Grudeq Grudeq
4172
BLOG

Prywatny pociąg zderza się z państwowym

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 61

 

Oczywiście, że winnym jest pociąg państwowy. W prywatnym pociągu wszystko jest w jak najlepszym porządku. Maszyniści otrzymują bardzo wysokie wynagrodzenia, i rzecz jasna drogą legalną, na umowie o pracy, z opłaceniem wszystkich podatków. Konduktorzy są zawsze dobrze ubrani, pachnący, mili i oczywiście dobrze zarabiający. Dyżurni ruchu są natomiast niezwykle kompetentni, nigdy nie są zmęczeni, nie popełniają błędów i bardzo dobrze zarabiają. A nad tym wszystkim rzecz jasna czuwa prywatny właściciel, który oprócz tego wszystkiego, że jest kompetentny, uczciwy, dba zarówno o swoich klientów jak i o swoich pracowników, to jeszcze z tego całego kolejowego interesu wyciąga wcale to solidny zysk.
 
W pociągu zaś państwowym mamy brudnego, skacowanego maszynistę, który zarabia nędzne pieniądze, bo większość przepija, albo przeznacza na składki związków zawodowych. Konduktorzy są brudni, niepachnący i niemili. Zarabiają mało, bo większość przepijają albo przeznaczają na składki dla swoich związków zawodowych. Państwowi dyżurni ruchu to kolejna zakała. Niekompetentna, nie lubiąca swej pracy, i najczęściej skacowana. Nad tym wszystkim próbuje zapanować grupa państwowych menagerów i choć jest ich relatywnie dużo, na taką samą grupę pracowników kolei w Niemczech przypada 1 dyrektor, a w Polsce co najmniej kilku, to jednak nie radzą sobie z tym całym bałaganem na kolei, spowodowanym głównie tym, że są one państwowe, no i oczywiście że jest tam bardzo dużo związków zawodowych, które przeszkadzają w jakimkolwiek próbom usprawnienia.
 
Nigdy nie potrafię pojąć tego myślenia: państwowe – złe, prywatne – dobre. Nie wiem jak to jest, że jakbyśmy tak modelowo całą spółkę kolejową z jej strukturą, pracownikami, klientami, modelem zarządzania zamknęli w pudełku i patrzyli na to, że w jednym przypadku zysk jest odprowadzany do prywatnego właściciela, a w drugim do Skarbu Państwa, to niby dlaczego te prywatne ma być zawsze lepsze?
 
Swego czasu było świadkiem takiego przekrętu w dokumentach. Otóż jedna ze spółek Skarbu Państwa miała swoją siedzibę ogrodzoną płotkiem, ale należał do niej jeszcze kawałek ziemi za ogrodzeniem łącznie z drogą tam przebiegającą. I otóż spółka ta, ten kawałek ziemi z płotkiem oddała w dzierżawę za jakieś 1.500 zł. Biorący w dzierżawę obiecał w umowie, że będzie dbał o porządek na dzierżawionym terenie. Taka umowa szła do centrali w Warszawie, no i cieszono się, że na prowincji potrafiono z takim kawałkiem ziemi zrobić coś korzystnego, a niech dzierżawiący sobie stawia tam budkę z kurczakami i handluje, my zaś mamy pewny zysk w wysokości 1.500 zł plus jeszcze obietnicę dbania o porządek. Tylko, że do centrali w Warszawie nie szła taka oto informacja, iż kawałek dalej było budowane osiedle i dzierżawiący teren negocjował z budującymi to osiedle warunki ustanowienia na jego dzierżawionym gruncie służebności przesyłu – kanalizacyjnej, telekomunikacyjnej, c.o. Zysk dzierżawcy z tytułu tych służebności – 15.000 zł. No wiadomo – prywatne zawsze lepsze od państwowego.
 
Ideał naszego prywatyzowania polega na tym, że prywatne są zyski, zaś państwo wzywa się do pokrywania strat, tudzież innych nieplanowych wydatków. Jeżeli więc słyszę, że kolej ma najwięcej nieruchomości w Polsce i niech ze sprzedaży jej pokrywa swoje straty. To już widzę, jak powoła się spółkę prywatną z mniejszościowym udziałem Skarbu Państwa, do której ten aportem włoży nieruchomości na których położone są tory, prywatni zaś udziałowych dadzą kapitał, kadry i nowoczesne metody zarządzania, a która później będzie żyła z najmu swoich nieruchomości na rzecz PKP-PLK. Można?
 
Wszystko można. Zobaczmy kwestię opóźnień. Kiedyś spóźniał się pociąg i jedno PKP wypłacało za to spóźnienie odszkodowanie. Teraz spóźnia się pociąg.. załóżmy, że PR, i one wypłacała odszkodowanie podróżnemu, ale zaraz przecież to nie z winy PR pociąg się spóźnił, tylko podnajmowana od PKP Cargo lokomotywa się spóźniła, więc to Cargo powinno zapłacić odszkodowanie. Ale zaraz Cargo się spóźniło, bo PKP Intercity nie w czasie zwróciło lokomotywą i dodatkowo popsutą. Ale Intercity też nie zawiniło, bo to PKP-PLK przetrzymało lokomotywę dłużej na torach, i to na torach PKP-PLK ta lokomotywa się popsuła… Regres krąży przez 5 spółek. Odwiedza 5 działów prawnych, pięć kancelarii. I to jest właśnie ta cała nowoczesność, że jak kiedyś spóźnienie w jednym miejscu było regulowane, to dzisiaj jest w pięciu.
 
W prezentowanym przez Rekontrę zestawieniu katastrof kolejowych z ostatnich lat w Polsce, a powziętym zapewne z wikipedi http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofy_kolejowe_w_Polsce zwróciłbym uwagę na rozkład tych katastrof w latach 70 – tych. Między 1970 a 1975 rokiem mamy trzy katastrofy, zaś między 1976 a 1980 tych katastrof jest już dziewięć. Cóż może to przez to, że skończył się optymizm budowania drugiej Polski, i trzeba było zacząć szukać oszczędności. Zamiast dwóch dyżurnych ruchu – jeden, bo przecież jeden doskonale sobie poradzi… a takie rzeczy.. jak choroba pierwszego – no przestańmy marudzić. Zamiast napraw rewizyjnych co dwa lata, naprawy co trzy. Zamiast zmian maszynistów po sześciu godzinach pracy, niech będzie po dziewięciu. Zamiast klucza jakościowego obsady stanowisk.. niech będzie klucz partyjny.
 
I tylko jedno mi pytanie ciśnie się na koniec, czy jak są oszczędności to one tylko dotykają firm państwowych… bo przecież w prywatnych zawsze są zyski?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (61)

Inne tematy w dziale Polityka