Pełną gębą
Pełną gębą
Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1884
BLOG

Banan i dwa kroki w tył

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

        Wycofanie z Muzeum Narodowego wystawy fotografii Natalii Lach-Lachowicz – tu warto zauważyć, że nazwisko artystki nomen omen trudno uznać za przypadek – nie obyło się bez draki. Jednak z całym przekonaniem twierdzę, że przedterminowe zakończenie ekspozycji cyklu prac zatytułowanych ,,Sztuka konsumpcyjna”, pochodzących z lat siedemdziesiątych, a przedstawiających roznegliżowaną kobietę zajadającą banany, było przepraszającym ukłonem w stronę twórczości artystycznej. I to zaraz po tym, jak wcześniej dokonano jej obrazy wydzieleniem miejsca w murach zasłużonej placówki dla dokonań autorki.

        Ponieważ w przekazach z tego wydarzenia pojawia się słowo ,,zmysłowość” w kontekście pożerania owych fruktów, to wypadałoby uznać, iż faktycznie zmysłowości tam wiele, tyle że w klimacie erotycznej obsceny, sugerowanej mimiką bohaterki, mającej wyraźną frajdę z … obciągania lachy. Tak, tak, wiem – nie jest to typ parlamentarnego słownictwa, jednak staram się pozostawać w proporcjach do opisywanej sztuki. Ale dobrze, niech będzie - posługując się  wytwornym językiem człowieka światowego formatu, bo byłego szefa naszej dyplomacji, co sugeruje, że trudno o bardziej wyszukany przykład elegancji, zamienię obciąganie na robienia laski.

        Oczywiście, gdy się chce, można to widzieć inaczej, choć za banialuki uznać wypada sugestie niektórych krytyków, zręcznie ustawiających parawan intelektualnego pustosłowia mający ukryć prawdziwy charakter prac Lachowicz, jakim jest wulgarna pornografia. Tu zacytuje jedną z takich perełek:

        ,,Czołowa przedstawicielka sztuki feministycznej w pionierski sposób pokazywała łączenie seksualności kobiety z reklamą i perswazjami rynku. W Sztuce konsumpcyjnej i Sztuce postkonsumpcyjnej Natalia LL odwracała tradycyjne relacje patriarchalnego społeczeństwa, sytuując kobietę w roli aktywnej dominatorki przejmującej kontrolę nad swoim wizerunkiem.”

        No proszę, nikt na pewno by na to nie wpadł, a jednak. Okazuje się bowiem, że owa naga pani z fotografii, starająca się na jednej z nich wepchnąć sobie dwa banany w usta, co sugeruje seks grupowy, i wypełniona po brzegi ściekającym z ust nasieniem, o czym świadczy inne ze zdjęć, ,,odwraca tradycyjne relacje patriarchalnego społeczeństwa i sytuuje kobietę w roli aktywnej dominatorki”.

        - Popatrz, popatrz – chciałoby się aż krzyknąć ze zdziwienia i przyklasnąć geszeftowi popełnianemu na umysłach maluczkich. Bo ja widzę zupełnie coś innego – sprowadzenie roli kobiety do funkcji przedmiotu swawolnych igraszek - uśmiechniętej, więc akceptującej swój status, a w akcie finalnym jej przemianę w wiadro na spermę. Brak mi tylko firanki, w którą jej partner/partnerzy otarliby zmęczone bojem członki, by nie czuć dyskomfortu w gaciach i poszli sobie precz. – Następni, proszę! – podpowiada konsekwentnie fantazja głosem z pokoju swawolnych uciech, gdzie na chętnych czeka aktywna dominatorka – taka ,,pełną gębą” (hie, hie, hie!)

        Skoro jednak muzeum wycofało ekspozycję, to dlaczego zaraz po tym kategorycznym akcie ponownie ją przywróciło? Albowiem władza zaczęła trząść portkami, wystraszona bananowym protestem różnej maści aktorów i celebrytów, którzy chcieli dać wyraz swemu niezadowoleniu rządowym ograniczeniom nakładanym na swobodę artystycznej wypowiedzi. Oczywiście w ustach protestujących znalazły się w wersji soft zaledwie uwidocznione na selfie banany, ale kto wie, czy w dalszej fazie protestów nie posunięto by się do bardziej wyrafinowanej wersji, stawiając pod ścianą dyrektora Muzeum Narodowego profesora Miziołka, wicepremiera Glińskiego i cały pisowski rząd, rozstrzeliwanych następnie spermą kabaretowych opozycjonistów.

        Niektórzy twierdzą, że wycofywanie się PiS-u z wcześniejszych decyzji, w tym tych ustawowych, podejmowane pod presją Unii Europejskiej, czy jak już nawet w opisanym przypadku - w obawie celebryckiej, bananowej rewolty, jest ustępowaniem o krok lub nawet tylko o pół kroku, z zachowaniem pewnych zdobyczy. Nic bardziej mylnego! Każdy krok w tył jest multiplikowany wyczuwanym przez opozycję poczuciem lęku i braku lepszych od ucieczki rozwiązań, dochodzącym z rejonów elit władzy. To ten przekaz właśnie powoduje, że wykorzystywany jest każdy powód, nawet tak idiotyczny, jak ta wystawa prac Lachowicz, których wyłącznie czysto pornograficzno-wulgarny klimat jest nie do podważania. Do szmiry dodaje się trochę zachrypniętych haseł o cenzurze sztuki i już jest młotek na antydemokratyczny PiS. A ten się ugnie, bo nie ma już siły walczyć na każdym nowo otwartym przez siebie froncie.

        - Skoro tak - ktoś powie – dlaczego więc nie ugiął się pod naporem strajku nauczycieli? To proste, bo ten był aktem politycznych idiotów, z nieprzemyślenia podjętym przeciwko interesom społecznym – dlatego można było go przeczekać. Ale warczących wściekłych psów celebry przeczekać się nie da, albowiem te ,,zdradzieckie mordy”, mówiąc klasykiem, pójdą po pomoc do Unii, a ta zaatakuje, głosząc naruszanie demokratycznych standardów. I będzie bieda, a skala szkód nieporównywalnie większa, niż obecnie

        Może więc w pewnych przypadkach, aby później się nie wycofywać, zaniechać działań. Bladź w paszczu bieriot, i to dwa nawet – niech bierze. Niby przy odsłoniętej kurtynie, ale symbolicznie tylko i na zdjęciach, więc da się z tym jakoś żyć. No a dzieci? Co dzieci? One lepsze numery oglądają w internecie.

        Póki co są ważniejsze sprawy do załatwienia, za które warto umierać. Bo żeby okazywać przewidywalną w skutkach słabość w walce z pornografią, cofając się przy tym dwa, trzy kroki w tył – to kiepski interes. Nie musi się wygrać każdej bitwy, żeby wygrać wojnę, ale też nie każdą bitwę warto rozpoczynać. Pomyśleć tylko trzeba – nie zaszkodzi


Zobacz galerię zdjęć:

Na dwa baty
Na dwa baty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura