Niedawno mianowany przez Trumpa na stanowisko prokuratora generalnego USA William P. Barr, który pełni swój urząd ledwo od miesiąca, wydał opinię, że w raporcie specjalnego prokuratora Muellera do badania Russiagate nie ma dowodów na to, by sztab wyborczy Trumpa i on sam osobiście są winni czegokolwiek karanego przez amerykańskie prawo, a w szczególności spisku z Moskwą w celu wygrania wyborów. Jednocześnie, zasłaniając się tajemnicą, odmawia on opublikowania pełnego raportu, czego żądają kongresmeni.
Jako żywo sprawa przypomina naszą obecnie toczoną nad Wisłą, gdy świadectwa niewinności są masowo wydawane Jarosławowi Kaczyńskiemu, w sprawie afery Srebrna-Billfinger, przez jego partyjnych podwładnych zajmujących eksponowane stanowiska ministerialne, w tym także naszego prokuratora generalnego.
Ale chyba o nie o takie dorównanie amerykańskim standardom chodziło naszemu Narodowi, gdy powrócił On na łono demokracji 30 lat temu.
Komentarze