Grudeq Grudeq
517
BLOG

Ani biały ani czerwony, białoczerwony

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 8

 

Wchodząc w polemikę z redaktorem Warzechą wypadałoby zacząć od kilku pytań definiujących tematykę sporu. Bo oto redaktor Warzecha stronę przeciwną zamyka w pojęciach mesjanizm, rewolucjonizm, brak realizmu – „ja z synowcem na czele i jakoś to będzie” i skłonność do tworzenia drugiego państwa. Sobie natomiast i swoim poglądom przypisując realizm, konserwatyzm i wyczucie „ducha doświadczenia narodu i państwa polskiego”.
 
Na samym początku skreślamy mesjanizm, wszak mam wrażenie, że redaktor Warzecha jest mesjanistą myśli realistycznej i konserwatywnej, ją głosi i ją próbuje narzucić innym, my zaś prowadzimy mesjanizm innej myśli – tworzenia Polski drugiego obiegu. Więc spór o mesjanizm jest sporem bezprzedmiotowym.
 
Druga sprawa spór między konserwatyzmem a rewolucjonizmem. Spór w Polsce o tyle nieudany, że prawnie od roku 1952, od momentu wprowadzenia Konstytucji PRL, w Polsce konserwatywna jest lewica bo to ona dąży do zachowania obecnego ustroju, lekko tylko zmodyfikowanego w latach 1989-1997. Wszelkie więc ruchy dążące do obalenia tego systemu nazwać należy rewolucyjnymi i różnić mogą się tylko między sobą natężeniem skłonności do rewolucji: od skrajnego rewolucjonizmu po bardziej stonowany ewolucjonizm.
 
Dochodzimy zatem do kwestii trzeciej, najrozległejszej. Czym jest realizm a czym brak realizmu? Czy realizmem jest stwierdzenie, że mamy tylko 30% szans na zwycięstwo w walce i w związku z tym do walki stawać nie należy i rozpocząć rozmowy kapitulacyjne? Czy realizmem jest stwierdzenie, że mamy tylko 30% szans na zwycięstwo w walce, ale do walki trzeba stanąć bo warunki kapitulacyjne jakie zostaną nam postawione prowadzą nas w 100% do zagłady? Czy realistą jest Dmowski, który mówi, że z Rosją trzeba szukać oparcia do przetrwania i potęgi Polaków, a nierealistą Piłsudski, dla którego Rosja była głównym wrogiem? Zdaje mi się, że pytania o realizm trzeba zawsze stawiać w całym kontekście sytuacyjnym. Opisać go jak najszerzej, najpełniej, najdokładniej, a dopiero wtedy oceniać czy było to realne czy nie.
 
Tutaj wyjdzie to, że nasi „realiści”, podobnie jak większość Polaków jest jednak konserwatywna. Konserwatywna przede wszystkim w etykietowaniu i ocenie ludzi i zjawisk. Może kiedyś pochylając się nad historią Polski redaktor Warzecha wyślubował sobie, że tyle a tyle powstań naszych było nieudanych, więc każda myśl o powstaniu jest nierealna i zła i trzeba jej zapobiegać. W związku z takim ślubem redaktor Warzecha nie pyta już o przyczyny wybuchu takiego powstania, nie ocenia planu przygotowanego przez powstańców, rozlokowania i nastrojów przeciwnika. Nie. Ponieważ każde powstanie jest złe to i te również. I to jest nazwane realizmem. Może więc dowództwo przygotować najdoskonalszy plan powstania, przeciwnik może być słabiutki, a mimo to powstanie będzie nierealne, bo jest nim a priori.
 
Takie przywiązanie do pierwszych etykiet prowadzi do tego, że ciągle jest odświeżany spór między białymi a czerwonymi, spór który został zakończony ostatecznie w roku 1918, tym że synteza myśli białych i czerwonych Komendant Piłsudski po dwóch latach walk, roku pracy politycznej w Warszawie i roku w twierdzy Magdeburskiej dał Polsce niepodległość (opisaną syntezę tych poglądów znajdą Państwo i Pan redaktor w książce Marszałka „Rok 1863”). Rzecz jasna wygodna to rzecz toczyć spory, czy Polsce wolność daje realizm i romantyzm, ale spór jest to płytki i nie wymagający dużej wiedzy czy wysiłku umysłowego, a właśnie Niepodległość jest jednak sprawą dużej wiedzy i dużego wysiłku.
 
Nie zadał redaktor Warzecha jednego ważnego pytania związanego z jego przekonaniem że Polska jest jedna. Skoro Polska jest jedna (to mi cały czas przypomina dobrotliwą choć naiwną postać Franka Dolasa, który dziwił się innemu Polakowi z Legii Cudzoziemskiej, że Polska może nie być jedna) to trzeba sobie zadać pytanie, jak bardzo elastyczna jest ta „jedna Polska”. Ile myśli i nurtów politycznych jest w stanie w siebie przyjąć? Jakie są granice jej zmian i wytrzymałości, po przekroczeniu których przestaje być Polską? To powinno być przedmiotem sporu i stamtąd mogą wypłynąć odpowiednie wnioski, a nie z dyskusji między realistami, a nie realistami.
 
Polska jest jedna. A czy ta Polska, w której ludzie modlący się pod krzyżem nie są pod protekcją Policji Państwowej jest jeszcze Polską?
Czy Polska w której większym skandalem jest odwołanie przez Prezydenta RP udziału w szczycie z Niemcami i Francją niż oddanie śledztwa smoleńskiego Rosji jest jakąkolwiek Polską?
Czy Polacy dla których najważniejszą kwestią jest zlikwidowanie krzyża w Sejmie to są obywatele wolnej, jednej Polski?
 
Mój realizm podpowiada mi, że z taką Polską to my już nic nie zrobimy. A nadzieje redaktora Warzechy na jej zmianę w jej obecnej postaci skwitować można łacińskim „facile creditur quod descideratur”, a to za realizm trudno uznać.
 

 

Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka