foros foros
1167
BLOG

Protest nauczycieli: rząd zaczyna sprzątać swój bałagan?

foros foros Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

Dziś początek kolejnych negocjacji tzw. "ostatniej szansy" między nauczycielskimi związkami a rządem i o dziwo są pozytywy. W propozycjach rządu pojawiło się wycofanie z dwóch bardzo kontrowersyjnych decyzji MEN: wydłużenia awansu zawodowego i rozporządzenia o ocenianiu pracy nauczycieli. Czyżby w zakutych, dotąd, łbach naszych włodarzy zaczęła świtać jakaś iskierka?

Jeśli chodzi o wydłużenie stażu to min. Zalewska wydłużyła najszybszą drogę dojścia do najwyższego stopnia awansu z 10 lat to 15, czyli z poziomu pensji minimalnej do ok 3000 przeciętna nauczycielka dojść miała najszybciej w wieku ok. 45 lat (zakładając, ze rodzi dzieci i bierze urlopy macierzyńskie). Teraz byłoby to o ok. 5 lat mniej czyli tak jak przed Zalewską. Oczywiście, pozostaje kwestia na którą zwrócił uwagę jeden ze związkowców Solidarności: osiągnąłem nauczyciela dyplomowanego, jestem już na szczycie kariery, przede mną 20 - 25 l. pracy i co? Jakie mam impulsy motywacyjne? Bo większych kwot zarabiać już nie będę.

Odpowiedzią na ten tok myślenia było rozporządzenie o ocenie pracy nauczycieli. De facto co dwa lata każdy nauczyciel musiał być oceniany przez dyrektora. Dla nauczyciela dyplomowanego ocena wyróżniająca oznaczała dodatek ok. 300 zł do pensji (500 brutto). Dla nauczyciela z oceną negatywną zwolnienie ze szkoły. Pozostałe 3 oceny nic ze sobą nie niosły. Rozporządzenie miało też wyłonić ok 10% elitę nauczycieli (MEN założyło że mniej więcej tylu nauczycieli może taki dodatek otrzymać). Pomysł może i niezły, ale wykonanie na prawdę fatalne.

No bo który nauczyciel to nauczyciel wybitny? Tak w ogólnym przekonaniu? Ano taki który najlepiej uczy, którego uczniowie mają osiągnięcia, zdają egzaminy a przy okazji właściwie wychowuje.

A kto jest najlepszy wg tego nieszczęsnego rozporządzenia? Ano taki który pisze ładne dokumenty np. sprawdziany zgodnie z prawidłami sztuki pedagogicznej (czyli opis sprawdzianu jest znacznie dłuższy i bardziej pracochłonny niż sam sprawdzian), ładnie opisuje inicjatywy uczniów, którym się powinien poddawać, ładnie opisuje swoje analizy, wdrożone innowacje (cóż za fatalny pomysł, przecież w nauce najważniejsza jest systematyczność, stabilność, a z eksperymentami należy być bardzo ostrożnym, mogą poprawić, ale i pogorszyć). Poza tym ma udzielać się w pracach rady, różnych dziwnych komisjach które tworzą dokumenty czytane tylko przez twórców i rozliczne instytucje kontrolne, Chodzić na szkolenia i rozmawiać o tym z kolegami (np. referacik na radzie), znać prawo oświatowe, współpracować z instytucjami pozaszkolnymi, rodzicami itp. Do tego ma stosować metody aktywne (dobre w klasie małej - czyli do 16 os. - ale najczęściej nigdy nie kończy się tematu w ciągu 45 min.) i stawiać uczniom wysokie stopnie nawet gdy na nie nie zasługują by w ten sposób zachęcić ich do nauki. A czego nie ma w tych kryteriach mających wyłonić elitę nauczycieli? Nie ma osiągnięć wiedzy i umiejętności uczniów. Mówiąc wprost, te 10% wg tych kryteriów to mieli być najaktywniejsi powiedzą jedni a inni najwięksi pupilkowie czy lizusi dyrekcji. Teraz już powagą państwa uznani za wybitnych. Jeśli zaś nauczyciel w ogóle nie chciał się mieszać w owe didaskalia typu pisanie statutów, komisje i inne didaskalia, które z sednem pracy w szkole, czyli rzetelnym uczniem niewiele mają wspólnego, to mógł uzyskać, przy przymknięciu oka ocenę dostateczną albo wprost negatywną.

No i niech Państwo sami pomyślą co rodzice myśleliby o rządzie, który lizusów stawia na piedestale, a ci skupieni na nauczaniu i niczym innym byliby zagrożeni zwolnieniem? A w szkole niewiele da się ukryć. Tu wszyscy wszystko (a zwykle więcej niż wszystko) wiedzą o wszystkich. Zwłaszcza uczniowie o nauczycielach.

Moim więc zdaniem gdyby rząd wycofałby się z tego nieszczęsnego rozporządzenia to byłby duży plus.

Innym błędem z którego wycofuje się rząd to likwidacja dodatku na zagospodarowanie dla początkujących nauczycieli. Tyle, że Zalewska zabrała 2 pensje czyli 3600 jednorazowo, a daje 2x1000 czyli ok. 1500 w dwóch ratach rocznych.

