Dzisiaj mija jedenasty dzień jak Pani Hanna Zdanowska objęła urząd Prezydenta Łodzi, a obóz rządowy, w tym przypadku wojewoda Rau mandatu jak nie wygasił, tak tego do tej pory nie zrobił. A miał sporo czasu by się przygotować, skoro jeszcze przed wyborami agitował przeciw takiemu 70% wyborowi łódzkiego suwerena, strasząc że to uczyni.
Jasne więc jest iż władza centralna doskonale zdaje sobie sprawę, że prawo jest po stronie tej, którą wyborcy wyznaczyli na włodarza miasta, bo skoro wyrok jedynie na karę grzywny uprawnia do startowania w wyborach, automatycznie pozwala na objęcie urzędu, jeśli nie zaszły, po tej elekcji, nowe okoliczności, a nie zaszły. Inaczej wybory pozbawione byłyby celu, czyli sensu.
Dowodzi tego i decyzja Państwowej Komisji Wyborczej i wielu konstytucjonalistów, podczas gdy żaden liczący się prawnik nie chce ryzykować poparcia mantrowanego stanowiska pisowskich celebrytów i dziennikarzy ich popierających. Do tego opinii oczerniającej łodzian jako popleczników przestępców!?
Władza centralna udaje Greka i nie podejmuje rzuconej przez siebie przed wyborami rękawicy, gdyż zdaje sobie sprawę że najpierw po wygaszeniu mandatu przez Raua przejedzie się łódzka Rada Miasta, a potem sąd administracyjny, natomiast Pani Zdanowska cały czas urząd swój sprawować będzie.
Do tego czeka ją młotkowanie, że suwerena olewa, a przed wyborami do PE i do Sejmu nie byłoby to kampanijnie wskazane.
Wychodzi więc na to że PiS, w osobie np. ministra Sasina i wojewody kłamał, próbując wpłynąć na wybory, a przez to usiłował wpłynąć na nie nielegalnie.
Pewnie nie pierwszy to raz i nie ostatni.
Komentarze