Na razie trochę nie zauważenie przeszła decyzja Prokuratury Okręgowej z Warszawy o umorzeniu śledztwa z powodu przedawnienia i braku, jak to ładnie ujęto „uprawdopodobnienia”, że majątki liderów grupy pruszkowskiej i ich najbliższych mogły pochodzić z czynów zabronionych i że do spółek powiązanych z grupą pruszkowską wprowadzono środki finansowe pochodzące z przestępstw. Nie uprawdopodobniono nawet tego, że mogło to się dziać w sposób pośredni. Powyższa decyzja stała się prawomocna z dniem 30 czerwca 2011 roku, ale opinię publiczną poinformowano o niej dopiero wczoraj http://www.rp.pl/artykul/21,703922-Panstwo-przegralo-z-mafia.html takim mało krzykliwym do swej treści tytułem artykułu „Państwo przegrało z mafią”. Jak wiemy nasze państwo największe sukcesy odnosi na polu walki ze staruszkami kradnącymi drzewo w lesie czy nastolatkami malującymi antyrządowe hasła. Natomiast w przypadku starcia z prawdziwą mafią czy satanistami Państwo grzecznie skula ogon. Przeprasza i wycofuje się.
Przeprasza i wycofuje się kosztem zrobienia z swojej „Niezależnej Prokuratury” zbieraniny naiwniaków przekonanych o tym, że gangsterzy pruszkowscy to w godzinach pracy byli uczciwi biznesmani, w ciężkim trudzie i czoła pocie zapracowujący na swój majątek – hodując pomidory, sprzedając gołębie, produkując oranżadę czy prowadząc przydrożne restauracyjki, i jedynie po godzinach zamieniali się w hobbystycznych gangsterów latając po mieście z bronią maszynową, handlując narkotykami, ściągającymi haracze, opiekującymi się prostytucją. Ale czynili to tylko hobbystycznie, nie czerpiąc z tego żadnych korzyści finansowych. W ich domach stały dwie skarbonki. Do jednej wrzucali to co zarobili uczciwie, a w drugiej odkładali środki zdobyte w swej hobbystycznej, gangsterskiej działalności. Z tej pierwszej finansowali dalsze swoje uczciwe biznesy, utrzymanie swoich żon, dzieci, kochanek, przyjaciół, pracowników. A ta druga to tak starczyła tylko na adwokatów w licznych procesach. Bo przecież nawet u nas gangsterka, choćby tylko hobbystyczna, nie nastawiona na zysk, jest jednakże karalna. Więc gdy Policja weszła na mocy nakazów sądowych do domu gangsterów, to skarbonkę drugą musiała dać gangsterom na opłacenie adwokatów, a pierwszą musiała zabezpieczyć. I gdy po 10 latach Prokuratura niczego nie uprawdopodobniła to pierwszą skarbonkę musi gangsterom zwrócić, albo osobom przez nich wskazanym.
Prokuratura wydała postanowienie w czerwcu, skoro uprawomocniło się ono 30 czerwca. Jakoś nie specjalnie się z nim chwaliła. Mimo to nie usłyszeliśmy jakiejś fali dymisji w Warszawskiej Prokuraturze, o objęciu nadzorem śledztwa przez Prokuratura Generalnego.. Cisza. Prokuratorzy na tyle nie uprawdopodobnili związku pierwszej skarbonki z drugą skarbonką, że nawet nie odważyli się na próbę uprawdopodobnienia przed sądem. Sami się wycofali. W końcu są niezależni. I tak jak nie ma żadnych zależności miedzy jedną skarbonką a drugą, tak samo oni nie widzą zależności między pracą policjantów, innych prokuratorów, oficerów CBŚ i wszystkich tych, którzy rozbijali gang pruszkowski a ich decyzją o tym, żeby niczego nie uprawdopodobniać. A już najmniejsza jest zależność bezpieczeństwa obywateli, ich wyboru postaw życiowych od decyzji prokuratorskich.
Bo przecież wniosek jest jasny dla obywateli. Bezpieczeństwo w naszym państwie daje mafia, nie państwo. Zaś karierę w państwie robią osoby, które nie uprawdopodobniają tego, co prawdopodobne być musi. Chociażby ze względu na interes państwa.
Zdawać sobie należy doskonale sprawę, że na decyzję prokuratorską wpływ może mieć treść art. 169 naszego Kodeksu Cywilnego, która dopuszcza wbrew rzymskiej maksymie Nemo plus iuris ad alium transferre potest quam ipse habet, przeniesienie bezprawnie zdobytej własności ruchomości na osobę trzecią. Ta osoba trzecia musi tylko działać w dobrej wierze, co przy dobrej wierze Prokuratury zawsze może zostać dowiedzione, a co prowadzi do tego, że twój samochód ukradziony na warszawskiej ulicy i przekazany przez złodzieja osobie dla niego najbliższej staje się własnością tejże osoby trzeciej. A po trzech latach odpada nawet wymóg dobrej wiary. Może i ten przepis miał swój sens, kiedy po II Wojnie Światowej trzeba było dać Polakom chociaż minimalną pewność własności. Ale w III Rzeczypospolitej taki przepis to prosta droga do tego aby nasze Państwo przegrywało z nie naszą mafią.
Z drugiej hobbystycznie zapełnianej skarbonki pieniądze do skarbonki pierwszej mogły wędrować na tysiąc sposobów. Chociażby w rytmie Disco Polo. Gdyby tak popatrzeć na nakłady kasetowe gwiazd tego nurtu, to wyszłoby, że pewnie każdy Polak powinien mieć w domu po 100 kaset: Milano, Boysów, Imperium etc. Mi się w szczycie zdarzyło być posiadaczem sztuk pięciu takich kaset. Ale przecież jaki problem dla mafiosa, żeby ze skarbonki pierwszej założył wytwórnię takich kaset, bo to wszak koszty doprawdy nie wielkie, a zyski tejże wytwórni napędzał z drugiej skarbonki. Urząd Skarbowy przecież nigdy nie sprawdzi czy wszyscy Polacy, którzy są „jedną rodziną” faktycznie kupują takie kasety i mają je u siebie. Przykładowo powiedzmy tak, że wytworzenie takiej kasety łącznie z nagraniem, gażami dla zespołu i promocją to koszt 2 złotych, a sprzedaż takiej kasety (cena 10 zł) to 8 złotowy czysty zysk. To tylko dwa złote straty na przelaniu z jednej skarbonki na drugą, który można uznać za mecenat nad naszą kulturą.
A piłka nożna: sponsoring drużyny, która musi potem robić zgrupowania w uczciwym mafijnym hotelu, albo sprzedawać bilety przez uczciwego pośrednika. I że tego nasza Prokuratura nie potrafi udowodnić? To coraz bardziej winno upewniać nas, że żyjemy w państwie prawa. Tyle, że prawa mafii..
Vous l'avez voulu, George Dandin, vous l'avez voulu
Inne tematy w dziale Polityka