Znamy też kulisy negocjacji płacowych. Radziłbym Państwu, którzy chcą mieć na ten temat rzetelną wiedzę nie słuchać rządowych czy antypisowskich przekaziorów, w jednych i drugich nie ma prawdy. Osobiście polecałbym rozmowę w RMF z p. Gardias, która była tam w środku. Cóż ona mówi

a. żądania związków są dość zbieżne:

Solidarność chce 15% w tym roku i 15$ w przyszłym co przekłada się na 2x500 oczywiście brutto, czyli netto ok 600-700 zł w dwóch ratach.

ZNP chce też 1000 ale od razu.

Żądania obu związków wynoszą po dodaniu max 20% na wysługę lat te pieniądze wynoszą ok. 800 zł czyli tyle ile rząd dał netto policjantom i reszcie mundurówki. Jest to więc zbieżne z postulatami NSZZ Solidarność o podwyżce dla całej budżetówki takiej jak ma mundurówka.

A jaka jest propozycja rządu? 6,66% czyli ok 100 zł. Dodajmy przy wzroście dochodów o ponad 100 mld i prognozowanym wzroście budżetu w roku przyszłym do ponad 400 mld.

IMO żądania związków wcale nie są wygórowane, bo realny koszt dla budżetu to ok. 6 mld (obliczenia poniżej) i to - przyjąwszy propozycję Solidarności - w tym roku tylko połowa. Pytanie czy rząd się na to zgodzi? Trudno powiedzieć. Rżąd bardzo dużo zainwestował by wywołać nauczycielskie protesty, czy teraz tak łatwo się z tego wycofa? Rozsądek podpowiada, że nie. Że skoro te protesty sprowokował, to miał w tym określone cele (np jak w moje poprzedniej notce) i wydaje się, ze te cele nie są osiągnięte. Poza tym i tak wiadomo, że najważniejsze są wybory parlamentarne i to na nie Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje swoje największe hity. II Piątka Kaczyńskiego musi być priorytetem w roku wyborczym. Czy zmieszczą się obok niej (albo w jej ramach) podwyżki dla budżetówki?

.

Sposób szacowania wydatków budżetu w skrócie (szerzej w poprzedniej notce)

500 tys. etatowych nauczycieli + 200 tys. na niepełny (głównie emeryci) * ok 300 zł * 13= ok 2mld + 0,5 mld. Od 2 mld (etaty) wyliczmy stażowe: max 20% - 400 mln + jakieś godziny nadliczbowe, razem nie więcej niż 1 mld. Czyli za podwyżkę 300 zł netto max 3,5 mld. x 2 =7 mld z czego odciągnąć VAT ok. 20% i inne podatki co najmniej ok. 1 mld do zwrotu do budżetu. Cała reszta, reszta i tak zostaje w budżecie czy to jako ZUS, czy NFZ czy inne podatki lub opłaty, więc nie warto tego liczyć.

UPD

Przy okazji uprzedzając część pytań 


a. niski poziom nauczania.

On jest faktem. Reforma z 2000 roku

1. obcieła o ok. 1/4 programy, próg zaliczenia obniżyła o połowę (do 30%), w dodatku kazała uczyć umiejętności a nie wiedzy (czyli nie nauczyć się z książki ale wiedzieć gdzie znaleźć info). A wymagania na studiach zostały takie same. 

2. Zachęcała nauczycieli by każdy uczeń dostał promocję, nie ważne, umie czy nie umie (momentami zakazywała repet) + ocenianie kształtujące (uczeń ma dostawać lepsze oceny niż zasługuje by go zachęcić do nauki), by uczeń nie był pytany (stres) itp

3. Nauczycielom odebrano część narzędzi aby zapewnić w klasie spokój i dyscyplinę. Praktycznie zabrano formalne czy nie narzędzia administracyjne, dążąc by nauczyciel swoim autorytetem przekonywał ucznia by zachowywał się dobrze. A jeśli nie posłucha? To dalej przekonywać przez rozmowę z nim i rodzicami, ew. papierek (naganę, upomnienie). 

A trwa praca nad tym by ograniczyć narzędzie jakim są oceny (zwłaszcza negatywne)

4. niskie pensje nauczycieli

Zdziwienie, że poziom wiedzy spadł? Że uczniowie nie chcą sie uczyć?  Musiał spaść. Nie było innego wyjścia. 

A tak na prawdę to są dwa typy szkół. Dobre, gdzie nauczyciele nie przejęli się reformą i uczyli tego co dotąd, bo tego chcieli rodzice, a nawet zaostrzyli wymagania, np. realizując w gimnazjum program LO a w LO studencki. I inne szkoły, powiedzmy rejonowe, gdzie uczniowie szli po najmniejszej linii oporu. Jest 2 jest super. Zdane, nie ma problemu. Szkoły są wypadkową tych dwóch trendów. 

I jeszcze jedno, kiedyś poziom nauczania kontrolowały - mniej lub bardziej udanie - kuratoria. Po reformie nie, metodycy służą radą chętnym, a kuratorium jest od kontrolowania papierów a nie nauczania.

Dodajmy, że reforma PiS, która wchodzi chyba w ogóle tych kwestii o których wyżej piszę nie rusza. Zostawia jakimi były.

foros
O mnie foros

</ script> WAU_small ('33nm7mbknmq3 ") </ script > a counter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo