Grudeq Grudeq
821
BLOG

Dylemat kapitana okrętu podwodnego

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 7

 

Jedne z dwóch książek przełomu szkoły podstawowej i liceum to dzięki starszemu bratu, który się w obu pozycjach zaczytywał „Okręt” Lothara Buchheima i „Polowanie na Czerwony Październik” Toma Clancego. Oba nakręcone na ich podstawie filmy są znakomite, ale książki są jeszcze znakomitsze, bo jak to słowo pisane, ma to do siebie, że pobudza do refleksji i zastanowienia się, zwłaszcza gdy opisuje to co dzieje się w psychice bohaterów. W przypadku filmów jest to o tyle trudniejsze, że dłuższe wewnętrzne monologi zamulają film, a chodzi przecież o to, żeby była akcja.
 
Refleksja polityczna jaka mi wyszła z tych książek sprowadza się do dylematu kapitana okrętu podwodnego, który ma uszkodzony jeden czy dwa przedziały. Takie uszkodzenie to nie jest wyrok śmierci na cały okręt, który najczęściej składa się z kilkunastu przedziałów, rozchodzi się o to aby jak najszybciej odłączyć uszkodzone przedziały od reszty okrętu, to znaczy zamknąć je grodziami wodoszczelnymi i pozwolić napełnić im się wodą. Nawet z napełnionymi wodą dwoma czy trzema przedziałami okręt ma szansę na dopłynięcie do własnego portu i uratowania się. Tylko ten czas. Kapitan okrętu musi bardzo szybko ocenić czy zniszczenie/nieszczelność przez którą wpływa woda da się zreperować czy jednak trzeba podejmować decyzję o zamknięciu przedziału. Ponieważ fizycznie kapitan na miejsce zdarzenia nie dociera ciężar decyzji spada na marynarza/oficera który jest na miejscu i ocenia. Ciężar w tym momencie znów przechodzi na kapitana, który musi zastanowić się jaki oficer to mówi, czy taki, który bagatelizuje wszystko, czy taki co przesadza we wszystkim, czy taki, który się ledwo na tym zna. Najlepsza dla kapitana jest decyzja, aby jacyś marynarze reperowali uszkodzenie/przeciek a i dla bezpieczeństwa żeby odłączyć uszkodzony przedział. Jak im się uda zaplombować przeciek, to mają szansę na ratunek. Jak się nie uda…
 
Kapitan podejmuje decyzję o zamknięciu. Ciężar decyzji spada teraz na marynarza, który fizycznie zamyka grodzie. Dobry marynarz to jest taki, który słucha, więc skoro kapitan podjął decyzję o zamknięciu to zamyka. Zaczyna kręcić kołem i zamykać grodzie. Może jeszcze koło niego przeskoczy dwóch czy trzech marynarzy z zalanego przedziału. Ale po 10 sekundach grodzie są zamknięte, zalany przedział odcięty, okręt uratowany…
 
Zasadniczy problem jest właśnie z marynarzami w odciętym przedziale. W momencie pojawianie się uszkodzenia w ich przedziale powinni jak najszybciej zobaczyć to uszkodzenie i zacząć je reperować, bo to od tego zależy ich bezpieczeństwo i całego okrętu. Z drugiej strony muszą sobie zdawać sprawę z tego, że kapitan w każdej chwili może podjąć decyzję o odcięciu i wtedy trzeba jak najszybciej uciekać ze swojego przedziału. Zła decyzja to śmierć w zalanym przedziale.
 
Wreszcie jest jeszcze problem z marynarzem, który zamyka grodzie. Przecież jego ruchy kołem to znaczy, że iluś jego kolegów zostaje skazanych na śmierć, ale on musi kręcić tym kołem bo taki ma rozkaz, a dwa jak nie będzie kręcił kołem to tamtych i tak nie uratuje, a na śmierć skażę także resztę okrętu i załogę. Więc nie ma się tu co zastanawiać trzeba kręcić, chociaż przez szybkę na grodziach widzi się marynarzy – kolegów, którzy dobiegają do grodzi… walą w nią, chcą żyć.. a Ty jako marynarz, nic już nie możesz zrobić. Nic. Chociaż są to Twoi najlepsi kumple. Nic. Nawet lepiej nie patrzeć. Czasem nawet marynarz decyzję o odłączeniu przedziału musi podjąć sam. Może kapitan zasłabł, zapomniał, a on widzi ile wody się wlewa z uszkodzonego przedziału. Trzeba ratować siebie i okręt.. zamykać…
 
Nie chciałbym stawać nigdy przed dylematami kapitana okrętu, ani dylematami marynarzy z zalanego przedziału, czy marynarzy odcinając przedział. Tylko doszedłem już do takiego punktu, że ucieczka od tych dylematów wiąże się albo z wyjazdem w nietkniętą cywilizacyjnie dżunglę, bez mediów, telewizji i innych ludzi, albo z trzymaniem się wiary w koniec historii. Na pierwsze rozwiązanie jestem za wygodny i zbyt przyzwyczajony do życia tu i teraz. Na nie przyjęcie drugiego mają wpływ zdjęcia z 11 września 2001 roku czy 10 kwietnia 2010 roku, czy chociażby codzienna porcja wiadomości telewizyjnych, prasowych czy radiowych. Po prostu samo życie.
 
Odnosi się wrażenie, że jednak duża część osób jest przekonana, że politycy nigdy nie stają przed dylematami kapitana okrętu podwodnego. Działa piękny mechanizm skoro o czymś nie mówimy, to tego nie ma. Nie mówmy o takich dylematach, że trzeba kogoś poświęcać aby ratować resztę, to nigdy przed takimi dylematami nie staniemy. Cóż pewna naiwność jest nieodłącznym elementem politycznego myślenia w Polsce, i to niezależnie od barw partyjnych. Łagodność nasza Polska, żeby nikogo nie skrzywdzić.
 
Na naszym Polskim okręcie decyzję o zamknięciu grodzi padły chyba po konferencji prokuratorów odnośnie przecieku w aferze gruntowej. Komendant Główny Policji wykonujący polecenia służbowe człowieka od śrubek.. yyy odkręconych, to chyba najlepszy dowód, że uszkodzenia są tak duże, że przedziału nie da się uratować. Na pewno momentem ostatnim na zamknięcie był Zamach Smoleński. Tego uszkodzenia nie da się zreperować. Trzeba odciąć przedział. Zwłaszcza gdy ma się świadomość, kto w tym przedziale jest, i kto się bierze za naprawianie uszkodzenia. Nie ma takiej szansy, żeby oni to zaplombowali, zwłaszcza, kiedy narzędzia do takich napraw sprzedali w ostatnim porcie za trzy flakony wódki.
 
Ktoś dobiegł do grodzi w sekundę po ich zamknięciu. Przecież to nasz człowiek. Nie ma takiej możliwości, żeby go już wpuścić. Trzeba się pożegnać.  Ich już nie uratujemy. Próba ich ratowania to nasza zagłada. Hasło muszkieterów musi zostać wyparte przez bezwzględne prawa matematyki.
 
Ja jestem jak najbardziej za zamknięciem grodzi, kiedy słyszę o tym, że jedyne morderstwo polityczne w Polsce to Blida, a „samobójstwa” to samobójstwa. Że dość już Kaczyński narobił obciachu. Że to przecież całkowicie normalne, że brzoza niszczy samolot, przecież mały fiat wpadający w przydrożne drzewo też jest zmasakrowany. Że Polska jest w budowie. Że mafia pruszkowska swoje biznesy prowadziła ze źródeł nie pochodzących z przestępstwa, albo przynajmniej to ustalano w warszawskiej Prokuraturze i jest to prawomocne od 30 czerwca, o czym uprzejmie nas dzisiaj poinformowano..
 
Najgorsze jest to, że gdy jest się w nieuszkodzonym przedziale i patrzy przez okno na to co dzieje się w zalewanym przedziale. Igor Janke pisze o tym aby uchylić art. 212 kk… Panie Igorze, całe nasze prawo jest do wymiany, tylko aby prawo zmienić to trzeba tam ludzi z głową i pomysłem, a przede wszystkim kierujących się jakąś ideą, a nie myślą na dzień dzisiejszy…. M. Migalski piszący o tym, kto jakie błędy piarowe popełnił w kampanii… Tusk zapewniający, że wszystko jest w porządku.. ogólna balanga, i mimo, że wody tam już po pas, to oni patrzą na nas ze zdziwieniem, czemu my się dobrze nie bawimy i nie dołączamy do nich, bo przecież trzeba tyle rzeczy i spraw opisać: kwestię Filipka w PiSie, tego dlaczego Kaczyński ukrywa swoje listy wyborcze, kwestię sytuacji na kolejach, no a przede wszystkim konieczności zamknięcia wojny polsko-polskiej.
 
Nie tam jest przeciek. Nie tam problem. Nie w tym wasze nieszczęście!
I nie pisanie o prawdziwych problemach, nie sprawia, że probelm znika. W świecie medialnym - owszem. W realnym - nigdy.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka