Grudeq Grudeq
928
BLOG

Niewolnictwo, pańszczyzna, internet

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 2

 

Oto co widzimy. Wiek XVIII. Miejscowy pan w wściekłości w asekuracji zarządcy krzyczy na swego bardzo przestraszonego chłopa pańszczyźnianego, po czym sięga po bat. Jaki wniosek wysnuwamy? Oto całe zło systemu pańszczyzny, gdzie dziedzic wykorzystywał pracę chłopów, zmuszał ich do pracy krzykiem i przemocą, co powodowało nienormalność stosunków społecznych upadającej Rzeczypospolitej.
 
Na tą opisaną scenę dodajmy stan prawny. Otóż w systemie pańszczyzny rzecz nie polegała tylko na tym, że chłop musiał darmo pracować na rzecz swojego pana. W zamian tenże pan ponosił za „swoją duszę chłopską” odpowiedzialność. Chłop w miasteczku w czasie popijawy zniszczył karczmę, naruszył jakieś dobro gościa przejezdnego – innego pana. Odszkodowanie za to działania wypłacał pan. Chłop wykorzystał naiwność jakiegoś sprzedawcy, kupił na kredyt ileś przedmiotów. Cenę musiał płacić pan.
 
Do tej sceny dodajemy więc stan faktyczny, obejmujący także to co wydarzyło się wcześniej. Na przykład to, że chłop będąc pod wpływem alkoholu zniszczył zaparkowany przed karczmą powóz i teraz pan musi zapłacić za jego odbudowę. Czy to nie zmienia nam trochę oceny tej sceny i zachowania pana i chłopa?
 
Pod tym względem pańszczyzna była dla chłopów o tyle dobra, że zdejmowała z nich odpowiedzialność za ich czyny. Oczywiście pan mógł później to co musiał wypłacić za swojego chłopa odbić sobie na nim, karząc go czy zmuszając do lepszej pracy. Ale spróbujmy sobie wyobrazić takiego bardzo pracowitego chłopa, znakomicie posługującego się kosą – czyli przekładając to na język dzisiejszy mającego najlepszą wydajność. Który to właśnie chłop po ciężkim dniu pracy lubi sobie wypić w karczmie i wtedy dostaje „małpiego rozumu”. Możliwości regresu pana nad tym chłopem są już zdecydowanie ograniczone.
 
Włącza się w autorze dydaktyk. Scenę powyższą należy także odczytywać jako ostrzeżenie przed gorącym komentowaniem na gorąco w polityce tego co się widzi, bez wchodzenia w szczegóły prawne oraz bez wchodzenia w to co zdarzyło się wcześniej lub mogło się zdarzyć oraz w to jakie skutki mogą być takiego a nie innego zachowania. Tyle najbardziej topornej dydaktyki, idźmy dalej w historię i cofnijmy się do Starożytnego Rzymu.
 
W systemie niewolnictwa, podobnie jak przy pańszczyźnie, Pan również ponosił odpowiedzialność za działania swojego niewolnika. Nas jednak powinno bardziej zastanowić, w jaki sposób stawało się niewolnikiem, bo to może stanowić znaczące memento dla naszych czasów. Otóż w pierwszym okresie republiki niewolnikiem mógł stać się obywatel rzymski, który popadł w długi. Ta jednak osobista odpowiedzialność za długi uważana była za zbyt nieludzką i w roku 326 p. Chr. wprowadzono Lex Poetelia, która zabroniła sprzedaży w niewolę za długi. Na szczęście Rzym wówczas wszedł w fazę swoich największych podbojów i zamknięcie krajowego źródła dostarczania niewolników zostało zrekompensowane milionami niewolników z podbijanych prowincji śródziemnomorskich.
 
Pomyślmy o naszych czasach. Gdyby tak Banki miały zabezpieczenie swoich kredytów w osobach swoich dłużników, których w razie ich niewypłacalności zmieniano by w niewolników nakazując im podjęcie ściśle określonej pracy. Wydaje się niemożliwe przy dzisiejszych czasach? Ale gdyby ustawodawca ten związek określił w ten sposób, że Bank musi zapewnić swoim niewolnikom minimum utrzymania (czworak, Internet), pracę i przy okazji jeszcze Bank przejmuje odpowiedzialność za czyny swojego dłużnika, czy ten dłużnik ostatecznie zdesperowany nie uznałby tego za rozsądne wyjście?
 
Niewolnik chce tylko godnie żyć. Niewolnik nie chce wolności. Patrzę na procesy naszych antyACTOwców. To nie są protesty o pracę, o wolność, o jakąś dumę, o honor. To są protesty o te minimum utrzymania, bez zrozumienia całości stanu naszej gospodarki i naszej sytuacji politycznej. Otóż gładko przechodzimy nad kolejnymi podwyżkami, nad przepłacanymi inwestycjami, nad korupcją, nad zmianą sojuszników – instruktaż Rosyjskiego Ministra Spraw Zagranicznych nad naszym Korpusem Dyplomatycznym nie jest zdrożny, telefon ambasady USA do Sejmu Rzeczypospolitej, kto i jak głosował w sprawie ACTA (o czym Amerykanie i tak dowiedzieliby się z wydruków sejmowych) co by administracja Waszyngtońska wiedziała, kto jest przyjacielem USA, a kto tylko udaje, jest traktowane jako niebezpieczna ingerencja obcego mocarstwa. Potrafią nam wcisnąć nawet, że murzynek Bambo jest używaniem języka nienawiści. Przeciw temu nikt nie protestuje. Przedmiotem natomiast gwałtowanej obrony jest natomiast „wolność Internetu”, którą i tak można skutecznie jednym pociągnięciem kabla zasilającego wyłączyć. Cóż, czy Powstanie Spartakusa do czegoś doprowadziło?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka