Wczoraj ogłoszona inicjatywa Konfederacji Propolskiej znakomicie utrudnia partii rządzącej kontynuację polityki rozszerzanie się do centrum wedle doktryny Parucha przy jednoczesnym dbaniu by na prawo od niej była tylko ściana.
Trudno bowiem nie zakładać, że w tym samym czasie absolutnie przeciwstawny prounijny marsz nie urządzi Koalicja Europejska wespół z Biedroniem i PiS stanie przed dylematem do której inicjatywy się dołączyć. Bo do obydwóch głupio, a do żadnej zrodzi pytania o co rządzącemu obozowi właściwie chodzi.
Megarozdawnictwo, czyli podpalanie Polski wedle słów nawet niektórych publicystów prawicowych, może okazać się niewystarczające, a nagonką na LGBT Kaczyński wręcz wpycha siebie w objęcia radykałów, bo jak widać geniusz z Nowogrodzkiej próbował by Polacy zapomnieli, że wybory w maju dotyczą spraw europejskich, ale obydwie jemu przeciwne strony Narodowi to przypomną, tymi marszami i hasłami na nich.
Z jednej więc strony "Precz z Unią" i co z tego, że z taką jaka jest i żeby cofnęła się do EWG, skoro już mało kto pamięta co to w ogóle było, a Naród przecież suwerennie do Unii, tak właśnie, do Unii Europejskiej wchodził, a Lech Kaczyński traktat lizboński, ją betonujący, podpisywał?! Zresztą i tak eurosceptycy nie mają szans na przejęcie władzy w Brukseli, nawet gdy dołączy do nich Orban i UK wycofa się z Brexitu, więc szanse na zmianę unijnego kursu są zerowe. Można tylko w Unii pozostać albo z niej wyjść, ale nie można zmienić, i tu jestem z Korwinem i Winnickim całkowicie zgodny. Swoją drogą zgrabnie Jakubiaka wykołowali, bo także próbował lawirować proponując "zawracanie kijem Wisły", ale teraz głupio mu będzie wycofać się z Konfederacji jeśli dopiero co się do niej zapisał.
Z kolei z przeciwka na stojący w rozkroku PiS czeka "Precz z Polexitem" i "Jesteśmy za silną Unią" co z powoduje, że nawet PSL chętnie z Biedroniem o Nowoczesną pójdą w jednym w błękitno-białoczerwonym szeregu.
Tym razem nie uda się obozowi władzy przejąć marszu, bo od kogo, więc Pierwszy Maja może okazać się dla Kaczyńskiego czarnym dniem tego roku, ponieważ do wyborów pozostanie już tylko 26 dni, a porażka w nich z KE ani chybi doprowadzi do utraty władzy jesienią uruchomieniem efektu kuli śnieżnej nomen omen wiosną.
