Niegdyś w starożytnym Rzymie, koło III czy IV wieku po Chrystusie, w czas gdy potęga Imperium była już przykrywana przez chmurę poważnego kryzysu finansowo-gospodarczego, wymyślono, w celu rzecz jasna poprawy polityki i wyjścia z kryzysu, że członkowie władz rzymskich miast będą odpowiadać za zobowiązania tegoż miasta własnym majątkiem. Co prawda w ten czas rzymskie miasta nie musiały utrzymywać szczególnie rozbudowanych służb miejskich, szkół, dróg, transportu publicznego. Jednakże była jedna rzecz, która poważnie obciążała budżety miast rzymskich. Co najmniej raz do roku miasto rzymskie musiało zorganizować dla swoich obywateli i obywateli przejezdnych igrzyska. Igrzyska rzecz jasna były opłacalne dla sprzedawców obwarzanków, podróbek wieńców laurowych, czy osób które wystawiały się ze stoiskiem z napojami lub przekąskami – podobnie jak dzisiaj. Nie były natomiast igrzyska opłacalne dla organizatora, który musiał opłacić gladiatorów walczących z lwami, lwy pożerające gladiatorów. Tutaj wydatki przynajmniej w jednej części nigdy później się nie zwracały, albo gladiator załatwił lwiątko, albo odwrotnie. Chrześcijan w ten czas już ku rozrywce na arenę nie wypuszczano, a barbarzyńcę schwytać nie szło tak łatwo, jak spokojnego i pacyfistycznego pierwszego chrześcijanina. A już prawdziwa tragedia była, gdy miejscowe Koloseum było przygotowane do inscenizacji bitew morskich, bo tu już koszty robiły się bardzo poważne.
Tak więc obowiązkiem miasta rzymskiego była organizacja igrzysk. Gdy pieniędzy na to nie było w kasie miejskiej, pieniądze na to musieli dostarczyć ze swoich majątków członkowie władz miejskich. Taka sytuacja rodzi nam ruch w dwie strony. Z jednej mieszkańcy mają lepszą gwarancję tego, że igrzyska będą, bo co dwa źródełka finansowe to nie jedno. Po tej samej stronie można zapisać, że został spełniony postulat pełnej odpowiedzialności polityków za ich decyzję. Rządzili się miastem dobrze, miasto miało pieniążki w swoim skarbcu, ich skarbce były bezpieczne. Rządzili miastem źle, to wkrótce ich skarbce zaczynały się kurczyć.
Teraz druga strona zagadnienia. Degeneracja polityki rzymskiej. Spójrzmy na życiorysy cesarzy I czy II wieku. Tutaj mamy mocarzy zmysłu politycznego, sztuk artystycznych, filozofii. Od czasu do czasu rzecz jasna zjawi się nam jakiś psychol na tronie – Kaligula czy Komodus, ale jednak średnią mamy ustawioną wysoko. Nadchodzi wiek IV czy V.. co cesarz, zwłaszcza zachodniorzymski, to jest to jakiś epizod człowieka, cesarz z przypadku, zamianowany na tron w skutek jakiś walk między poszczególnymi frakcjami, wodzami, legionami. Czy jest jakaś myśl polityczna? Artystyczna? Historiozoficzna? Nic z tych rzeczy. Ale spróbujmy podstawić się w rolę racjonalnego Rzymianina chcącego działać pro publico bono. Wypada nam zacząć od jakiegoś urzędu w swoim prowincjonalnym mieście. Jeżeli nie mamy odpowiednich środków finansowych – to po prostu nie stać nas. Jeżeli mamy jakieś środki finansowe, to powinna zadziałać u nas jakaś piąta klepka ekonomiczna i podpowiedzieć nam, że jakakolwiek praca polityczna to najlepsza droga do utraty majątku. Igrzyska z naszej kasy? Bardzo fajnie. Zorganizujemy jedne igrzyska – przez rok będziemy na ustach wszystkich. Kasa jednak na drugie igrzyska się skończy, a po roku ludzie o nas zapomną. To chyba w tym szukałbym przyczyny upadku polityki rzymskiej, bo przy tak ustalonej odpowiedzialności finansowej do polityki szli ludzie najbogatsi a jednocześnie najgłupsi, którzy lubowali się w traceniu swoich pieniędzy, najczęściej bez żadnego przełożenia na bogactwo…
Przeskok w naszą rzeczywistość.
Clemenceau, Stołypin, Piłsudski, Ataturk, Horthy, Wilson, Churchill, de Gaulle, Adenauer, Nixon, Reagan, Theachar….
Sarkozy, Merkel, Baroso, Buzek, Fischke, Ashton, Rumpuy, Tusk…
Dwie grupy nazwisk polityków. Z XX wieku i z XXI wieku. Gdzie jest ten jakościowy przeskok. Gdzie jest w zestawieniach tych nazwisk dowód na to, że ludzie, ludzkość z każdym wiekiem są coraz mądrzejsi i lepsi? Czy ten upadek polityki jest spowodowany tym, że ludzkość ogólnie idzie ku katastrofie? Czy może przez to, że ci najrozsądniejsi uciekają od polityki i się w nią nie bawią? Czy może jednak polityków mamy takich jak zawsze, tylko sposób ich przedstawienia przez media jest taki, że miast widzieć olbrzymów widzimy karłów?
Odpowiedź zapewne po równo w każdym z tych trzech kierunków jest rozłożona. Tak samo jak z pewnością nie da się upadku polityki rzymskiej zwalić tylko na zapis prawny dopisujący odpowiedzialność majątkową polityków rzymskich. Chociaż z tego przykładu powinna płynąć dla nas przestroga, że nie zawsze proste i czytelne rozwiązania prowadzą do właściwych efektów. Bo z pewnością pomysł rzymski był próbą ulepszania polityki – a czy w ogóle miał ktoś kiedyś pomysły na pogorszenie polityki? – tylko, że nie wyszło tak jak chciano.
Właściwie to tylko wstęp do szerszej dyskusji…
Inne tematy w dziale Polityka