Grudeq Grudeq
680
BLOG

Na bagnie, czyli w centrum. W polemice z Rosemannem

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 39

Tytułem przedmowy. Im dłużej interesuję się futbolem, tym coraz częściej łapię się, że nie ma jakiejś idealnej taktyki/reguły/zasady doprowadzającej zawsze do zwycięstwa. Jeden trener wygrywa opanowaniem środka. Drugi znakomitymi skrzydłami. Trzeci twardą obroną. Czwarty silnym atakiem. I jaką tu metodę zastosować, gdy nie mamy ani dobrych obrońców, ani dobrych skrzydłowych, ani napastników czy pomocników? Zwycięstwo tak właściwie nie zależy tylko od taktyki naszej, ale także taktyki przeciwnika.. dyspozycji dnia.. i czegoś, co najlepiej nazwać losem. Najgorszym błędem jaki może być popełniany przez trenerów jest chwiejność taktyki, czyli że na początku szkolimy skrzydłowych, a po dwóch latach stwierdzamy, że skoro nie przynosi to sukcesu, to teraz pomocnicy… albo też niedopasowanie taktyki do własnego potencjału, czyli mamy znamienitych skrzydłowych, ale upieramy się na taktykę zwycięskiego opanowania środkowego pola. Bądź tu Pan mądry.

 
Bagno. Taką nazwę przyjęto dla deputowanych zajmujących centrum w parlamentach rewolucyjnej Francji. I trudno jest odmówić słuszności tej nazwy. Takie bagno myślowe, które wciąga każdą myśl, ale nie potrafi jej przetworzyć, ożywić, wykorzystać. Bagno myślowe, które nie potrafi stworzyć własnej myśli, tylko operuje zawsze na poziomie frazesu – by było dobrze i nie czynić zła; aby wynagradzać, ale nie krzywdzić. Zaistnieje na skrzydłach czy skrajnościach jakaś myśl: np. Należy zdecydowanie odchudzić administrację. Myśl ta trafia na nasze polityczne centrum. I na tym bagnie jest odczytywana i przetwarzana. Że to owszem i postulat słuszny, ale z drugiej strony należy rozważyć wszystkie za i wszystkie przeciw, przecież administracja ma do spełnienia ważną rolę, i trzeba takie odchudzenie doskonale przemyśleć. Trzeba debatować: rok, dwa… trzy. Bagno potrafi zdemolować każdą myśl. Bo czyż oni są przeciwko odchudzeniu administracji? Ależ oczywiście, że oni popierają taki postulat. Ale oni chcą przemyśleć, rozważyć… i administracja nadal wygląda jak wygląda.
 
 
W umysłowej dominacji centrum i postaw centrystycznych w naszym życiu politycznym upatrywałbym przyczyn dlaczego jakakolwiek najsłuszniejsza nawet reforma jaką przeprowadzano w III Rzeczypospolitej, zawsze gdzieś w jakimś punkcie utykała. Może i nie krzywdzono nikogo, ale też nikomu nie pomagano. Może nie czyniono jakiś szkód, ale nie rozwiązywano żadnego problemu. Jedynie imitowano jego rozwiązanie. Pod tym względem „poglądy skrajne” mają przywilej doprawdy jasnego i precyzyjnego formułowania myśli i koncepcji. To jest ta stal, która albo się złamie w pół na kamieniu przeciwnika, albo ten kamień przetnie. Bagno wciąga stal, stali nie niszczy, ale stal bagna nie kroi.
 
Ale argument bagienności to nie tylko jeden z moich zarzutów wobec centrum. (chciałbym zaznaczyć, że swoją karierę polityczną zaczynałem w młodzieżówce śp. Unii Wolności, więc mam trochę pojęcia o tym co jest związane z „centrowością”). Drugi zarzut znakomicie wyłuszczył w swoim tekście Rosemann:
 
ale prawdę mówiąc dawno już nie czytałem równie bzdurnej analizy taktyki wyborczej. Bzdurnej, bo jej efekt, jakże inny od tego, co kolega Chinaski przepowiada, widzę wokół siebie. Nie jest to, bynajmniej, żadne omdlewanie z zachwytu nad perfekcją i misterią gry wyborczej tylko żałosne „qrwa mać” wypowiadane przez „prawie zdecydowanych zwolenników opozycji” z rezygnacją jako wstęp do tyrady będącej długą narracja na temat tego, gdzie i w jaki sposób mają zamiar spędzić ów październikowy dzionek, który na kolejne lata przesądzi o losach naszej udręczonej ojczyzny. Spośród wskazywanych miejsc wszystkie leżą jakoś tak z dala od najbliższej urny.”
 
A więc to jest ta sól naszej sceny politycznej. Nasze centrum o które PiS powinien dbać i którego nie powinien porzucać. To jest ta ostoja polskości i miłości ojczyzny, oraz politycznej racjonalności… o którą, gdy się nie zatroszczy, której nie poświęci się więcej czasu, miłości, ciepła i uczucia (a przecież to są prawie zdecydowani nasi zwolennicy, więc oni już są tak blisko nas).. to zdezerteruje i nie pójdzie głosować. Och, ależ proszę nie róbcie tego!
 
Tylko tym swoim „aktem dezercji” to komu na złość robicie? Nam, zwolennikom PIS? Kaczyńskiemu? Tuskowi? Rydzykowi? Polsce? Otóż, przede wszystkim sobie na złość robicie. My z PiS – fara da se, albo będziemy w Rządzie, albo nadal w opozycji, i tu i tam jest dużo roboty. Kaczyński. Jeśli przegra wybory.. to jak dla mnie, może niczym Generał Sosnkowski odpuścić sobie przekonywanie „lepiej wiedzących” Polaków i udać się na emigrację do Kanady. Robicie sobie na złość, bo gdy wrócicie z tych miejsc daleko od urny, to zostaniecie tą samą Polskę z tymi samymi problemami i w niej was samych z waszymi rodzinami. Cóż pewnie ta pozycja „lepiej wiedzącego” i lepiej, bo z centrum, obserwującego życie polityczne napawa was takim zadowoleniem, że i to nie jest wam straszne?
 
Gdyby wybór w te wybory był jakiś szczególnie trudny. Gdyby był problem niewidoczny. Ale wszystko jest jasno wyłożone na kartach. Albo – albo. Albo IV Rzeczpospolita, albo II Irlandia. Albo afera dorszowa, albo hazardowa. Albo wyjaśnienie Smoleńska, albo „pojednanie Polsko-Rosyjskie”, albo samobójstwo Blidy, albo zabójstwo Rosiaka. Albo – albo, i zakrzyknę za Petofim, wybierajcie!
 
Tymczasem szanowny Rosemann ogłasza nam, że wybór nie jest taki prosty i jest wybór trzeci, czyli ucieczka przed wyborem. Szczerze powiedziawszy w takim momencie nie mam najmniejszej ochoty przejmować się porzuconym centrum. W tym porzuceniu odczytujemy też kolejny dowód słabości centrum. Tylko osoby słabe czują się porzucone. Osoby silne po prostu idą dalej szukać nowych wyzwań.
 
Drogie Centrum! A czym sobie zasłużyłeś na to aby Cię nie porzucać? Jaką koncepcję nam dałeś? Jakie gwarancje lojalności, że zaczniemy realizować Twoje postulaty, a tym nam lojalność wypowiesz, bo właśnie z prawocentrowego stałeś się lewocentrowym? Wasze predyspozycje taktyczne i strategiczne predestynowały was do roli grunwaldzkich Litwinów. Znakomicie rozpoznawaliście polityczne zagrożenia. Wiecie doskonale jakie tematy można ruszyć z sukcesem, a jakich absolutnie nie wolno, bo nie ma tam gwarancji słuszności i sukcesu. Ale w tym roku w październiku dochodzi do decydującego starcia o Polskę. Do walki po obu stronach idą już najcięższe oddziały. I nie ma prostu dla was miejsca z waszym ulubionym niuansowaniem. Albo – albo. Aut – aut.
 
