Szanowny Igor Janke wyrzeka dziś na nasz aparat sędziowski. Wczoraj wymiar sprawiedliwości skazał Krzysztofa Rutkowskiego na 2,5 lat więzienia za udział w korupcji – tzw. śląska afera paliwowa. Nie minęły raptem trzy godziny od ogłoszenia tego, co prawda nie prawomocnego wyroku sądowego, a dziennikarstwo nasze zjawiło się na konferencji prasowej detektywa Rutkowskiego. To Sąd w imieniu Rzeczypospolitej trzy godziny wcześniej stwierdził, że detektyw Rutkowski działał na szkodę interesów Rzeczypospolitej, nie mówił prawdy i oszukiwał społeczeństwo, a tu dziennikarstwo z zaciekawieniem słucha, co to Pan Krzysztof ma ciekawego do powiedzenia w sprawie rodziców Magdy z Sosnowca. Bo przecież, to że Pan Rutkowski uczestniczył w przekrętach mafii paliwowej, to nie oznacza, że nie może mieć racji w sprawie małej Magdy. Z resztą to są dwie całkiem odmienne sprawy, bo to że ktoś kłamie w jednych sprawach, nie oznacza że będzie kłamał także w innych. Ponadto przecież Rutkowski jeżeli już kogoś oszukiwał, to Skarb Państwa, Urzędy Skarbowe, Policję, Prokuraturę, ewentualnie jakiś przedsiębiorców, ale nie oszukiwał dziennikarzy, czyli społeczeństwa.
Jednym z elementów kary jest także tzw. sankcja społeczna, odpowiednio dostosowana do rodzaju przewiny. Oszustowi przestaje się ufać. Złodzieja nie zaprasza się do domu. Sąsiedzi przestają podawać rękę. Tak, żeby skazany człowiek wiedział, że zrobił źle, a społeczeństwo udowodniło, że ufa wyrokowi sądowemu i wie, że ten jest prawdziwy. Wydaje się, że czasem tzw. sankcja społeczna jest znacznie skuteczniejsza od wyroku sądowego, no bo dla bogatego człowieka wysoka grzywna będzie do przeżycia, natomiast utrata zaufania wśród społeczności, niechęć ze strony społeczeństwa do wchodzenia z takim człowiek w interesy mogą go znacznie bardziej zaboleć. Cała delikatność tego środka musi jednak polegać na tym, że nie może być zasądzany przez Sąd, który przecież też może się pomylić, albo zbadać sprawę tylko pod względem prawnym, nie wchodząc w jej bardziej zawiłe i pozaprawne przyczyny. To jest środek który wychodzi od samego społeczeństwa. I bardzo pomocni w nakłanianiu społeczeństwa do stosowania tego środka są dziennikarze, którzy mają tą przewagę nad sędziami, że sprawę mogą opisać bardziej od strony faktycznej, niż od strony prawnej.
Ale ponieważ w Polsce jest wojna podjazdowa wszystkich przeciw wszystkim, to jeżeli Sąd kogoś skazuje i to całkiem słusznie, to dziennikarz właśnie robi całkowicie odwrotnie i zaczyna ze skazaną osobą rozmawiać, zapytywać o jej zdanie, w pewnym sensie legitymizować i usprawiedliwiać jej bezprawne zachowanie. Może też być odwrotnie. Dziennikarze kogoś skażą, potępią za zachowanie i to całkiem słusznie, to Sąd stwierdzi, że może to było zachowanie złe, ale miało swoje podstawy prawne. Pan Igor taką podjazdówkę ujawnił w takich słowach:
„Panowie, mam gdzieś Wasze problemy. Wiem, że Wy macie gdzieś moje problemy z moimi dziećmi, żoną, pracą, spalaną benzyną i jazdami po Polsce. Sąd też ma mnie gdzieś, bo przecież nie będzie się męczył, żeby mi zadać jedno pytanie w Warszawie, tylko każe jechać do Lublina.”
Od razu doczepię się do jednego zdania. Państwo nie jest od regulowania problemów Igora Janka z jego dziećmi i jego żoną. Przy roszczeniach do Państwa o spaloną benzynę i jazdę po Polsce – roszczenie Pana Igora jest ze wszechmiar słuszne.
Ad concretum. Gdyby dawno, dawno temu, Igor Janke wraz z kolegami (odpowiedzialność solidarna) wysłali Janusza Palikota tam gdzie jego miejsce – to znaczy gdzieś w rejonach Kononowicz – folklor polityczny, to nie byłoby potrzeby wytaczania powództw przeciwko takiemu człowiekowi, cóż człeczyna niespełna rozumu to sobie gada do rzeczy. Jarosław Kaczyński mógłby się spokojnie zajmować pracą polityczną, a Igorowi Janke i jego kolegom tematów do pisania nie brakowałoby. No chyba, że gdyby Jarosław Kaczyński zapragnął pozwać Janusza Palikota o to, że ten powiedział o Kaczyńskim że jest kobietą - Jarosławą. To wtedy pan Igor Janke mógłby napisać wspaniały felieton o tym, że ludzie którzy nie wiedzą co mówią, nie ponoszą odpowiedzialności prawnej za swoje słowa i Jarosław Kaczyński popełnia błąd pozywając takiego człowieka, i powinien zająć się ważniejszymi problemami. Tymczasem stało się inaczej i w skutek działalności dziennikarzy Janusz Palikot stał się pełnoprawnym uczestnikiem debaty.
Ponieważ jednak Igor Janke miał gdzieś problemy Jarosława Kaczyńskiego, Państwa Polskiego i naszego Sądownictwa z Januszem Palikotem to w końcu piłka zwrotna trafiła w niego i dostał wezwanie na proces Palikom – Kaczyński.
Denerwuje się Pan Igor, że został wezwany na dosłownie trzy minuty. Może to przekonanie, że ponieważ Pan Igor ma tyle ciekawego do powiedzenia, że Sąd z otwartymi ustami powinien go wysłuchiwać przez trzy-cztery godziny, z 15 minutową przerwą w środku, tylko dla przepłukania gardła? Pan Igor jednak powinien spojrzeć na rzecz od strony prawnej. Po pierwsze Sąd, jeżeli dany świadek jest istotny dla sprawy, ma prawo wezwać go z drugiego końca Polski, bo przesłuchanie przez Sąd wezwany w miejscu zamieszkania świadka, to jest do stosowania gdy dany świadek ma informację drugorzędnego znaczenia. Po drugie Sąd mógł dla zbadania danej rzeczy wezwać 10 świadków, a już zeznania pierwszego świadka okazały się na tyle wyczerpujące, że nie było potrzeby przesłuchiwania kolejnych świadków i można było aby im nie zajmować więcej czasu od razu odesłać z rozprawy. Tylko, że Sąd nie jest tak wszechpotężny, żeby przewidzieć co zezna dany świadek i czy będzie to wyczerpujące. Oczywiście Sąd mógłby przeciwko temu przeciwdziałać, wzywając na każdą rozprawę co miesiąc po jednym świadku i to zaczynając od tych najistotniejszych, tak że gdyby nagle jedne zeznania okazały się wystarczające nie wzywać już następnych, tylko to mogłoby z kolei spotkać się z zarzutem Pana Igora, że nasze Sądownictwo działa powoli.
Przy okazji czepię się jeszcze jednej brzydkiej cechy pana Igora, cechy arcypolskiej, to znaczy myślenia – „bo tamten tak, to znaczy że ja też”:
„A inni świadkowie? Mariusz Kamiński, były szef CBA, były prokurator Marek Wełna nie stawili się na przesłuchaniu. Przysłali usprawiedliwienia. Tylko ja, jak idiota, chciałem być porządnym obywatelem.”
Otóż instytucja usprawiedliwienia nieobecności nie służy tylko nieporządnym obywatelom, ani też ten kto jej nie stosuje jest idiotą. Instytucja ta służy, że jeżeli komuś przytrafi się wypadek losowy albo coś bardzo istotnego – pożar w domu, nagła choroba, wykupione dużo wcześniej wakacje w Kostaryce, pogrzeb – to mogą się na nią powołać, a nie odpowiadać z tytułu niestawiennictwa na rozprawę. Widocznie panowie Kamiński i Wełna mieli ku temu powody, a pan Igor ich nie miał. No ale pan Igor bierze się za wychowanie naszego społeczeństwa w ten sposób, że skoro on przyjechał a Kamiński i Wełna nie przyjechali to on jest pokrzywdzony przez państwo.
Nie wiem jaki jest dokładnie przedmiot sprawy pomiędzy Premierem Kaczyńskim a posłem Palikotem, ale jeżeli sprawa dotyczy naruszenia dóbr osobistych przy tym wspomnianym cassusie z Jarosławą.. to sprawa powinna zakończyć się odczytaniem płci przez Sąd z dowodu osobistego Jarosława Kaczyńskiego i w tym momencie się też zakończyć. Ale ponieważ drodzy dziennikarze tak mocno zajmowali się tym, że w każdy możliwy sposób upodmiotowić politycznie Palikota i jego działania oraz tym, no to właśnie takimi pierdołami musimy się zajmować.
Konkludując. Ponieważ Igora Janke nie interesują problemy polityków, Państwa i Sądownictwa, a mnie wprost przeciwnie. A ponieważ interesuje mnie także rozwiązanie problemów Igora Janke, bo wiem że jak zostaną one rozwiązane, to jemu a przez to i mnie będzie żyło się lepiej, to zaproponuje panu Igorowi takie rozwiązanie. On przejdzie na moje miejsce, będzie sobie pracował z ludźmi od godziny 8 do 16, zobaczy jak od dołu wygląda nasze państwo i może wtedy zainteresuje się problemami polityków, Państwa i Sądownictwa, a ja sobie przez ten czas popracuję nad felietonikiem do Rzepy, czy nawet założę czerwoną koszulinkę i pomęczę się w duecie z Kozakiem i postaram się trochę problemów polityków, Państwa i Sądownictwa rozwiązać. I nawet nie zająknę, kiedy z tych ważnych spraw Sąd we Zgorzelcu zaweźmie mnie na trzyminutowe randez-vous.
Inne tematy w dziale Polityka