W Co Gra E-poseł Wojciechowski?

To, że w reelekcję to jasne. Wysokopłatna posada, rozmyta sfera obowiązków i odpowiedzialności, z dala od codziennego polskiego piekiełka,  zabezpieczenie emerytalne pozwalające na godne życie na starość. Głupi by nie zagrał.

Taki senator Romaszewski, gdy po 22 (słownie: dwudziestu dwóch) latach nieprzerwanego senatorowania niewdzięczny naród nie wybrał go na kolejną kadencję, przypomniał sobie nagle o ustawie bodaj z 1991 roku, 

i poczuł tak głęboką, powracającą krzywdę za represje z czasów PRL, że nie omieszkał Najjaśniejszej do sądu pozwać i 240.000 zł przytulić. (Ja oczywiście nic do tego odszkodowania nie mam, się należało to wziął, dlaczego jednak nie uczynił tego wcześniej, czyżby kalkulował, że przyjęcie zadośćuczynienia może nie spodobać się wyborcom? Jego sumieniu to pozostawiam. Wielu jego kolegów z czasów opozycji, gdy on był senatorem, klepało i nadal klepie biedę. Może się podzielił, kto wie.)

Ale wróćmy do e-posła Wojciechowskiego. Różne można mieć przedwyborcze strategie. E-poseł wyraźnie postawił na Smoleńsk, przynajmniej takie można odnieść wrażenie przyglądając się jego aktywności na s24. 

Strategia wydaje się być niezbyt rozsądna, zdążyliśmy przy poprzednich kampaniach wyborczych zauważyć, że chowanie katastrofozamachu sprzyjało słupkom, gdy ten wypełzał spod dywanu słupki reagowały alergicznie i wzrostu im ubywało.

Dlaczego zatem e-poseł Wojciechowski zachowuje się nierozsądnie? Po co wygłasza tak naiwne opinie, zadaje tak naiwne pytania, po co brnie w świat braku logiki, na przekór faktom, dowodom, czy zwykłym oczywistościom?

Odpowiedź może być tylko jedna. E-poseł Wojciechowski wie, kto w jego partii rozdaje karty, kto pociąga za sznurki, kto ma tak długie ręce, że pewnie trzyma kierownicę w dłoniach siędząc na tylnej kanapie.

Wie, kto podejmie decyzję o nominacjach na kandydatów do e-parlamentarnych wyborów.

Tylko dlaczego e-poseł Wojciechowski nie powie nam tego wprost?