Szanuję bardzo Rosemann, cenię jego blogwanie i uważam za osobę rzetelną i jak najwięcej takich ludzi mieć w administracji, w państwie (swoim spokojem i rozsądkiem przypomina mi mojego Wuja Dobrego Radzieja, który się zawsze też z szacunkiem wypowiada o twórczości Rosemanna) ale.. my tutaj na skrzydle PiSowskim szykujemy się do generalnej jesiennej szarży. Za chwilę ruszymy przez te pola centrum ku platformianym zastępom. I jeżeli na tych polach centrum spotkamy Rosemann, który będzie nam mówił, że atak jest nienajlepiej przygotowany, że konie nie trzymają szyku na lewym skrzydle, że lance za nisko opuszczone, że mamy uważać na jego święte w centrum miejsca o która tak dba… to hasło będzie jedno: z drogi Wać Panie, bo tratujemy, albo się Pan przyłączasz. Przecież naprawdę wybór w październiku jest dramatycznie prosty i jasny.
 
Zarzut ostatni. Pytania Smoleńskie. Bagno – centrum ustawiło się w tych pytaniach idealnie. To znaczy, nie przesądza o wypadku, nie przesądza o zamachu. Nie prowadzi własnego dochodzenia, jeno czeka na wyniki: mówiąc obrazowo: czy FYM obroni swoją tezę o zamachu, czy jednak prawdą stanie się raport Milera (precyzując: zostanie uznany za prawdę). To też jest szalenie wygodne. Nie jesteśmy oszołomami zamachowymi, ale w razie czego, to przecież nie wykluczaliśmy żadnej możliwości.
 
Napisać można tak: za wyjaśnienie Smoleńska nagrodą będzie zwycięstwo w wyborach. I to osoby wyjaśniające Smoleńsk walczą o tą nagrodę. Trudno mi doprawdy wyobrazić sobie taką sytuację, że FYM, „Nasz Dziennik”, Radio Maryja – które przecież najwięcej o Smoleńsku w kontekście zamachu mówią i piszą, w momencie kiedy okazuję się że mieli rację, muszą uzgadniać decyzje z bierno-bagiennym centrum, któremu zabraknie w tym momencie na pewno siły i konsekwencji na ukaranie winnych, bo ucieknie znów w teorię o konieczności zgody i końca wojny polsko-polskiej. Te wybory po raz pierwszy nie zostaną rozstrzygnięte przez centrum. Bo albo rację FYM, ND i RM, że był zamach i nasze państwo wymaga diametralnej przebudowy i realnej obrony naszej niepodległości. Albo rację ma Komorowski, że państwo zdało egzamin, nic nie musimy robić i nawet możemy sobie pozwolić na ucieczkę daleko od urny. Nie ma możliwości wypracowania tu kompromisu w stylu: dobrze był zamach (ukłon w stronę PiS), ale nikt nie ponosi odpowiedzialności (ukłon w stronę PO).
 
Centrum albo się wypowie i przyłączy do któregoś ze skrzydeł. Albo zostanie stratowane. Dobrze byłoby gdyby centrum wypowiedziało się: albo zamach, albo wypadek, bo tak tylko kołujemy nasze społeczeństwo i oddalamy się od prawdy. A PO jeśli wygra wybory i będzie miało kolejne 4 lata opieki nad MSZetem, MONem, ABW etc. to w końcu dogra te taśmy z TU-154, na których będzie widać „emocjonalną rozmowę gen. Błasika i kpt Protasiuka, oraz udostępni nagranie z kokpitu, gdzie w 60 minucie lotu Pan Prezydent Kaczyński powie: "Dostałem telefon od brata. Wypowiadamy wojnę Rosji. Dokonamy ataku kamikadze na pierwszy militarny obiekt rosyjski – lotnisko Smoleńsk Siewiernyj". Z głosu, że w Smoleńsku był zamach będzie się zawsze można wycofać, ale z głosu na to, że to był wypadek, gdy dysponentem tych głosów jest Gazeta Wyborcza i TVN wycofać się będzie niemożliwością. Więc albo – albo.
 
Wybierajcie!
Jeno nie uciekajcie.
 
 
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka