konarowski24 konarowski24
181
BLOG

Tu es Petrus! - oczekując na nowego papieża...

konarowski24 konarowski24 Rozmaitości Obserwuj notkę 0

W ubiegły piątek (08.03.13 r.) rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi ogłosił decyzję Kolegium Kardynalskiego o ustaleniu daty konklawe na 12 marca, czyli na najbliższy wtorek. 115 kardynałów z całego świata wybierze 266 (lub 265) następcę Św. Piotra.  

W oczekiwaniu na tę jakże ważne dla wszystkich katolików, doniosłe wydarzenie w Kościele powszechnym, spróbujmy zastanowić się, jakiego Ojca Świętego na obecne czasy potrzebujemy. Kto powinien i kto może zostać nowym papieżem.

Zacznijmy od odpowiedzi na pierwsze z postawionych pytań. Z pewnością dzisiejszy świat wymaga nowego otwarcia chrześcijaństwa na człowieka, ale dokonanego nie poprzez, jak chcieliby tego laiccy politycy, czy ludzie mediów - liberalizację stanowiska Kościoła w sprawach fundamentalnych związanych z etyką i moralnością, gdyż one wynikają z prawa naturalnego oraz są niepodważalne, lecz wykorzystaniem nowych form komunikacji z wiernymi, podjęcia swoistej neoewangelizacji, docierania, z pomocą nowoczesnych technologii i potencjału ludzkiego, z Dobrą Nowiną do wszystkich tych, którzy jej szukają świadomie, bądź nieświadomie. Niezwykle ważne jest podkreślenie bliskości chrystusowej instytucji z Jego wyznawcami, jaka musi objawiać się w konkretnych działaniach. Musimy pamiętać również o potrzebie ponownego przypomnienia faktycznej definicji Kościoła, jako wspólnoty ludzi ochrzczonych i wierzących w Jezusa Chrystusa, na której czele stoi sam Zbawiciel. Obecnie kojarzonej często wyłącznie z hierachią oraz klerem, kreowaną na zamordystyczną, kolektywną, archaiczną instytucją. Spójrzmy na wielość deklaracji o tzw. wierzeniu bez praktykowania, które jak pisze Benedykt XVI w dokumencie na Rok Wiary, de facto wiarą nie jest. To dzisiaj rzeczywisty problem, jaki należy podjąć i spróbować z nim zawalczyć. Należy podkreślić znaczenie wspólnotowości katolików i co za nią idzie fakt współtworzenia Kościoła przez lud Boży, dlatego niezwykle ważne jest silne zaangażowanie świeckich w proces ewangelizacji, czy też na naszym kontynencie powiedzielibyśmy reewangelizacji. Niewątpliwie następną kluczową kwestią, jaką należało by się zająć jest apologetyka. Chrześcijanin musi wiedzieć na czym stoi, dlatego wymaga solidnego przygotowania. Absurdalność, niedorzeczność aborcji, eutanazji, in vitro, czy małżeństw homoseksualnych wydaje się ogromna, stąd zadaniem Kościoła pod przewodnictwem nowego Ojca Świętego, powinno być edukowanie, przedstawianie logicznych argumentów i rzeczywiste zmierzenie się z tematem, broń Boże ucieczka, czy nawet nie daj Boże próba łagodzenia stanowiska w tych sprawach.

Warto również wspomnieć o bezsprzecznej konieczności zaprowadzenia odpowiednich reform w samej Kurii Rzymskiej. Poprzednim papieżom się to nie udało, z tegoż względu wspaniale by było, gdyby nowy następca Św. Piotra wykazał determinację do poradzenia sobie z problemami, które nie tylko dot. stanu biurokratyzacji, ale przede wszystkim rozgrywającego lobby homoseksualnego i walkom o władze w Stolicy Apostolskiej. Raport trzech kardynałów, bezpośrednio dotyczący wymienionych zjawisk podobno wyjątkowo zasmucił Benedykta XVI oraz był jednym z powodów jego abdykacji.

Ogromną wartością nowego papieża na pewno byłaby jego otwartość, komunikatywność, energia, umiejętność współpracy z mediami, porywania tłumów – szczególnie chodzi mi o młodych wiernych, siła, zaangażowanie, kreatywność, a także bezkompleksowa wizja chrześcijaństwa we współczesnym świecie. Jestem przekonany, że kandydaci odpowiadający temu opisowi znajdą się wśród elektorów.

A jak zadecydują kardynałowie?

O tym zapewne dowiemy się już w zbliżającym się tygodniu. Być może w piątek lub sobotę. Sądzę, że nie wcześniej. Miejmy nadzieję, że o wyborze zadecyduje Duch Święty. Choć oczywiście nie zapominajmy o tym, że głosują ludzie, którzy mogą Bożego Ducha nie posłuchać. Jestem daleki od jakiegokolwiek sakralizowania Kolegium – to nie chodzące anioły. Nie ma żadnych wątpliwości, iż wśród książąt Kościoła funkcjonują (rzecz jasna nie u większości) różnego rodzaju frakcje (geograficzne lub nie), grupy interesów, jakie będą rozgrywać tę elekcję korzystnie dla siebie. Chciałbym natomiast jeszcze raz zaznaczyć, że nie są one normą i omawiane hierarchiczne koterie wcale nie muszą być (mam nadzieję nie będą) decydujące.

Ilość tzw. „papabile” faktycznie imponuje. Mamy do czynienia z wielością bardzo dobrych kandydatur kardynalskich. Osobiście przewiduję, że wybrany zostanie kard. Angelo Scola – obecny arcybiskup metropolita Mediolanu, wcześniej Wenecji, darzony zaufaniem przez Benedykta XVI oraz Jana Pawła II., wspaniały naukowiec- teolog i duszpasterz, zwolennik głębokich reform w Kurii Rzymskiej. Nie ukrywam, że to wybór dosyć konserwatywny, co wcale nie znaczy zły. Kardynał Scola, jeśli osiądzie na Piotrowym Tronie, wiele wskazuje na to, że będzie dobrym papieżem - dotychczasowa praca zdążyła go do pełnienia tej najważniejszej funkcji odpowiednio przygotować.

Ja natomiast trzymam kciuki za dwóch kardynałów, których obranie wiąże się z lekkim ryzykiem. Mam na myśli przede wszystkim ks. kard. Turksona – niezwykle odważnego, bezkompromisowego, a zarazem wykształconego, czarnoskórego kapłana z Ghany oraz metropolity Nowego Jorku – kard. Timothy’ego Dolana – o którym można powiedzieć niemalże to samo. Obydwaj duchowni zasłynęli w ostatnim czasie dość kontrowersyjnym wypowiedziami. Turkson odważnie sformułował przyczynę pedofilii w Kościele, którą słusznie upatruje w homoseksualnych skłonnościach niektórych księży oraz zamiataniem tych spraw pod dywan, zaś Dolan pytany o możliwość wyboru go na papieża, powiedział, że „kto widzi w nim papieża chyba palił marihuanę”. Obaj mają świeże podejście do wiary, reprezentują nieco inny styl posługi duszpasterskiej niż duchowni europejscy, niewątpliwie przewietrzyli by Kościele katolickim w Europie, który potrzebuje nowego oddechu.

Warto również wspomnieć o kardynałach: Tagle (arcybiskup Manili – wg mnie jeszcze za młody, choć kto wie), Sandrim (Argentyna), Maradiadze (Honduras), Ravasim (Włoch, Papieska Rada Kultury), Schoenbron (Austriak, współpracownik Benedykta XVI), czy wielu, wielu innych.



Z niecierpliwością, podobnie jak wszyscy katolicy oczekuję białego dymu nad Kaplicą Sykstyńską, oby przyniósł nam wspaniałego Ojca Świętego na miarę wielkich poprzedników – Benedykta XVI i Jana Pawła II.

 

Jestem prawicowym republikaninem, a przede wszystkim zagorzałym zwolennikiem, miłośnikiem wolności. Mam poglądy chrześcijańsko - konserwatywne, mocno tradycjonalistyczne w sprawach obyczajowych, zaś umiarkowanie liberalne w kwestiach gospodarczych. Oprócz tego określam się jako skrajnego antykomunistę, przeciwnika "salonu" i obecnej "elyty" rządzącej. Jednym słowem - nonkonformista, idywidualista idący pod prąd politycznej poprawności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości