Jak doskonale wiemy, co zresztą znakomicie socrealistycznie wypunktowała szacowna RRK
http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/395499,cezura zasadnicza cezura podziału na zwolenników PO i PIS przebiega wzdłuż linii tej, że zwolennicy PO są radośni, a zwolennicy PIS nieradośni. To właśnie jest najważniejszym podziałem, że my jesteśmy nieradośni, a oni są radośni. Wniosek jaki z tego jest oczywiście wyciągany brzmi, że radośni powinni rządzić Rzeczpospolitą, a nieradośni absolutnie nie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to co napisała pani Renata jest prawdą. Otwarcie stadionu przysporzyło tyle radości pani Renacie i innym zwolennikom PO, że kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie są to ludzie radośni. Natomiast ja od dłuższego czasu jestem przybity tym co wkoło mnie, stąd też prawdą jest to, że jestem człowiekiem nieradosnym. Tyle tylko czy aby na pewno polityka jest tą dziedziną w której najważniejszą rzeczą jest radość, a rzeczą z polityki dyskwalifikującą jest brak tejże radości?
Ja wiem, że z mojej strony to jest na pewno nieetyczne, ale ja chciałbym uciec od rozmowy na temat polskich stadionów prowadzonej pod kątem tego czy ktoś jest radosny i mądry, a drugi złośliwy i głupi. To jest spór prawie nierozstrzygalny, zwłaszcza gdy obie strony są tak odległe od siebie. I gdy dla jednej strony coś jest mądre i dobre, dla drugiego może być głupie i złe. Na przykład ludożerca nie dogada się z kimś kto ludożercą nie jest. Bo dla niego ktoś kto nie zjada człowieka, jest po prostu głupi, a z kolei nie-ludożerca nie jedzenie ludzi uznaje za doniosłość swojego człowieczeństwa. Podobnie jest w innych ocenach. To co dla jednego będzie przejawem skąpstwa, dla drugiego będzie oznaczało oszczędną gospodarkę finansową. Tak więc jak najdalej od sporu ocen, a jak najbliżej do jakiegoś sporu matematycznego, która przez swoją uniwersalność jest taka sama dla POowców i PiSowców.
Oczywiście zdaje sobie doskonale sprawę z niemedialności sporu matematycznego. Nie będzie można tu używać za dużo figur retorycznych. Nie bardzo da się budować piękne metafory. Nie sposób będzie umieścić przypowieści, jak to w zeszłych wakacjach widziało się, rozmawiało się z wujkiem który, poznało się z robotnikami którzy. Jedyną finezją jaką w tym sporze będzie można zastosować to różne kolory tabelek i wykresów.
Spór tabelek i wykresów. Jak najdokładniejszych. Każda strona przygotuje tabelki i wykresy na obronę swoich tez. Tabelki w których zostaną porównane ceny poszczególnych stadionów ze wszystkich stron świata. We wszelkich konfiguracjach, wszak jeden stadion mógł być tańszy bo zbudowany na gruntach miejskich i uzbrojonych. Inny droższy bo trzeba było skupować ziemię od iluś tam właścicieli plus jeszcze teren uzbroić. Ale właśnie zamiast toczyć pianę o to, kto jest radosny a kto nie jest, wyszumielibyśmy się w szukaniu danych do tabelek i ich sporządzaniu. Tak więc porównanie cen za sam projekt stadionu, porównanie cen za samo wybudowanie stadionu, porównanie cen za jedno krzesełko, porównanie cen w przeliczeniu na jeden metr kwadratowy stadionu etc. Czy drodzy koledzy i koleżanki z tak radosnej PO jesteście na to gotowi?
Ten spór matematyczny pomógłby jeszcze jedną rzecz wyjaśnić. W telewizji pokazywali dzisiaj polityków – ci byli zachwyceni stadionem, jak i organizacją wkoło niego. Pokazywano również kibiców, ci też byli zachwyceni stadionem, ale o wiele gorzej wypowiadali się na temat organizacji. Pewnie rzecz w tym, że inaczej się u nas traktuje VIPów a inaczej zwykłych kibiców, ale znów.. odpowiedź w tabelkach.. Proszę bardzo porównajmy przepustowości wejść na nasz stadion i na inne stadiony. Ile jest na tamtych stadionach bramek i przy jakiej pojemności, a ile na naszym. Ile jest tam bram wyjściowych, a ile u nas. Jaki jest podział i lokalizacja wejść/wyjść. Wydaje mi się, że tylko w ten nudny sposób jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić czy nasz stadion to sukces, czy jednak porażka. A spory o to kto i jaki jest, to może zostawmy do rozmów na imieninach u cioci. Polityka to jednak poważna sprawa.
Inne tematy w dziale Polityka