolarnię. Mieli dwoje dzieci – syna i córkę.  25 lipca 1921 roku do córki szedł w odwiedziny jej narzeczony, Wacław Wydra. W ostatniej chwili dostrzegł mierzącego doń z karabinu przywódcę powstania z Solarni. Padły strzały, Wacław zdążył się ukryć w domu narzeczonej. Niestety, od tych strzałów zginęły dwie młode mieszkanki wsi, całkiem przypadkowo stojące w pobliżu. Zabójca ukrył się w Rybniku, co się z nim potem stało, nie wiadomo. Nie wiadomo też, dlaczego strzelał. Na miejscu śmierci młodych kobiet została ufundowana przez rodzinę Piechulików kaplica, która jest na zdjęciu powyżej.

Niewyjaśnione powody, przypadkowa, nagła śmierć dwóch młodych dziewczyn, dziwna tragedia, rzecz, która nie powinna się zdarzyć, która nie mieści się w normalnym porządku rzeczy, która rodzi pytania, na które nie ma odpowiedzi.

Takie pytania jątrzą, zaburzają wzajemne stosunki – to jest furtka, przez którą nagle wkracza do świata zwykłych ludzi złość i nienawiść.

Jak reagują ludzie, z których niezawinionej przyczyny ta tragedia się wydarzyła? Prawie natychmiast po tragedii fundują kaplicę na miejscu zbrodni. Nie oni byli temu winni, ale to oni zostaną w końcu obwinieni, jeśli bunt i żal rodzin poszkodowanych nie znajdzie ujścia. Dlatego budują widomy znak pojednania, wprowadzają pokój poprzez oddanie czci ofiarom i jednoczesne skierowanie nabrzmiałych emocji w stronę sacrum, a nie w stronę nienawiści. Czy robią to w pełni świadomie? A skąd! Robią to, co zawsze, od stuleci czyniono w takich wypadkach, korzystają ze starej, tradycyjnej mądrości pokoleń. Zamykają symbolicznie drogę diabłu do serc swoich i swoich sąsiadów. I to oczywiście odnosi skutek, kaplica staje się znakiem wspólnej pamięci i wspólnoty przeżywania tej pamięci. Nienawiść nie nadchodzi.

Coś się Wam, drodzy PT Czytelnicy, już kojarzy? I słusznie.

W tym samym odruchu, spontanicznym i odwiecznym, młodzi harcerze przynieśli ten niewielki krzyż na Krakowskie Przedmieście. Z prośbą zawartą na tabliczce - o znak, symbol, który pozwoli na wspólne przeżycie niezrozumiałej tragedii, który uchroni od nienawiści, zagrodzi drogę złu/diabłu. Tak czynią wszystkie wspólnoty świata, od najdawniejszych czasów – zapewne inny znak przynieśliby buddyści, a jeszcze inny inni mahometanie, naszym, zrozumiałym dla wszystkich tu urodzonych, jest krzyż. To działanie wynika z samej natury człowieka, z potrzeby symbolicznego  uporządkowania świata i przywrócenia mu znowu równowagi naruszonej przez niepojęte zło.

Co zrobiła władza? Nakazała usunąć ten znak z miejsca - symbolu, a pomnik, nota bene okropny, wystawiła „tam, gdzie należy”, czyli na cmentarzu. Tym samym Komorowski wykazał, że nie ma zielonego pojęcia o znaczeniu działań symbolicznych, o tradycji kulturowej własnego kraju. Dopuszczając natomiast do profanacji tego krzyża przez wynajętą tłuszczę uderzył w samo sedno wspólnoty, w znak sakralizacji tragedii, którym te dzieci przecież jeszcze próbowały zamknąć drogę diabłu do naszych serc. Co gorsza - także hierarchowie Koscioła nie pojęli znaczenia tego znaku.

Dzisiaj władza, zamiast rządzić dla wspólnego dobra  - coraz bardziej głupieje i szuka pretekstu do wprowadzenia przepisów, które będą strawne dla UE, ale pozwolą jej zapanować – właśnie, nad czym? Nad potworem, którego sama wywołała z czeluści piekielnych, nad własnym strachem i nienawiścią.

Jak patrzę na tę lekko szaloną minę Boniego, to widzę faceta, który przerażony strzela do wykrzywionych nienawiścią twarzy nie zdając sobie sprawy z faktu, że strzela do własnych odbić w niezliczonej ilości luster. Coraz więcej ludzi mówi o nienawiści, coraz więcej ludzi ją odczuwa. Czy można temu zapobiec? Można!

Przynieście z powrotem krzyż na Krakowskie, zbudujcie pomnik – znak pokoju. I proście Boga/Los, żeby nie było za późno. Bo uderzyliście w samo sedno poczucia wspólnoty i niszczycie nadal jej pierwotne sensy i znaki -  jak w potępieńczym szale. Niszczycie coś, bez czego żadna ludzka wspólnota nie jest w stanie przetrwać. A jeśli w końcu nienawiść wybuchnie, nie zdołacie postawić jej tamy.

 

Historia kapliczki na podst. >http://solarnia.pl/articles.php?article_id=15

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka